czwartek, 26 maja 2016

muffiny cukiniowe z suszonymi pomidorami i orzechami, alkaliczne i dietetyczne

Naturalnym, jednocześnie zdrowym i dobrym dla organizmu jest środowisko będące w równowadze kwasowo - zasadowej. Dieta i styl życia decydują o niej, dlatego tyle się dzisiaj mówi o alkalicznym pożywieniu i diecie zasadowej. Chyba czas już najwyższy zdać sobie sprawę z tego, że funkcja jedzenia to nie tylko dostarczanie kubkom smakowym i mózgowi przyjemnych doznań, to raczej dostarczanie skomplikowanej i delikatnej maszynie, jaką jest nasz organizm właściwego paliwa. Wydaje się proste i oczywiste, gdzie więc kryje się trudność? Otóż wiele z pokarmów, które najbardziej lubimy, tych po które sięgamy najchętniej najbardziej nam szkodzi. Cukier, kawa czy herbata, złe tłuszcze, rafinowana mąka, to one zakwaszają organizm i wytwarzają środowisko sprzyjające rozwijaniu się chorób. Jeżeli dodamy do tego życie w stresie, brak aktywności fizycznej  i niedobór snu, problemy ze zdrowiem wydają się nieuniknione.
Nie zamierzam zmieniać mojego bloga w poradnik zdrowia, chociaż nie ukrywam, że zdrowa dieta i styl życia to dla mnie priorytety. Wstęp ma służyć wyjaśnieniu terminu 'alkaliczny', czyli inaczej zasadowy, który będzie się pojawiał w opisie potraw. Potrawy alkaliczne to takie, które poprzez proces trawienia mają wpływ alkalizujący, inaczej gwarantujący zasadowe środowisko organizmu. Produkty spożywcze mogą alkalizować albo odkwaszać, czyli neutralizować już powstałe środowisko kwaśne, a tak na przykład działa sok z cytryny. Trochę to przewrotne, bo przecież cytryna to kwas, a jednak, w tej chemii i biochemii jest trochę magii.
No a muffiny cukiniowe są właśnie alkaliczne, a przy tym pyszne i bardzo łatwe. Łatwo jest spakować i zabrać z sobą do pracy czy szkoły, a warto mieć pod ręką zdrową przekąskę.




  


















Składniki:

na 6 - 8 babeczek

2 jajka
kilka orzechów włoskich, grubo posiekanych - 30g
1 średnia cukinia, starta na tarce o grubych oczkach - 350g
sól, pieprz
1/2 łyżeczki cynamonu
1 ząbek czosnku, przeciśnięty przez praskę
1/2 łyżki tymianku
6 pomidorów suszonych z oleju, pokrojonych na kawałki - 120g
1/2 kubka mąki z ciecierzycy - 80g
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
2 łyżki oliwy virgin - 25ml


Jak zrobić:

Startą cukinię lekko posól i odsącz na sitku z soku. Jajka rozbełtaj widelcem z pieprzem, szczyptą soli, cynamonem i czosnkiem. Dodaj tymianek, potem oliwę, wymieszaj. Połącz ze startą cukinią i pomidorami suszonymi. Mąkę wymieszaj z sodą oczyszczoną, dodaj do masy z cukinii, połącz, na końcu wsyp grubo posiekane orzechy. 
Przygotuj blaszkę do pieczenia muffinek, wyłóż otwory papierowymi foremkami. Każdy z nich napełnij do 3/4 ciastem, piecz w 180'C przez około 30 minut, aż będą złociste na wierzchu, a patyczek po wkłuciu suchy.









