Francuzi dobrze wiedzą, jak sobie radzić z kurczakiem, dlatego skorzystałam z ich receptury, tym bardziej, że jest szybka, bardzo łatwa, a mięso rewelacyjne. Do tego lawenda budzi we mnie wspomnienie lata nią pachnącego, które kiedyś spędziłam w Prowansji, pośród lawendowych pól po horyzont.
Lawendę suszoną można kupić, ale jeżeli nie macie jej pod ręką, a właśnie w tej chwili chcecie upiec kurczaka, z powodzeniem można ją zastąpić suszonym rozmarynem, kurczak będzie równie dobry, chociaż nie będzie pachniał francuskim latem i Prowansją.
Składniki:
1 kurczak podzielony na 8 - 10 części
sól
lawendowa marynata:
2 łyżki suszonej lawendy ( ewentualnie rozmarynu )
4 - 5 łyżek dobrej oliwy virgin
4 łyżki dobrego płynnego miodu, najlepiej lawendowego albo tymiankowego, ja nie miałam, użyłam lipowego
gałązki tymianku, ja użyłam 1 łyżki tymianku suszonego
1 cytryna - sok i starta skórka
Jak zrobiłam:
Suszone zioła roztarłam dobrze w moździerzu, aż poczułam wyraźny zapach olejków eterycznych, wsypałam do dużej miski, dodałam resztę składników, czyli oliwę, miód, sok i skórkę z cytryny. Bardzo dobrze wymieszałam. W marynacie ułożyłam kawałki kurczaka, dobrze je w niej obtoczyłam, szczelnie przykryłam miskę, włożyłam do lodówki na 30 minut ( najlepiej zostawić kurczaka w marynacie w lodówce na minimum 3 godziny, nie miałam aż tyle czasu ).
Kawałki kurczaka razem z marynatą przełożyłam do naczynia żaroodpornego, skórką do góry, posypałam solą i wstawiłam do nagrzanego do 200'C piekarnika. Piekłam przez 45 minut, w połowie czasu przewróciłam je na kilkanaście minut na drugą stronę, a potem znowu skórką do góry, żeby się zrumienił.
Kurczak jest gotowy, kiedy po nakłuciu wypływa z niego jasny sok, nie czerwony czy różowy.
Podawałam polany sosem, z sałatą.
Wygląda smakowicie, u mnie w niedzielę też będzie kurczak :)
OdpowiedzUsuń