W ostatnim poście pisałam o mojej nietolerancji glutenu, i zmianach w diecie, które się, z konieczności, z tym wiążą. Dzisiejszy przepis wynika właśnie z tych zmian, ale też z odkrycia dietetycznego, z którego zamierzam korzystać, i którym natychmiast się podzielę.
Pokutuje przekonanie, że ziemniaki tuczą, makaron, podobnie ryż, szczególnie biały, no i wiele osób unika ich jak ognia. Zawierają przecież węglowodany, skrobię, a te są niedobre dietetycznie, bo smakowo i owszem, i od nich się tyje. Okazuje się, że to wszystko prawda, ale jeżeli, po obróbce termicznej, czyli gotowaniu, tuż po którym ilość skrobi skleikowanej, tej niedobrej jest największa, schłodzimy ziemniaki czy makaron, sytuacja zmienia się diametralnie. Skrobia ulega degradacji, w wyniku której powstaje skrobia oporna, a ta jest dla nas bardzo korzystna.
Powinna być codziennie spożywana w ilości co najmniej 20g dziennie, a tymczasem taką ilość, a nawet większa, obecna jest w diecie krajów rozwijających się. W krajach rozwiniętych spożywamy około 3-6g skrobi opornej dziennie, a to zdecydowanie za mało. A dlaczego jest taka pożądana? Ma dobroczynne działanie na jelita, obniża poziom cholesterolu, a przede obniża indeks glikemiczny, co wpływa na mniejszy wyrzut insuliny do krwi. Wszyscy wiemy, co to jest ten magiczny indeks glikemiczny, chociaż powinniśmy w zasadzie mówić o ładunku glikemicznym, ale to na razie zostawmy, wrócę do ŁG jeszcze, ale mało osób wie, na co on wpływa i jakie ma znaczenie dietetyczne. Otóż, im niższy indeks, tym bardziej organizm korzysta z zapasów tłuszczu, a to wiąże się z trzymaniem diety i wagi, no i z jej utratą. Jeszcze lepsze dietetycznie są potrawy z ziemniaków, ryżu czy makaronu odgrzewane.
Najlepsze źródła skrobi opornej to fasola - 8g skrobi opornej w 1/2 szklanki, banan w zielonej skórce (takie lubię najbardziej) - 6g, otręby pszenne - 4,6g, soczewica gotowana, ziemniaki schłodzone, brązowy ryż schłodzony, kukurydza, chleb razowy 1-2 dniowy, makaron schłodzony.
Stąd mój dzisiejszy przepis, pasta, makaron, ale, po pierwsze bezglutenowy, a po drugie zimny, z dodatkami warzywnymi. Myślę, że taki makaron można jeść w miarę bezkarnie, szczególnie, jeżeli do niego zjemy ogromną miskę sałaty, a jak tak właśnie zamierzam zrobić.
Składniki:
2-3 porcje
250g makaronu z groszku
2 średnie cukinie, pokrojone w kostkę
2 papryczki chilli, posiekane
3 ząbki czosnku, pokrojone w plasterki
100g liści szpinaku, posiekanych
1 pęczek koperku albo natki pietruszki, posiekany
1/2 czerwonej cebuli, pokrojonej w piórka
oliwa
sól, pieprz
jak zrobić:
makaron ugotuj zgodnie z instrukcją, powinien być al dente, przelej zimną wodą, żeby schłodzić i odsącz.
Na patelni rozgrzej oliwę, podsmaż papryczkę 2-3 minuty, dodaj cebulę, chwilę smaż, wrzuć czosnek, po 1 minucie, dodaj cukinię, smaż, aż będzie złocista, 4-5 minut. Dodaj szpinak, wymieszaj, smaż przez 1-2 minuty, dopraw solą i pieprzem.
Wrzuć makaron na patelnię, wymieszaj całość, jeszcze dopraw do smaku, na końcu dodaj posiekaną zieleninę, po chwili będzie chłodny i gotowy do podania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz