poniedziałek, 29 czerwca 2015

orkiszowe muffiny z czereśniami

Szaleństwa czereśniowego ciąg dalszy, a że nie ma to jak muffiny, szybkie, łatwe i niezawodne, będą muffiny.
Sama się dziwię, że to moje pierwsze muffiny czereśniowe. Dzięki dodaniu czereśni są wilgotne i świeże, a jogurt pitny w cieście sprawił, że mają wyjątkowo przyjemny mleczno maślany, łagodny smak.
Do wypieku użyłam dość grubej mąki orkiszowej, proporcjonalnie niewiele masła i jajek, za to dużo jogurtu naturalnego, no i sporo czereśni, których sok zapewnił muffinom wilgotną konsystencję.









  Składniki:
na 15 babeczek

2 1/2 kubka mąki orkiszowej typ 750
3/4 kubka cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
3/4 łyżeczki soli
300ml naturalnego jogurtu pitnego albo maślanki
2 duże jajka
2 duże łyżki naturalnego ekstraktu waniliowego
90g masła rozpuszczonego i przestudzonego
3/4 kubka czereśni bez pestek

czereśnie do ozdoby:

1/2 kubka czereśni
trochę ponad 1/2 kubka cukru
1/4 kubka wody

polewa - opcjonalnie:

120g białego serka śmietankowego typu Twój Smak
1/2 - 3/4 kubka cukru pudru
2 łyżki syropu czereśniowego ( po gotowaniu czereśni )
szczypta soli











Jak zrobiłam:

1.   W misce wymieszałam mąkę z proszkiem do pieczenia, sodą oczyszczoną i solą. W drugiej misce ubiłam jogurt pitny z jajkami i ekstraktem waniliowym. 

2.   Mokre składniki dodałam do suchych, wymieszałam łyżką, dodałam roztopione masło i czereśnie, jeszcze raz wymieszałam. Im mniej mieszania, tym delikatniejsze będą mufinki.

3.   Blaszkę do pieczenia  wyłożyłam papierowymi foremkami - papilotkami. Każdy otwór napełniłam ciastem do 3/4 wysokości - babeczki wyrosną podczas pieczenia, nie można nałożyć więcej. Piekłam w 180'C przez około 20 - 22 minuty, aż były złociste. Zostawiłam w formie przez 5 minut, potem ostrożnie wyjęłam i przełożyłam na kratkę.


czereśnie do ozdoby:

W garnuszku podgrzałam wodę z cukrem do wrzenia, gotowałam przez 5 minut, dodałam czereśnie bez pestek i nadal gotowałam, na małym ogniu przez kolejnych 5 minut. Ostrożnie wyjęłam owoce z syropu i odsączyłam. Syrop zostawiłam do polewy.


polewa:

Biały serek ubiłam z  cukrem pudrem i szczyptą soli na gładki krem. Dodałam 2 łyżki syropu z czereśni - nadadzą polewie piękny różowy kolor, ubiłam jeszcze raz. Jeżeli polewa jest za rzadka, trzeba dodać trochę więcej cukru pudru. Udekorowałam polewą wystudzone muffiny. Kiedy polewa już prawie zastygła, ułożyłam czereśnie, po jednej, na wierzchu każdej babeczki.













sobota, 27 czerwca 2015

czereśniowy sernik z białą czekoladą na spodzie owsianym

Kolejny sernik, aż trudno w to uwierzyć znając moją miłość do słodyczy, powstał z potrzeby i konieczności.
Od ponad tygodnia skazana jestem na dietę o konsystencji płynu ewentualnie papki.
Nie jadam produktów nabiałowych, czyli jogurty, kefiry czy twarożki odpadają, nie przepadam również za papką z owoców, chociaż jedzenie dla dzieci ze słoiczków też przerobiłam. Bardzo lubię warzywa, ale po zjedzeniu kilogramów papki z kalafiora, marchewki i ziemniaków mój organizm domaga się czegoś innego, nie ma co się oszukiwać, słodkiego. Konsystencją sernika jest idealna dla moich potrzeb.
Czereśnie zalewają stragany na rynkach, będzie sernik z czereśniami. Byłoby to za proste, obsypać sernik świeżymi czereśniami, a więc zrobiłam czereśnie z syropu, a całość umieściłam na spodzie owsianym. W masie sernika jest roztopiona biała czekolada, która nadaje inną jakość smakowi i konsystencji. Sernik jest aksamitnie gładki i delikatny z wyczuwalną nutą białej czekolady.











Składniki:
spód:

3/4 kubka płatków owsianych górskich
80g masła roztopionego
 2 łyżki cukru brązowego
szczypta soli
2 łyżki bułki tartej - najlepiej domowej roboty
1/3 tabliczki gorzkiej czekolady, startej na grubych oczkach

masa serowa:

750g białego sera śmietankowego - użyłam serka śmietankowego półtłustego z Czarnkowa
1 1/3 kubka cukru
4 jajka
140g białej czekolady ( 100 plus 40 )
1/2 kubka śmietany kremówki 30%
1 opakowanie cukru waniliowego

czereśnie:

1 kubek cukru
1/2 kubka wody
garść czereśni odpestkowanych

polewa czekoladowa- opcjonalnie:

3 łyżki śmietany kremówki 30%
50g gorzkiej czekolady połamanej na kawałki 











Jak zrobiłam:

spód:

Wymieszałam rozpuszczone masło z płatkami owsianymi, cukrem, szczyptą soli i bułką tartą. Formę do tarty 28cm  wyłożyłam papierem do pieczenia. Masę z płatków owsianych przełożyłam na spód, wyrównałam, ubiłam lekko łyżką, posypałam startą gorzką czekoladą i odstawiłam.

czereśnie:

W małym rondelku zagotowałam wodę z cukrem, gotowałam mieszając, aż cukier całkowicie się rozpuścił. Do gotującego syropu włożyłam czereśnie, doprowadziłam syrop ponownie do wrzenia, na małym ogniu gotowałam przez 6-7 minut. Ostrożnie wyjęłam czereśnie na sitko, żeby je odsączyć.

ser:

Mikserem wymieszałam ser z kremówką, dodałam cukier i cukier waniliowy, ubiłam mikserem, a potem po jednym jajku cały czas ubijając. 
100g białej czekolady rozpuściłam w garnuszku w kąpieli wodnej, czyli garnuszku umieszczonym na trochę większym garnku z wodą na dnie postawionym na małym ogniu. Mieszałam, a kiedy czekolada się rozpuściła lekko ją przestudziłam i dodałam do masy serowej, wymieszałam całość mikserem.
Pozostałą czekoladę posiekałam na kawałeczki, które też dodałam do masy serowej.
Masę serową ostrożnie, żeby nie uszkodzić, wyłożyłam na spód owsiany. Na wierzchu delikatnie ułożyłam kilka czereśni z syropu, resztę zostawiłam do dekoracji. Piekłam przez około 55-60 minut w 180'C, brzeg powinien być rumiany, chociaż środek jeszcze lekko luźny.
Po upieczeniu zostawiłam w piekarniku przez 15-20 minut przy uchylonych drzwiczkach.



       




całość:

Udekorowałam resztą czereśni z syropu. Polałam rozpuszczoną w 2-3 łyżkach śmietany kremówki gorzką czekoladą.

Przed pokrojeniem sernik powinien być zupełnie wystudzony, najlepiej po 4 godzinach.

środa, 24 czerwca 2015

truskawkowo rabarbarowy crumble owsiany

Pochmurny dzień, już któryś z kolei, ciemno za oknami, a przecież to już czerwiec? Koniec czerwca zwykle obiecuje lato, a tu nic, raczej jesiennie. Na szczęście jest kuchnia, a w niej piekarnik, a także truskawki, rabarbar, płatki owsiane.. będzie crumble na poprawę humoru.
Zupełnie nie mam pomysłu na to, jak przetłumaczyć crumble. Opisując to ciasto - deser, to po prostu kruszonka na owocach na gorąco. Amerykanie i Brytyjczycy bardzo lubią crumble i nie bez powodu. To szybki i łatwy deser, wyjątkowo elastyczny jeżeli chodzi o składniki, zarówno owocowego spodu jak i kruszonki. Przygotowanie to kilkanaście minut, pieczenie około 40, i crumble gotowy.










Składniki:

owoce

0.5kg truskawek, umytych i pokrojonych na połówki
0.4 - 0.5kg rabarbaru, pokrojonego na 1cm kawałki
2 łyżki soku z cytryny
1 1/2 łyżki mączki ziemniaczanej ( albo ararutowej )
1/2 kubka cukru brązowego

kruszonka

2/3 kubka mąki pszennej
2/3 kubka płatków owsianych
1/2 kubka płatków migdałowych
1/3 kubka cukru brązowego
1 łyżeczka cynamonu mielonego
1/2 łyżeczki kardamonu
1/2 łyżeczka soli
110g masła










Jak zrobiłam:

1.   Przygotowałam naczynie żaroodporne - wysmarowałam je masłem. Piekarnik rozgrzałam do 180'C.

2.   W średniej wielkości misce wymieszałam sok z cytryny z mączka ziemniaczaną i cukrem. Dodałam przygotowane wcześniej truskawki i rabarbar, umyte i pokrojone. Delikatnie mieszając obtoczyłam owoce w soku z cukrem i mączką ziemniaczaną. Przełożyłam do przygotowanego naczynia.

3.   W misce wymieszałam mąkę, płatki owsiane, migdałowe, cukier brązowy, sól, cynamon i kardamon. Dodałam pokrojone na kawałki masło i ugniatając i rozcierając ręką, połączyłam z suchymi składnikami. Rozcierałam aż całość przypominała kruszonkę. Kruszonkę rozsypałam na owocach.

4.   Crumble piekłam w 180'C przez 40 - 45 minut, aż owoce zaczęły bulgotać a kruszonka stała się lekko brązowa. Po upieczeniu przestudziłam przez 5 minut - jest bardzo gorąca - i podawałam. 









poniedziałek, 22 czerwca 2015

tartaletki z kremem z jaglanki z czereśniami, truskawkami i borówkami

To dla mnie zdecydowanie przebój lata, aksamitnie słoneczny, łagodny i kojący, waniliowy krem z kaszy jaglanej na kruchym spodzie, a to wszystko pod górą owoców: truskawek, czereśni i jagód...

A potem będą morele, śliwki i brzoskwinie, ale kremu z jaglanki nie zastąpię niczym, to najlepszy z kremów, krem nad kremy. Nie wiem, czy to właściwa nazwa, krem, to kasza jaglana ugotowana na miękko z mlekiem i zmiksowana na kremową gładką masę.






Składniki:
na 8 tarteletek

spód:

220g mąki pszennej orkiszowej
szczypta soli
120g masła, zimnego i pokrojonego na kawałki
1 żółtko
2 łyżki cukru pudru
2 łyżki zimnej wody

krem z kaszy jaglanej

1 kubek kaszy jaglanej
1 kubek wody
1 kubek mleka
3/4 kubka kremówki 
1 laska wanilii
1 opakowanie cukru waniliowego
3-4 łyżki cukru pudru
2 łyżki mascarpone

owoce









Jak zrobiłam:
spód:

1.   Mąkę z solą połączyłam z masłem pokrojonym w kawałki rozcierając palcami aż masa przysłała kruszonkę. Dodałam żółtko, cukier i wodę, szybko wyrobiłam ciasto, żeby było jednolite. 
2.   Uformowałam kulę, zawinęłam ją w folię i włożyłam do lodówki na 30 minut. 
3.   8 foremek wysmarowałam masłem. Ciasto podzieliłam na 8 części, każdą rozwałkowałam na placuszek i wylepiłam dokładnie spód foremek. Nakłułam w kilku miejscach. Włożyłam do zamrażalnika na 10 minut, aż spody całkowicie stwardniały.
4.   Piekłam w 180'C przez 20 minut, aż były złociste. Wystudziłam.

krem:

Kaszę opłukałam pod bieżącą wodą bardzo dokładnie. Przełożyłam do garnuszka i zalałam kubkiem wody i kubkiem mleka. Z laski wanilii wydłubałam ziarenka, wsypałam do kaszy, łupinki też wrzuciłam. Gotowałam na bardzo wolnym ogniu przez 20-25 minut, często mieszając żeby się nie przypaliła, aż kasza była całkowicie miękka i wypiła całą wodę. Kiedy wody zaczęło ubywać, usunęłam łupinki wanilii.

Ugotowaną kaszę lekko przestudziłam a potem zblendowałam na kremową gładką masę. Dodałam kremówkę, cukier puder, cukier waniliowy i mascarpone, wymieszałam mikserem. Przykryłam folią i wystudziłam.
Gdyby krem okazał się trochę za gęsty, trzeba dodać odrobinę więcej kremówki albo mleka.

całość:

Wystudzone spody tarteletek napełniłam kremem. na wierzchu ułożyłam umyte wcześniej i dokładnie wysuszone owoce. Podawałam natychmiast.
















niedziela, 21 czerwca 2015

dietetyczna tarta z pieczonym burakiem, ziemniakiem, karmelizowaną botwiną i bryndzą

Kiedy nie można się zdecydować, czy zrobić tartę z burakiem czy ziemniakiem, czy użyć parmezanu czy sera owczego, najlepiej połączyć wszystko w jednym.
Każda tarta to dzieło sztuki, każda jest inna, wręcz trudno je powtórzyć czy odtworzyć, mimo ogromnych chęci i starań. A kompozycja tak bogata kolorystycznie i smakowo jak dzisiejsza, przypomina obraz. Bordowy burak i żółty ziemniak, do tego biały ser i zielony tymianek, a w końcu zielono winna botwina, to wszystko przypomina barwną łąkę na kruchym spodzie o barwie pola dojrzałej pszenicy.
Tak samo jak pięknie komponują się kolory w tej tarcie, tak też przenikają się smaki, cudownie i bogato, chociaż sama tarta jest lekka i dietetyczna - bez masy jajecznej, z pieczonymi warzywami na kruchym spodzie, z odrobiną pokruszonego sera. Szynka wzbogaca smak, ale nie jest konieczna, można ją pominąć.
















Składniki:

spód:
na formę 28cm

1 3/4 kubka mąki pszennej pełnoziarnistej
1/2 kubka parmezanu - startego na tarce o drobnych oczkach
125g bardzo zimnego masła, pokrojonego na kawałeczki
mała łyżeczka soli
1 żółtko
1 łyżka wody
1 łyżka soku z cytryny

nadzienie:

pęczek botwiny ( 3-4 buraki dość spore )
2 ziemniaki średnie młode
2 łyżki octu balsamicznego
2 łyżki cukru brązowego
30g masła
2-3 łyżki oliwy
sól, pieprz
tymianek świeży

spory kawałek sera bryndza
1-2 plasterki szynki długodojrzewającej ( opcjonalnie )





Jak zrobiłam:

spód:

1.   Mąkę z solą połączyłam z masłem pokrojonym w kawałki rozcierając palcami aż masa przysłała kruszonkę. Dodałam parmezan, wymieszałam, potem żółtko, wodę i sok z cytryny i szybko wyrobiłam ciasto, żeby było jednolite. 
2.   Uformowałam kulę, zawinęłam ją w folię i włożyłam do lodówki na 30 minut. 
Formę z ruchomym dnem wyłożyłam papierem do pieczenia. Ciasto rozwałkowałam i wyłożyłam nim dokładnie spód formy. Nakłułam w kilku miejscach. Włożyłam do zamrażalnika na 10 minut, aż spód całkowicie stwardniał.
3.   Piekłam w 180'C przez 20 minut, aż było złociste.

nadzienie:

1.   Umyte buraki i ziemniaki zawinęłam w folię aluminiową i piekłam w 200'C aż były miękkie, ziemniaki około 20 minut, buraki chwilę dłużej. Lekko przestudziłam i pokroiłam w bardzo grube plasterki.

