niedziela, 25 sierpnia 2013

bieganie i śniadanie

Pierwszy post dzisiaj będzie nietypowy.
Po pierwsze, dlaczego pierwszy? Bo będzie następny.

Dlaczego bieganie?
Otóż postanowiłam pobiec w półmaratonie w listopadzie.
Podjęłam już treningi. Na moim blogu, który jest swego rodzaju dziennikiem chcę relacjonować postępy (miejmy nadzieję, że takowe będą się dokonywały), dzielić się wrażeniami i obserwacjami, też sama z sobą.
Biegam przez całe życie i zapewne przebiegła bym ten dystans. Nie chodzi jednak o przebiegnięcie, ale aktywne wzięcie udziału i zrobienie sensownego czasu, a lubię wyzwania i mierzyć się sama z sobą. Decyzja zapadła i tej jesieni pobiegnę w półmaratonie.
Treningi narzucają reżim, do tego zbalansowana dieta i w ten sposób moje dni będą musiały być zdecydowanie wpisane w konkretne ramy.
Mam już za sobą zakup nowych butów, zegarka biegowego, no i kilka pierwszych treningów, na których narzuciłam sobie tempo i czas, no i myślenie o moim celu. I bardzo mi się to podoba.





A dlaczego śniadanie?
Ponieważ było pyszne.
Ale nie oczekujcie przepisu; nie dlatego, że nie chcę się nim podzielić, ale dlatego tylko, takowego nie ma, czy raczej ja nie mam.
Na śniadanie zjadłam, jak co dzień, pieczywo z masłem orzechowym i miodem.
Ale to pieczywo to był ciemny, zbożowy, ciepły chleb, który sama upiekłam....Sama, ale przy pomocy półproduktu zakupionego w Ikei.
Nie jest to reklama sponsorowana przez Ikea, uwierzcie mi, ale szczere zadowolenie z kupionego tam chleba w proszku, który wystarczy zmieszać z wodą, upiec i doskonały, pełnoziarnisty chleb gotowy.






2 komentarze:

  1. Wygląda pysznie :) Jak będę w Ikei muszę się rozejrzeć za nim :)

    OdpowiedzUsuń