Pracy mam sporo, takie życie bardzo lubię, a warsztaty zapowiadają się rewelacyjnie i już nie mogę się ich doczekać.
Przepisy marokańskie zaczynam od kiszonych cytryn, które należą do miejscowych specjałów, bez którego trudno się obyć. Cytryny są gotowe, czyli ukiszone, po miesiącu, dlatego musiałam je przygotować przed przystąpieniem do właściwego gotowania.
Jest to przysmak marokański, ale to wcale nie znaczy, że w naszej kuchni nie znajdzie zastosowania. Wręcz przeciwnie, cytryny są świetnym dodatkiem do potraw mięsnych, ryb, kurczaka, czy sałatek i dressingów. Mają świeży, niezwykły, trudny do opisania smak, a wystarczy je wyjąć ze słoika, usunąć pestki, drobno pokroić i dodać do potrawy.
Już nie po raz pierwszy je zrobiłam, są tak dobre, że po wykończeniu słoika natychmiast zabieram się za robienie kolejnej porcji.
Składniki:
10 małych niewoskowanych cytryn
sok z 5 większych cytryn
200g soli gruboziarnistej
3 liście laurowe
kilkanaście ziaren czarnego pieprzu
2 laski cynamonu
słoik litrowy
Jak zrobiłam:
Wysterylizowałam słoik - umyty i bez gumki, którą sparzyłam gotującą wodą, włożyłam do piekarnika nagrzanego do 100'C na 20 minut.
Wycisnęłam sok z 5 cytryn i odstawiłam. Każdą z 10 cytryn nacięłam na krzyż od góry tak, żeby od spodu były nadal połączone. Do każdej cytryny wsypałam łyżeczkę soli morskiej i zacisnęłam ćwiartki owocu w miarę ciasno. W słoiku ułożyłam warstwami cytryny, pozostałą sól, liście laurowe, ziarna pieprzu i laski cynamonu. Zalałam całość sokiem z cytryn i dopełniłam wodą tak, żeby owoce były przykryte.
Zamknęłam dokładnie i odstawiłam w ciemne miejsce na około miesiąc. Co kilka dni trzeba słoik delikatnie wstrząsnąć, żeby rozprowadzić sól.
Cytryny można przechowywać bardzo długo, chociaż zwykle nie wytrzymują próby czasu; są tak dobre, że znikają błyskawicznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz