Podobno miały to być ciasteczka dla francuskich finansistów, stąd nazwa, którzy mieli zwyczaj wyskakiwania na szybką przekąskę w przerwie. Żeby nie pobrudzili swoich drogich i eleganckich garniturów, wymyślono finansjerki, czyli małe konkretne co nie co.
Przepis znalazłam na blogu Helen Dujardin, która stworzyła go w wersji bezglutenowej. Mąki jest bardzo niewiele w tych babeczkach, a ta odrobina może być bezglutenowa.
Czas rabarbaru, stąd te są z rabarbarem, ale można go zastąpić z powodzeniem innymi owocami.
Składniki:
na 12 sztuk
finansjerki:
115g masła
100g cukru pudru
60g mielonych migdałów
50g mąki ryżowej (dla bezglutenowców), albo pszennej w wersji zwykłej
szczypta soli
4 duże białka jajek
1 kubek duszonego rabarbaru
rabarbar:
1/4 kubka wody
sok wyciśnięty z 1 cytryny
1 i 1/2 kubka pokrojonego na 1.5cm kawałki rabarbaru
1 duża łyżka cukru
Jak zrobiłam:
rabarbar:
Wszystkie składniki zalewy umieściłam w garnku, zagotowałam, zmniejszyłam ogień i wrzuciłam rabarbar. Dusiłam przez 2 - 3 minuty na wolnym ogniu. Wyjęłam na talerz delikatnie łyżką cedzakową i odstawiłam na bok.
finansjerki:
1. Piekarnik rozgrzałam do 190'C. Przygotowałam blaszkę do mufinów, wyłożyłam otworki papilotkami.
2. W średniej wielkości rondelku, na średnim ogniu, topiłam masło przez 5 minut, aż się zrobiło orzechowo brązowe, nawet leciutko przypalone. Potem ostudziłam i odcedziłam ciemny osad, który powstał na dnie.
3. W misce wymieszałam mąkę, cukier puder, migdały i sól. Dodałam białka i ubijałam mikserem na małych obrotach, aż składniki masy były dokładnie połączone. Dodałam masło, zwiększyłam obroty miksera i ubijałam aż całość była zupełnie gładka.
4. Masę rozłożyłam równo w papilotkach, a na wierzchu położyłam po kilka kawałków rabarbaru.
5. Piekłam przez 20 minut, aż babeczki zbrązowiały.
6. Kiedy lekko przestygły posypałam cukrem pudrem, a wierzch udekorowałam stopioną białą czekoladą (najlepiej stopić łyżkę masła, zdjąć z ognia i w jeszcze gorącym roztopić mieszając bardzo energicznie, aż będzie płynna).
Finansjerki są mało słodkie. Niektórzy takie lubią, ale jeżeli wolicie słodsze wypieki to można je posypać cukrem pudrem, a wierzch udekorować stopioną białą czekoladą (najlepiej stopić łyżkę masła, zdjąć z ognia i w jeszcze gorącym roztopić czekoladę mieszając bardzo energicznie, aż będzie płynna).
Ja tak właśnie zrobiłam, wolę słodsze wypieki. Smak białej czekolady doskonale pasuje do kwaśności rabarbaru.
Cudowne i kolorowe:)Koniecznie musimy spróbować:)
OdpowiedzUsuńdoskonałe!
UsuńPyszne są! Uwielbiam finansjerki :) Ostatnio przepyszne zrobiła moja przyszła teściowa i tak się zabieram za nie od tego czasu :)
OdpowiedzUsuńzabierz się, koniecznie!
Usuńpyszne muszą być:)
OdpowiedzUsuńsą, i leciutkie!
UsuńOOO, muszę zrobić je mojemu domowemu finansiście i zadać zagadkę: jak nazywają się owe ciasteczka;)
OdpowiedzUsuńdobry pomysł!napoisz, jak było!
UsuńPyyyychotka. Zapraszam do mnie. Chilicake.blogspot.com
OdpowiedzUsuńzajrzę, a co to jest chilicake, dobre?
UsuńCudowne maleństwa :>
OdpowiedzUsuńniestety, faktycznie maleństwa..
UsuńHmm.. Ciekawe, ja nigdy o nich nie słyszałam ;p
OdpowiedzUsuńUwielbiam rabarbar! Na stole w kuchni stoi świeże ciasto z tym warzywem ;)
OdpowiedzUsuńja też uwielbiam, to pochwal sie tym ciastem;)
Usuńbiegałeś ostatnio dookoła przy Cytadeli, wzdłuż Szelągowskiej?
Muszę sobie w końcu upiec finansjerki, Twoje wyglądają przecudnie!
OdpowiedzUsuńCel: Poznań sprint triathlon 4.08.13 Malta- 950m pływanie, 45km rower, 10km bieganie.
OdpowiedzUsuń1 stycznia miałem 79kg, dziś 76,5. Zmiana wagi niewielka; wizualnie zmienia się ciało, szczególnie ostatnio jak bywam w Fabryce Formy. Tłuszcz całkowity zmniejszył się z 22 na 17% ;) Trenerka powiedziała mi, że zejdziemy do 10;)