środa, 25 maja 2016

klasyczne fińskie drożdżówki cynamonowe

Skandynawski minimalizm i prostota są bardzo atrakcyjne i wyjątkowe. Obowiązują w modzie, projektowaniu wnętrz, estetyce, stylu życia i gotowaniu.
I mogło by się wydawać, że nie ma większej różnicy pomiędzy poszczególnymi krajami tej części Europy. A jednak sami Skandynawowie widzą i podkreślają tę odmienność. Jeżeli do tego dorzucić fakt, że Finlandia nie jest krajem skandynawskim, jest odrębna etnicznie i językowo, to sprawa komplikuje się jeszcze bardziej... Pomimo tej odrębności, nie można powiedzieć, że nie ma podobieństw między Finlandią i krajami skandynawskimi.
A skąd te wywody przy okazji tematu drożdżówek? Przepis pochodzi z 'Nordic Bakery' mieszczącej się w Londynie, której założycielem był Fin Jali Wahlsten. Wahlsten chciał, żeby te bułki były dokładnie takie, jakie możesz zjeść w każdym miejscu w Skandynawii i Finlandii.
Zatoczyłam koło, wróciłam do punktu wyjścia, Skandynawia, razem z Finlandią, jest odrębna od reszty Europy, a drożdżówki w swojej prostocie są absolutnie wyjątkowe, chrupiące na wierzchu, wilgotne, maślane i mocno cynamonowe w środku. Są kwintesencją fińskich smaków. Zachowują świeżość i doskonały smak przez kilka dni, a odpieczone są wspaniałe do śniadania czy kawy po południu. Fińskie czy duńskie, wszędzie tak samo pyszne i doskonałe.


























Składniki:

na 12-14 bułeczek

ciasto:

570ml letniego mleka
150g cukru
45g świeżych drożdży
1 łyżeczka kardamonu, najlepiej świeżo rozmiażdżonego w moździerzu
180g masła roztopionego
1 jajko
1 kg mąki pszennej 

nadzienie:

100g miękkiego masła
200g brązowego cukru
3 łyżki cynamonu mielonego

glazura: 
( opcjonalnie, ja pominęłam )

85g cukru
1 łyżka świeżo wyciśniętego soku z cytryny
100ml wody 





Jak zrobić:

ciasto:

Wymieszaj łyżką albo robotem z hakiem mleko, cukier, drożdże, kardamon, roztopione masło i jajko. Stopniowo dodawaj mąkę i wyrabiaj ciasto, przez kilka minut, aż wszystkie składniki dobrze się połączą a ciasto będzie elastyczne. Przełóż do lekko natłuszczonej miski, przykryj ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce, aż ciasto podwoi objętość.

Po godzinie uderz ciasto, żeby je odgazować i przełóż na wysypany mąką blat. Rozwałkuj na prostokątny placek o wymiarach ( mniej więcej ) 30cm x 80cm i grubości 7mm.
Rozsmaruj masło na całej powierzchni ciasta, posyp cukrem i cynamonem. Zwiń ciasto w wałek, zaczynając od dłuższego końca. 




Wałek pokrój na około 6cm kawałki, pod kątem, kawałki powinny mieć kształt trapezu, jak na zdjęciu, o szerszym boku ( podstawie ) długości 6cm. Przenieś bułeczki ostrożnie na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia, kładąc je tak, żeby szerszym bokiem 'siedziały' na blaszce. Dociśnij palcem z wierzchu, żeby je trochę rozpłaszczyć. 





Przykryj ściereczką i zostaw w ciepłym miejscu na jeszcze 30 - 60 minut, aż prawie podwoją objętość. 
Piecz w 200'C przez 20 - 25 minut, aż będą złociste.









Zrób glazurę:
W małym garnuszku wymieszaj wodę z cukrem i sokiem z cytryny, zagotuj i trzymaj na małym ogniu przez 10 - 15 minut, aż lekko zgęstnieje; glazura i tak jest całkiem wodnista. Posmaruj nią przy pomocy pędzla bułki wyjęte z piekarnika, jeszcze gorące, zostaw do wystygnięcia. 




UWAGA: bułki świetnie znoszą mrożenie, można zrobić większą ilość i przechować.

