sobota, 18 grudnia 2021

makowiec świąteczny z najlepszym drożdżowym ciastem

To makowiec szczególny.

Po raz pierwszy zrobiłam go kilka lat temu i był to mój pierwszy makowiec zawijany. Mój przyjaciel kucharz z Norwegii, Marcin, wypróbował przepis na to ciasto i zachwycił się ciastem drożdżowym, powiedział, że to najlepsze ciasto drożdżowe jakie kiedykolwiek jadł. Możecie sobie wyobrazić, jaka dumna byłam. Marcina już nie ma, tak mi brakuje naszego pisania o gotowaniu i o życiu... 


Wracając do makowca, często trafiam na nudne makowce, a jestem co do makowca wyjątkowo wybredna ( jakbym nie była w przypadku innych ciast! ). Musi mieć mało ciasta i bardzo dużo maku, ciasto musi być krucho delikatne, a mak dobrze doprawiony i wilgotny. Potrafię po wyglądzie ocenić, czy makowiec jest wart wypróbowania. A ponieważ jestem taka trudna w kwestii tego wypieku, nie pozostaje nić innego niż zakasać rękawy i zabrać się do roboty. Makowiec wyszedł dokładni taki jaki lubię najbardziej.















Składniki:
mak:

500g maku
4-5 łyżek płynnego miodu
100 - 150g cukru ( do smaku, można więcej można mniej, w zależności od preferencji )
2-3 łyżki masła
rodzynki ( ja pominęłam, nie lubię rodzynek w ciastach )
skórka pomarańczowa, pokrojona na drobne kawałki
posiekane orzechy włoskie
posiekane migdały
3-4 łyżki konfitury wiśniowej
1 jajko
1 łyżeczka esencji migdałowej
2 łyżki brandy

ciasto:

rozczyn:

1 kubek letniego mleka
30g świeżych drożdży
1 łyżeczka cukru
1 łyżka mąki

ciasto:

500-600g mąki pszennej
80g masła, roztopionego i ostudzonego
3 jajka
85g cukru
szczypta soli

lukier:

1 kubek cukru pudru
2 -3 łyżki brandy
1 łyżka soku z cytryny

Jak zrobiłam:
Mak:
* Mak zalewa się wodą i zostawia na całą noc. Odsącza się na sicie wyłożonym dość grubym ręcznikiem papierowym. Przekręca się przez maszynkę; jeżeli lubicie chrupiący pod zębami to wystarczy raz, jeżeli kremowy, to dwu albo nawet trzykrotnie.
Dodałam płynny miód, potem cukier, bakalie, orzechy, esencję migdałową, brandy, a na końcu jajko. Wymieszałam  dokładnie.
*  Ja użyłam maku kupnego, mielonego, bo nie lubię przekręcania maku. Mak gotowałam w mleku, zgodnie z instrukcją podaną na opakowaniu. Dalej postępowałam jak wyżej.
Ciasto:
Wymieszałam składniki na rozczyn, ostawiłam na kilka minut w ciepłe miejsce, aż zaczął pracować.
Ciasto na makowce powinno być luźne. Wystarczy je ubijać łyżką drewnianą czyli kopystką. 500g mąki wystarczyła mi jednak na ciasto prawie płynne, dlatego dosypywałam i dosypywałam, aż ciasto było nadal luźne, ale nie płynne.
Wsypałam do dużej miski mąkę ze szczyptą soli. Po środku zrobiłam dołek, wlałam tam przestudzone masło, potem wsypałam cukier, lekko wymieszałam kopystką. Wlałam rozczyn, zamieszałam, potem po jednym jajku, wyrabiałam ciągle kopystką, aż składniki się połączyły. Wyrabiałam drewnianą łyżką, dosypując trochę mąki, żeby nie było lejące, ale jeszcze luźne. Na końcu było gładkie i elastyczne. Kiedy odchodziło od łyżki, odstawiłam w przykrytej folią misce w ciepłe miejsce na godzinę, podwoiło objętość.
Podzieliłam na dwie części. Każdą rozwałkowałam na cieniutki prostokątny placek. Nałożyłam masę makową od brzegu do brzegu. Zawinęłam ciasto w rulon, zakleiłam końce rulonu. Każdy wałek zawinęłam bardzo luźno, bo będzie rosło, w pergamin. Zostawiłam jeszcze makowce w podłużnych blaszkach ( wymiar blaszki dostosowałam do wielkości rulonów ) na 30 minut do wyrośnięcia.
Piekłam 45-50 minut w 190'C, aż były złociste ( odchyliłam pergamin i sprawdzałam patyczkiem ). Przestudziłam, ale nie całkiem, polałam lukrem kiedy były lekko ciepłe.
Lukier:
Wymieszałam składniki na kremową masę, polałam tak, żeby pięknie oblał boki.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz