Karmel zawsze budził we mnie duże emocje. Z jednej strony uwielbienie smaku i barwy; już samo nazwanie koloru brązowego 'karmelowym' wywołuje u mnie ślinotok i nasuwa pozytywne skojarzenia. Z drugiej strony jednak, wspomnienie wcześniejszej, zdecydowanie nieudanej próby zrobienia karmelu, zakończonej wyprodukowaniem twardej, nomen omen, skorupy karmelowej, powodowało niechęć do podjęcia kolejnej próby.
Ale podjęłam, a próba zakończyła się sukcesem. Oswoiłam karmel, co z jest równie doskonałe, jak niebezpieczne. Może się skończyć karmelowym nałogiem. A tak w ogóle, czy karmel jest afrodyzjakiem? Nic o tym nie słyszałam, z pewnością uzależnia.
Tarta powstała spontanicznie, jest produktem pełnej improwizacji i dlatego nie jest doskonała w swojej formie. Smak rekompensuje wszystkie niedociągnięcia.
TARTA KARMELOWA Z BANANAMI NA MAŚLE
Składniki:
spód:
140g mąki pszennej
2 łyżeczki cukru
1/4 łyżeczki soli
60g zimnego masła, pokrojonego na małe kawałeczki
3 duże łyżki (około 45ml) lodowatej wody
3 banany
masło do smażenia
karmel:
tu pełna improwizacja, nie zwracałam uwagi na to, ile czego użyłam, bo byłam pewna, że mi się nie uda; a więc, mniej więcej
1/2 kubka cukru
około 3/4 kubka śmietany kremówki
Jak zrobiłam:
spód:
1. Wszystkie suche składniki wymieszałam w misce.
2. Dodałam masło i palcami, szczypiąc, połączyłam z mąką. Kiedy masa przypominała grubą kaszę, dodałam wodę. Szybko wyrobiłam ciasto, uformowałam dysk i włożyłam do lodówki na pół godziny.
3. Po tym czasie wyjęłam ciasto, rozwałkowałam na bardzo cieniutki placek, którym wyłożyłam formę do tarty o średnicy około 23cm. Ponakłuwałam i piekłam przez 15 - 20 minut (mój spód piekł się trochę za długo). Wystudziłam.
Obrane ze skórki banany przekroiłam na połówki. Smażyłam na maśle, aż się zrumieniły.
Karmel:
Rozgrzałam dużą patelnię i wsypałam na nią cukier. Podgrzewałam, aż się rozpuścił. Kiedy zaczął się przypalać, ciągle na małym ogniu, wlewałam powoli kremówkę, cały czas intensywnie mieszając. Nie należy się poddawać, karmel z pewnością połączy się ze śmietaną. Jeżeli jest za gęsty, trzeba dodawać małe porcje śmietany.
Na wystudzonym spodzie ułożyłam usmażone na maśle banany, a całość polałam jeszcze ciepłym karmelem.
Myślę, że można spód pokryć kremem z mascarpone, a dopiero na nim ułożyć banany. Oczywiście,wszystko można zrobić ładniej i dokładniej. Nie wierzyłam do końca, że ciasto będzie udane i nie przywiązywałam wagi do szczegółów.
Następnego dnia karmel był ciągle miękki, ciągnący, a smak maślanych bananów w połączeniu z karmelem doskonały. Do kolejnego dnia tarta nie dotrwała.
obłędna musi być!!! mniam :)
OdpowiedzUsuńkurcze, niestety jest!
UsuńTo jeszcze jest? To ja poproszę:-)
OdpowiedzUsuńniestety :( ale jest już mazurek migdałowo - kajmakowy:) zapraszam jutro na kawę:))
UsuńPycha! :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie nią! Skuszę się na kawałek, choć mam wrażenie, że na jednym się nie skończy:D
OdpowiedzUsuńten karmel wciąga jak diabli!
UsuńNa pewno pyszna ta tarta.
OdpowiedzUsuńach to banany..
OdpowiedzUsuńz pewnością pycha!
gdy spojrzałam na pierwsze zdjęcie, myślałam że to coś z mięsem i sosem jak do gulaszu :)) hi, hi
ale pomyłka