sobota, 21 maja 2016

rozpustna tarta z gorzką czekoladą, solonym karmelem i aksamitnymi borówkami

Postanowiłam zacząć dzisiejszy post od anegdoty z ostatnich warsztatów.
Gotowaliśmy kuchnię włoską, panowie robili tartę z kurkami. Zaczęli od spodu, oczywiście, przepis podawał 250g mąki. Zaglądam do miski z odmierzoną, tak przynajmniej sądzili Jarek i Kuba, ilością i wydało mi się, że jest jej za mało. Kuba zapewniał, że odmierzył, że to 250g. A jak to zrobiłeś? zapytałam tak na wszelki wypadek. 'Żeby było szybciej, odmierzyłem tą miarką, tu też jest 250' i wskazał na miarkę - kubek o pojemności 250ml. Ponieważ nie dawał się przekonać, że waga i pojemność to nie to samo, zważyliśmy to, co było w misce i była to połowa ilości wymaganej, czyli zaledwie 120g. I dlatego zawsze kiedy podaję 'kubek' w przepisie u dołu przypominam, że kubek to 250ml.
Widać wyraźnie po moim blogu, że lubię tarty, zarówno wytrawne i słodkie. Bardzo lubię je jeść, ale chyba najbardziej fotografować. Dzięki temu, że można dowolnie komponować nadzienie, a jego składniki są widoczne, można się bawić kolorami. Czekolada, borówki, karmel, to trzy smaki, które są niesamowite osobno, a zestawione razem to eksplozja smaków, wręcz atak na kubki smakowe.
Jagody można zastępować różnymi owocami, najlepiej tymi, na które jest akurat pora, ale karmel i czekoladę zostawiamy, ten zestaw już sam wystarcza, dodanie owoców to przysłowiowa wisienka na torcie, ale bez wisienki tort też jest pyszny.
Tarta jest łatwa, chociaż nie błyskawiczna, każda warstwa potrzebuje trochę czasu żeby zastygnąć.
Pisałam już o tym, jak unikam białego cukru rafinowanego i nic się nie zmieniło. W dzisiejszej tarcie jednak użyłam niewielkiej ilości cukru brązowego, do zrobienia karmelu - bałam się eksperymentować z ksylitolem. Jeżeli chcecie być bardziej konsekwentni niż ja, wypróbujcie ksylitol czy syrop z agawy do zrobienia karmelu, jestem bardzo ciekawa efektów i komentarzy.



















Składniki:

forma 27cm

spód:

240g mąki pszennej 500 ekologicznej
szczypta soli
1 żółtko
150g masła, zimnego, pokrojonego w kawałki
1 łyżka cukru pudru
zimna woda

karmel:

120g masła
1/3 kubka* brązowego cukru
1/8 kubka śmietany kremówki 30%
szczypta różowej soli himalajskiej

warstwa czekoladowa:

1/2 kubka śmietany kremówki 30%
170g gorzkiej czekolady, połamanej na kawałki

garść borówek

*kubek = 250ml

Jak zrobić:

Mąkę z solą połącz z masłem, czyli rozetrzyj palcami, aż będzie miała grudkowatą konsystencję. Dodaj cukier, żółtko i odrobinę wody, szybko zagnieć ciasto. Uformuj kulę, zawiń ją w folię spożywczą i włóż do lodówki na 30 minut. Formę wyłóż papierem do pieczenia, rozwałkuj ciasto przez folię i wyłóż nim spód i brzegi formy, dociskając dokładnie na całej powierzchni. Nakłuj spód w kilku miejscach widelcem, włóż do zamrażalnika na 10 - 15 minut, aż będzie całkowicie twarde. Piecz w 180'C przez 20 minut, aż będzie złocista.

W rondelku podgrzewaj masło z cukrem aż się rozpuszczą, a potem pojawią się bąble. Gotuj jeszcze przez minutę, cały czas mieszając. Zestaw z ognia i mieszając wolno wlewaj 1/8 kubka śmietany, karmel powinien być gładki. Odstaw na 15 minut, aż całkowicie wystygnie. Wylej na gotowy wystudzony spód, posyp szczyptą soli i wstaw do lodówki na 30 - 45 minut, aż zastygnie.

Połamaną czekoladę wrzuć do szklanej miski. W rondelku podgrzej śmietanę, aż zawrze na brzegach, zalej nią czekoladę i poczekaj 5 minut. Wymieszaj dokładnie ubijając na gładką masę. Wylej ją na zastygły karmel, wyrównaj, posyp borówkami. Wstaw do lodówki na co najmniej 30 minut, aż czekolada całkowicie zastygnie. Dopiero wtedy można kroić i podawać.









czwartek, 19 maja 2016

orzechowy quiche z botwiną

Tyle pokus pojawiło się już na ryneczkach, jest z czego wybierać, są rzodkiewki, młoda kapusta, młoda marchewka, kalarepa, szparagi, no i w końcu botwinka.
Burak to moje ulubione warzywo, a botwina tym bardziej. Buraka w niej jeszcze niewiele, ale za to jakie cudowne liście i jakie ich mnóstwo. Najczęściej botwina pojawia się w chłodniku, daje mu piękną barwę i świeży, wiosenny smak. A ja najbardziej lubię ją przesmażoną krótko na oliwie, doprawioną solą i pieprzem, na dobrym kruchym spodzie. W tej postaci zachowuje wszystko, co najlepsze, smak i barwę.
Dobry spód to zdecydowanie ciemna mąka orkiszowa połączona z orzechami, powstaje ciasto o smaku i barwie orzechów, idealne w połączeniu z masłem, a potem z botwiną.
Śpieszcie się, bo botwina jest tylko przez chwilę.











