Będąc w takim właśnie nastroju, trafiłam na przepis na ten deser i, poza wartościami odżywczymi, urzekła mnie jego barwa, zimny cytrynowy kolor. Uroda to jedno, a wartość składników, bo nie ma w nim cukru ani mąki, same owoce i orzechy, to drugie. Twórca deseru podkreślał jego właściwości oczyszczające i regulujące pracę organizmu.
Zrobiłam, spróbowałam i urzekł mnie; mimo tego, że nie jestem wielbicielką deserów, tym bardziej owocowych, ten jest znakomity. Jest namiastką ciasta dzięki spodowi z masy śliwkowo orzechowej i kremowi a aksamitnego awokado z mango.
Składniki:
spód:
250g suszonych śliwek kalifornijskich
200g orzechów włoskich
masa:
2 awokado
1 mango
płatki migdałowe, do posypania
czarny sezam, do posypania
1 kubek mascarpone - opcjonalnie
3 łyżki cukru pudru - opcjonalnie
Jak zrobiłam:
1. Posiekałam śliwki i orzechy, dokładnie wymieszałam w kleistą masę. Spód blaszki wyłożonej papierem do pieczenia pokryłam tą masą. Wstawiłam do lodówki.
2. Obrałam i pokroiłam awokado na kawałki. Mango obrałam i pokroiłam na kawałki. Zblendowałam na gładką masę. Masa jest dość wilgotna; można dodać mascarpone z odrobiną cukru pudru, wtedy będzie bardziej kremowa i zwarta, ale jednocześnie bardziej kaloryczna. Posypałam płatkami i sezamem. Wstawiłam do lodówki na parę godzin.
prezentuje się niecodziennie i ma piękny kolor, cudnie
OdpowiedzUsuńPo paru dniach złego jedzenia też czuję taką potrzebę :< Deser wygląda smacznie i skład jest bardzo ciekawy :>
OdpowiedzUsuńświetny deser, chętnie wykorzystam przepis:)
OdpowiedzUsuńMmm pychotka :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na kotleciki z kalafiora!
www.paczekwkuchni.blogspot.com
Pozdrawiam!:-)