2.   Botwinkę - łodygi i liście, umyłam i posiekałam na kawałki 1cm. Na patelni roztopiłam masło, dodałam oliwę, cukier i ocet. Gotowałam przez 3 minuty cały czas mieszając. Wrzuciłam posiekaną botwinkę i smażyłam przez 3-4 minuty, aż zmiękła. Doprawiłam solą i pieprzem.

całość:

Na upieczonym spodzie ułożyłam plasterki buraka i ziemniaka, doprawiłam solą i pieprzem. Polałam karmelizowaną botwiną. Posypałam pokruszoną bryndzą i ułożyłam na wierzchu kawałki szynki długodojrzewającej. Posypałam świeżym tymiankiem.
Piekłam przez około 15 minut, aż bryndza się roztopiła a szynka podpiekła. Podawałam gorącą.













sobota, 20 czerwca 2015

makaroniki kokosowe z czekoladą - szybkie i łatwe

Kilka ostatnich dni spędziłam nad morzem. Jak ja lubię te krótkie wypady nad morze! I nawet brak słońca nie jest w stanie mi zepsuć przyjemności. Oczywiście, miło jest plażować w słońcu, ale równie miło maszerować brzegiem morza, albo, w ostateczności, kiedy pada, pić kawę i zajadać kokosanki, bo to ostatnio podano jako mały słodki dodatek do kawy. Każdemu należy się jedno ciasteczko, ja dostałam cztery!
I przypomniało mi się, jak bardzo je lubię, takie mokre, żujące i świeżutkie. No i zrobiłam. Nie są takie same jak tamte, ale równie pyszne, jak to kokosanki, właśnie takie, wilgotne i żujące, jak makaroniki.









Składniki:

na 14 sztuk

200g wiórków kokosowych - 1 duże opakowanie
2 białka
50g masła
3/4 kubka cukru
4 łyżki mleka
2 łyżeczki mączki ziemniaczanej

masa czekoladowa:

60ml śmietany kremówki
1 łyżeczka syropu kukurydzianego (użyłam Golden syrup z Marks&Spencer)
70g drobno pokrojonej gorzkiej czekolady
1/2 łyżki (7g) masła pokrojonego na małe kawałeczki











Jak zrobiłam:

1.   Masło rozpuściłam w rondelku. Dodałam cukier, na wolnym ogniu podgrzewałam, mieszając, aż cukier się rozpuścił. Dodałam mleko, wymieszałam, cały czas leciutko podgrzewając.
2.   Dodałam wiórki kokosowe do rozpuszczonego masła, dokładnie wymieszałam. Wystudziłam.  
3.   Białka ubiłam na sztywno, a potem dodałam 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej, wymieszałam. Masę kokosową dodałam do białek, dobrze wymieszałam łyżką. 
4.   Na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia uformowałam ciasteczka przy pomocy 2 łyżek - około 14 porcji. Piekłam w 180'C przez 12-14 minut. Makaroniki powinny pozostać jasne, tylko brzegi mają być wypieczone.


masa czekoladowa:

W rondelku podgrzałam śmietanę z syropem kukurydzianym. Kiedy zawrzała na brzegach, zdjęłam z ognia i wrzuciłam do niej połamaną na kawałki czekoladę i zostawiłam na chwilę, aż zmiękła. Wtedy dokładnie wymieszałam na gładki krem, pod koniec mieszania dodałam masło i wmieszałam w całość. Na początku masa jest dość rzadka, w miarę stygnięcia zgęstnieje.

Pokryłam czekoladą wystudzone kokosanki.










piątek, 19 czerwca 2015

sernik z mascarpone i kardamonową konfiturą rabarbarową

Kolejny pomysł na sernik. Dzisiejszy jest połączeniem potrzeby, czyli wymyślenia ciasta na zamówienie, najlepiej sernika, i sezonu rabarbarowego.Ten sernik to rodzaj tortu, składa się bowiem z kilku warstw, z których jedną jest kremowa warstwa z mascarpone. Rabarbar po obróbce jest wyjątkowo aromatyczny, słodko kwaśny z leciutką nutką kardamonu. Smak tej konfitury pasuje doskonale do całości, śmietankowego sernika na leciutko słonym spodzie i kremowego mascarpone.
Tę konfiturę zrobiłam na potrzebę sernika, ale równie dobrze można ją wykorzystać jako dodatek do każdego innego wypieku czy po prostu pieczywa na śniadanie.


  





Składniki:

sernik:

spód:

50g krakersów słonych
70g herbatników pełnozbożowych
80g masła roztopionego

750g serka śmietanowego półtłustego np z Czarnkowa czy Kościana
250g serka ricotta
4 łyżki mascarpone
1/3 kubka śmietany kremówki 30%
4 jajka 
1 1/2 kubka cukru ( ilość cukru można zmieniać w zależności od upodobań )
skórka starta z 1 cytryny
sok wyciśnięty z 1 cytryny

mascarpone:

150g serka mascarpone
4 łyżki cukru pudru
3-4 łyżki śmietany kremówki

konfitura z rabarbaru:

500g albo więcej świeżego rabarbaru
3/4 kubka cukru brązowego
3/4 łyżeczki mielonego kardamonu
1 łyżka soku z cytryny

płatki migdałów do dekoracji - opcjonalnie





Jak zrobiłam:

rabarbar:

Umyty rabarbar pokroiłam w 1cm kawałki. Wrzuciłam je do garnka, zasypałam cukrem i dodałam 2 - 3 łyżki wody. Gotowałam na małym ogniu, często mieszając, aż rabarbar się rozpadł całkowicie, a sok zredukował. Po około 30 - 40 minutach smażenia uzyskałam dość gęstą konfiturę. Pod koniec dodałam kardamon i łyżkę soku z cytryny, wymieszałam i smażyłam jeszcze przez chwilę. Odstawiłam do wystudzenia.

sernik:

spód:
Krakersy i herbatniki rozdrobniłam. Wsypałam je do garnuszka z roztopionym masłem, wymieszałam bardzo dobrze. Formę do tarty 29cm wyłożyłam papierem do pieczenia. Masę z herbatników wyłożyłam na spód, rozprowadziłam na całej powierzchni i ubiłam na gładką twardą warstwę. Wstawiłam na czas przygotowania masy serowej do lodówki.

masa serowa:
Wszystkie rodzaje sera i kremówkę wymieszałam mikserem. Dodałam cukier, wymieszałam ponownie. Dodawałam po jednym jajku, cały czas ubijając. Na końcu dodałam skórkę i sok z cytryny, dobrze wymieszałam. Sekret dobrego sernika to dokładne ubijanie masy, po każdym dodanym składniku.  

Masę wyłożyłam na spód z herbatników. Całość piekłam w 180'C przez 55 minut, aż brzegi były rumiane i złociste, a środek jeszcze lekko luźny. Zostawiłam w piekarniku przy lekko uchylonych drzwiczkach piekarnika przez 20 minut. Po tym czasie otworzyłam piekarnik całkowicie, jeszcze zostawiłam sernik w środku prze kilkanaście minut, potem dopiero wyjęłam. Dzięki temu sernik nie opada. Wystudziłam całkowicie.




Mascarpone ubiłam z kremówką i cukrem na gładki krem.
Na zimny sernik nałożyłam warstwę mascarpone, którą przykryłam warstwą konfitury rabarbarowej. Udekorowałam płatkami migdałów.





  

niedziela, 14 czerwca 2015

tarta z truskawkami i waniliowym kremem budyniowym

Truskawki to kulinarny temat rzeka. Lubię je w wielu bardzo różnych kompozycjach, zarówno wytrawnych jak i słodkich, a kiedy nadchodzi sezon truskawkowy trudno wybrać tę najlepszą. Jednak truskawki w tarcie nie mają sobie równych. Są odpowiednio kwaśne i słodkie, dodanie do nich kremu waniliowego i umieszczenie całości na kruchym orzechowym spodzie  tworzy najlepszy letni deser.









Składniki:

spód:

170g mąki pszennej
130g masła, zimnego, pokrojonego na kawałki
70g orzechów włoskich mielonych
szczypta soli
3 łyżki brązowego cukru
1 żółtko
odrobina zimnej wody, jeżeli ciasto jest za suche

około 1/2 kg truskawek, świeżych, umytych i pokrojonych w dość grube plasterki

krem budyniowy:

1 1/2 kubka* mleka pełnotłustego
1 laska wanilii - wyskrobane nasionka
1/2 kubka białego cukru
3 duże żółtka
3 łyżki mączki kukurydzianej
2 łyżki mąki pszennej
2 łyżki masła o temperaturze pokojowej, pokrojonego na kawałki
1/4 łyżeczki startej skórki z cytryny
1/2 łyżeczki startej skórki z pomarańczy
szczypta soli

*kubek - 250ml







Jak zrobiłam:

spód:

Mąkę ze szczyptą soli połączyłam z pokrojonym na kawałki zimnym masłem, szczypiąc i rozcierając palcami, aż całość przypominała konsystencją grubą kaszę. Dodałam żółtko, orzechy i cukier i szybko wyrobiłam w miarę elastyczne ciasto. Jeżeli w trakcie wyrabiania ciasto jest za suche, trzeba dodać odrobinę zimnej wody i zagnieść tak, żeby uformować kulę. Zawinęłam ciasto w folię i włożyłam do lodówki na 30 minut. 
Blaszkę do tarty 27cm z ruchomym dnem wyłożyłam papierem do pieczenia. Ciasto z lodówki rozwałkowałam i wylepiłam nim spód formy, formując rant. Nakłułam w kilku miejscach i włożyłam do lodówki na kolejne 30 minut. Piekłam w 180'C przez 20-25 minut, aż był złocisty. Wystudziłam.


krem:

1.   W garnuszku podgrzałam mleko z wydłubanymi nasionkami wanilii i pozostałą łuską do zagotowania. Zdjęłam z ognia.
2.   W drugim garnuszku żółtka ubiłam z cukrem, lekko ale dokładnie. Wsypałam mąkę kukurydzianą razem z mąką pszenną i dobrze wymieszałam. 
3.   Z zagotowanego mleka usunęłam łuskę wanilii. Wlewałam cienkim strumieniem gorące mleko do masy z żółtek, cały czas energicznie mieszając. Postawiłam rondelek na wolnym ogniu i podgrzewałam mieszając, aż krem zgęstniał. Kiedy już był gęsty, zdjęłam z ognia. Krem można przetrzeć przez sito, jeżeli zostały w nim grubsze cząstki.
4.   Do kremu dodałam masło o temperaturze pokojowej, porcjami, wmieszałam w krem, potem dodałam startą skórkę z cytrusów i szczyptę soli.
Przykryłam krem folią i wychłodziłam w lodówce przez około 1 godzinę.

5.   Wychłodzony krem wyłożyłam na spód. Ułożyłam truskawki, zaczynając od zewnątrz, kończącą na samym środku. Całość udekorowałam listkami bazylii ( albo mięty ). Podawałam natychmiast.














środa, 10 czerwca 2015

latkes

Placki są ważną potrawą w kuchni arabskiej. Robi się je z bardzo różnych warzyw z dodatkiem składników i przypraw, często rzadkich, niemal egzotycznych. Zdarzają się jednak i takie, jak te dzisiejsze, które są bardzo podobne do naszych rodzimych placków, czyli klasycznych placków ziemniaczanych.
Latkes są efektowne i bardzo dobre, a jednocześnie w przygotowaniu zdecydowanie łatwiejsze niż typowe placki ziemniaczane, przede wszystkim z procedury wykonania odpada jakże uciążliwe ścieranie ziemniaków na papkę.





Składniki:

na około 12 placków

600g ziemniaków - obranych, jeżeli starsze, albo ze skórką,dokładnie umytych, jeżeli młode
300g korzenia pietruszki, obranego
około 30g szczypioru, posiekanego
4 białka
2 duże łyżki mąki kukurydzianej
80g masła
około 100ml oleju słonecznikowego do smażenia
sól, pieprz
kwaśna śmietana albo jogurt, do podania







Jak zrobiłam:

Ziemniaki i pietruszkę starłam na tarce o grubych oczkach. Ziemniaki odcisnęłam z wody, powinny być jak najbardziej suche.
Wymieszałam starte warzywa z mąką kukurydzianą, szczypiorem, białkami, potem dodałam około 1 łyżeczkę soli i dużo czarnego, świeżo startego pieprzu.
Na patelni rozgrzałam połowę oleju słonecznikowego razem z połową masła Formowałam placki z objętości około 2 łyżek masy, około 8cm średnicy i grubości 1cm każdy, i ułożyłam tyle, ile mieściło się na patelni. Smażyłam, aż były złociste z każdej strony. Potem rozgrzałam pozostały olej i masło i usmażyłam kolejną porcję masy ziemniaczanej.




Podawałam z jogurtem greckim, posypane ostrą papryką.