Składniki:

orzechowy spód:

180g ciemnej mąki orkiszowej
70g mielonych orzechów włoskich
szczypta soli
 1 żółtko
150g zimnego masła pokrojonego w kostkę
zimna woda, ilość w zależności od potrzeby

nadzienie:

pęczek botwiny, umytej i pokrojonej, buraczki w plasterki, liście w paseczki
sól, pieprz
2-3 łyżki oliwy virgin

200ml śmietany kremówki 30%
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
sól, pieprz
2 jajka
1 żółtko









Jak zrobić:

spód:

na formę 27cm

Mąkę wymieszaj z solą i połącz z kawałkami masła rozcierając palcami, aż całość będzie przypominała kruszonkę. Dodaj żółtko i mielone orzechy, odrobinę wody, szybko zagnieć ciasto. Jeżeli jest za suche, dodaj trochę więcej wody. Zagniecione elastyczne ciasto uformuj w kulę, zawiń w folię spożywczą i włóż do lodówki na 30 minut.
Formę wyłóż papierem do pieczenia. Zimne ciasto rozwałkuj przez folię, wyłóż nim dokładnie dociskając spód i boki formy. Nakłuj w kilku miejscach i włóż do zamrażalnika na co najmniej 10 minut; spód musi być zmarznięty na kość. Piecz w 180'C przez 20 minut, aż będzie lekko złocisty.

W międzyczasie umytą i pokrojoną botwinę razem z liśćmi wrzuć na rozgrzaną na patelni oliwę. Smaż krótko, przez 3-4 minuty, cały czas mieszając, dopraw solą i pieprzem. Zostaw kilka ładnych plasterków buraka i kilka liści do dekoracji.
Śmietanę wymieszaj rózgą z jajkami, dodaj przyprawy, dobrze wymieszaj całość.

Botwinę wyłóż na gotowy spód, zalej zalewą jajeczną, na wierzchu ułóż zostawione do dekoracji plasterki i liście. Piecz w 180'C przez 20 - 25 minut, aż masa jajeczna będzie ścięta, a wierzch lekko rumiany. Podawaj natychmiast, quiche najlepszy jest gorący, prosto z pieca, chociaż można go odgrzać albo jeść na zimno.





wtorek, 17 maja 2016

placek owsiany z tahiną, czekoladą i niezapominajki

Słońce świeciło, będzie piękny dzień, wyjrzałam przez okno a tam, u sąsiada za płotem, niebiesko! Po horyzont niezapominajkowe pole! Ciekawe, czy niezapominajki są jadalne, to była moja druga, po 'jak pięknie', myśl. Włączyłam komputer. Są, nie są, są jadalne, ale bardzo niesmaczne... nadal nic nie wiem. Sięgnęłam po książkę 'Jadalne kwiaty' Małgorzaty Kalemby - Drożdż i trafiłam na pierwszą trudność, nie znajdę informacji o niezapominajkach, jeżeli nie przewertuję całej książki, ponieważ nie ma w niej indeksu kwiatów, to duże niedopatrzenie i niedogodność. Przecież zwykle nie zaczynasz od planowania przepisu z zastosowaniem kwiatu, a potem szukasz kwiatu, raczej widzisz kwitnący kwiat i myślisz, co możesz z nim zrobić.
Jadalne czy nie, pięknie będą wyglądały na ciemnej czekoladzie. A że one takie delikatne i śliczne i że są dla mnie kwintesencją naturalności, ten placek też jest tak naturalny, jak tylko deser może być. Szybki i łatwy.




 










Składniki:

blaszka 23x23cm

1 kubek* płatków owsianych
1 1/2 duże dojrzałe banany albo 2 małe, rozgniecione widelcem na papkę
szczypta soli
garść żurawiny suszonej
2 łyżki siemienia lnianego
kilka daktyli, posiekanych
2 - 3 łyżki pestek dyni
garść migdałów ze skórką, posiekanych grubo
2 - 3 łyżki orzechów nerkowca, grubo posiekanych
1 duża łyżka syropu z agawy

3 łyżki pasty sezamowej tahini
2 łyżki miodu

* kubek = 250ml

2 łyżki śmietany kremówki 30%
90g gorzkiej czekolady, połamanej na kawałki


Jak zrobić:

Płatki z solą wymieszaj z bananem, dodaj żurawinę, siemię lniane, posiekane daktyle, połowę pestek dyni, orzechy nerkowca i syrop z agawy. Wymieszaj całość dokładnie i odstaw na 10 - 15 minut. Blaszkę wyłóż papierem do pieczenia. Wyłóż masę do blaszki i ubij ją łyżką. Piecz przez 15 - 17 minut w 180'C, aż brzegi będą lekko złociste. Wyjmij i wystudź.

Pastę tahini wymieszaj dokładnie, najlepiej mikserem, z miodem. Masę wyłóż na letni spód. Zostaw, żeby był całkowicie wystudzony, w tym czasie przygotuj polewę z czekolady.
W rondelku podgrzej kremówkę, żeby wrzała na brzegach. Zestaw z ognia i wsyp połamaną czekoladę. Poczekaj kilka minut, aż całkowicie zmięknie. Wymieszaj na gładką masę. Rozprowadź ją na wystudzonym placku, na warstwie tahini. Posyp pestkami dyni i posiekanymi migdałami. Pokrój w kostki.
















niedziela, 15 maja 2016

szparagi na zimno na kruchym spodzie i cytrynowo - koperkowym kremie

Szparagi i tarta, łączą się znakomicie. A jednak, mam wątpliwości.... Co zrobić, żeby nie powtarzać oklepanej już i zużytej receptury na tartę wypełnioną masą śmietanowo - jajeczną? I jak odciążyć tradycyjny quiche? No właśnie, może poprzez taką kompozycję.
Jeżeli lubicie szparagi na zimno to ta tarta jest dla Was. Po upieczeniu spodu, podgotowaniu szparagów i błyskawicznym przygotowaniu kremu serowego, pozostaje skomponować składniki, czyli ułożyć je w odpowiedniej kolejności i całość gotowa.
Nie mogę powiedzieć, że tarta to łatwizna, bo nie dla każdego zrobienie kruchego spodu jest oczywiste. Będę jednak gorąco namawiać do polubienia takiego wypieku, czy też właściwie jego elementu, to bardzo przydatna umiejętność, która przyda się przy przygotowaniu zarówno słodkich jak i wytrawnych potraw. A smak maślanego spodu z sezonowymi warzywami i owocami nie ma sobie równych.
Szparagi na kruchym spodzie i śmietanowym kremie są lekkie, można je jeść na lunch, obiad, kolację, zabrać z sobą do pracy, lekko podgrzać następnego dnia, tarta ciągle będzie bardzo dobra. Dodatek cytryny - soku i skórki, świetnie podnosi smak szparagów, które same w sobie nie są wyraziste, ale dzięki temu dopasowują się do smaków dodanych.


















Składniki:

forma 23x23cm
spód:

230g jasnej mąki orkiszowej
szczypta soli
1 żółtko
150g zimnego masła, pokrojonego w kostkę
zimna woda

1/2 kubka jogurtu greckiego
1/3 kubka śmietany kremówki - 30%
sól, pieprz
3-4 łyżki koperku posiekanego
1 łyżka startej skórki z cytryny
2 łyżki soku z cytryny
60g sera pecorino albo parmezan, startego na tarce o grubych oczkach

10 - 12 szparagów zielonych












Jak zrobić:

spód:

Mąkę z solą rozetrzyj palcami z masłem, aż całość będzie przypominała kruszonkę. Dodaj żółtko i odrobinę wody, szybko zagnieć ciasto, dodając trochę więcej wody, jeżeli ciasto jest za suche. Uformuj kulę, zawiń ją w folię spożywczą i włóż do lodówki na 30 minut. 
Formę wyłóż papierem do pieczenia, rozwałkuj ciasto, najłatwiej to zrobić przez folię, wyłóż spód formy, dokładnie wylepiając miejsce przy miejscu, nakłuj w kilku miejscach i włóż do zamrażarki na 10 minut. 
Piecz w 180'C przez 20 minut, aż spód będzie złocisty.

Przygotuj szparagi: lekko obłam końce i zdejmij obieraczką trochę skórki na grubszych końcach. W garnku, najlepiej wysokim, do szparagów, zagotuj osoloną wodę, gotuj szparagi główkami wystającymi z wody przez 2-3 minuty od zagotowania wody po wrzuceniu. Wyjmij i najlepiej włóż natychmiast do wody z lodem, to zatrzyma proces gotowania. Ostudź.

Przygotuj krem: lekko ubij śmietanę, dodaj jogurt, wymieszaj, dodaj sok i skórkę ze sparzonej uprzednio cytryny, dopraw solą i pieprzem, wsyp koperek, starty ser, wymieszaj dokładnie.

Całość: na wystudzonym spodzie rozprowadź krem serowy z koperkiem. Na nim ułóż szparagi w dowolny sposób. Nie musisz już podpiekać całości, chociaż możesz.








piątek, 13 maja 2016

mocno czekoladowe muffiny z rabarbarem w miodzie i kardamonie

Nagle zamarzyły mi się muffiny ciemnoczekoladowe z owocowym akcentem, najlepiej w kolorze różu albo czerwieni.
O jedzeniu najczęściej myślę poprzez barwy. Jeżeli kolory nie grają to i smak nie zagra. I nie myślę o robieniu zdjęć, chociaż jeżeli o to chodzi, to wygląd jest najważniejszy. Jednak finalnie, ktoś tę potrawę czy wypiek będzie jadł, nie oszukasz go pięknym obrazem. Wracamy więc do początku, obraz i smak współgrają.
Tak jest w dzisiejszym moim wypieku, muffinach ciemno czekoladowych z akcentem rabarbarowym.
Barwy komponują się dokładnie tak cudownie jak smaki. Szybko smażony na miodzie rabarbar z kardamonem traci nadmiar kwaśności, zostaje jej dokładnie tyle ile potrzeba dla podkreślenia smaku pozostałych składników, a zyskuje miodową słodycz podbitą aromatem kardamonu. Moje babeczki są mało słodkie, chciałam, żeby były bardziej śniadaniowe w charakterze, ale możecie dodać więcej cukru. Użyłam tradycyjnie już cukru brzozowego czyli ksylitolu, konsekwentnie eliminując biały cukier rafinowany. Nie oczekujcie również, że otrzymacie puszyste i wyrośnięte muffiny, to raczej wypiek mocno deserowy, mocno czekoladowy, o konsystencji raczej zwartej, bliżej truflowej, niż puszystej.


























Składniki:
na 12 muffinek

180g gorzkiej czekolady - użyłam marki Goplana
1 kubek* jasnej mąki orkiszowej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3/4 kubka cukru brzozowego
3 duże żółtka
70g masła o temperaturze pokojowej
1/2 kubka* śmietany kremówki - 33%
szczypta soli

3-4 cieniutkie laski rabarbaru, pokrojone na 0.5cm kawałki
1 duża łyżka miodu
3/4 łyżeczki kardamonu

kubek = 250ml








Jak zrobić:

W rondelku na małym ogniu rozgrzej miód wymieszany z kardamonem. Kiedy będzie zupełnie płynny i gorący wrzuć rabarbar i mieszając smaż przez kilka minut; po chwili puści sok, smaż dopóki go nie zredukujesz do samych kawałków rabarbaru, i uważaj, żeby nie przypalić. Odstaw.

W misce wymieszaj mąkę z proszkiem i solą. W kąpieli wodnej ( mniejszy garnek ustawiony na większym z wodą na dnie tak, żeby dno nie dotykało powierzchni wody ), na małym ogniu rozpuść połamaną na kawałki czekoladę. Leciutko przestudź i dodaj masło, wmieszaj w całość. Kiedy masa będzie letnia dodawaj po jednym żółtku, cały czas mieszając. Dodaj cukier, wymieszaj, potem kremówkę, jeszcze raz dobrze wymieszaj. 
Do masy czekoladowej dosypuj porcjami mąkę, mieszaj i dosypuj, aż dodasz całą mąkę. Jeżeli masa będzie bardzo gęsta, trudno będzie mieszać łyżką, dolej jeszcze trochę śmietany. Ciasto jest raczej gęste, trzeba je nakładać przy pomocy dwóch łyżek.
UWAGA: całe mieszanie wykonałam łyżką, nie ma potrzeby używania miksera.

Przygotuj blaszkę do muffinek z 12 otworami. Wyłóż każdy kwadratowym kawałkiem papieru do pieczenia albo gotową papierową papilotką.
Nałóż dość dużą łyżkę do każdego otworu - rozdziel całe ciasto na 12 porcji. Na wierzchu każdej babeczki ułóż kilka kawałków podsmażonego wcześniej rabarbaru. Piecz w 180'C przez 30 - 35 minut, aż lekko się podniosą i pękną na wierzchu, a patyczek będzie suchy.