Chwila przerwy w pieczeniu, trzeba pomyśleć o obiedzie.
Przejrzałam lodówkę i znalazłam 2 korzenie pietruszki, zapomniane, miało być z nich już nie pamiętam co... Był też już więdnący pęczek natki pietruszki. Pomysł zrodził się natychmiast. Pietruszki upiekłam, obrałam ze skórki, dodałam trochę składników, blender w dłoń i przepyszne pesto - pasta gotowa. Może być na pieczywo, najlepiej chleb żytni na zakwasie, ja piekę sama, albo, i to zrobię wieczorem, na spodzie kruchym gryczanym, te ziemiste smaki świetnie do siebie pasują, z pieczonymi warzywami. Przepis na tartę będzie jutro, tymczasem podaję przepis na cudowną pastę pietruszkową.
składniki:
na mały słoiczek - na zdjęciu
2 średnie korzenie pietruszki
garść ziaren słonecznika
oliwa z oliwek, ile potrzeba
2-3 łyżki dobrego oleju rzepakowego
2-3 ząbki czosnku
pęczek natki pietruszki
sól, pieprz
jak zrobić:
korzenie pietruszki umyj, osusz, zawiń w folię aluminiową. Piekarnik rozgrzej do 200', piecz pietruszki do miękkości. Wystudź, obierz ze skórki, pokrój na kawałki. Zblenduj całość na gładką pastę, przed blendowaniem dobrze jest pokroić obrane ząbki czosnku na kawałki, a natkę posiekać.
Pasta jest dość gęsta, podlewaj oliwą ile trzeba, nie może być za sucha. Na końcu dopraw solą i pieprzem. Możesz przełożyć do słoiczka, zalej oliwą, pasta może być przechowywana przez 3-4 dni.
Spód do tarty z pastą pietruszkową już gotowy, przepis będzie jutro, już zapraszam:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz