wtorek, 30 grudnia 2014

babka ziemniaczana z farszem grzybowym

To mój pomysł na sylwestrowy wieczór, babka ziemniaczana z farszem grzybowym, która będzie doskonała do kapusty, bigosu, czy barszczu. Można ją podpiec tuż przed podaniem, a taka gorąca, prosto z piekarnika, bez żadnych dodatków, a tylko z kieliszkiem wytrawnego wina też będzie znakomita w ten długi wieczór.

Ziemniaki do babki najlepiej ugotować już poprzedniego dnia, a grzyby do farszu powinny być świeże, ale ja użyłam suszonych i mam wrażenie, że farsz jest jeszcze lepszy.



 
   



Składniki:

1kg ugotowanych ziemniaków 
700g grzybów ( świeżych albo suszonych, namoczonych )
2 jajka
1 cebula pokrojona w drobną kosteczkę 
2 łyżki startej bryndzy ( nie wędzonej) albo parmezanu
3 duże łyżki mąki
sól, pieprz
2 łyżki masła





Jak zrobiłam:

1.   Grzyby suszone zalałam letnią wodą i moczyłam przez około 1 godzinę, aż napęczniały. Potem gotowałam przez 15 - 20 minut, odsączyłam z grubsza.

2.   Na patelni, na 1 łyżce masła, podsmażyłam cebulę na złoty kolor. Dodałam grzyby ( jeżeli kapelusze są bardzo duże, trzeba je pokroić na mniejsze kawałki ) i podsmażyłam krótko, wbiłam jajko i ser, doprawiłam solą i pieprzem, wymieszałam i odstawiłam do wystygnięcia.

3.   Ugotowane i wystudzone ziemniaki przecisnęłam przez praskę. Wymieszałam z bardzo miękkim masłem i 1 jajkiem, doprawiłam solą. Dodałam 3 łyżki mąki, wyrobiłam szybko ciasto. Szeroką, ale krótką keksówkę wyłożyłam papierem do pieczenia.
Ułożyłam warstwę ziemniaków na spodzie, na niej warstwę grzybów, przykryłam warstwą ziemniaków. Wierzch posmarowałam łyżką roztopionego masła.

4.   Piekłam w 180'C przez około 50 - 55 minut, aż wierzch zrobił się złocisty i rumiany. 




niedziela, 28 grudnia 2014

migdałowe śnieżne kule

Zima za oknami, przyszła całkiem niespodziewanie, ale zdecydowanie w porę, no może troszeczkę za późno, bo już po Wigilii. Przyszła, kiedy oswoiłam się z myślą, że jej nie będzie. Udało mi się nawet znaleźć korzyści wiosennej pogody zimą, a tu nagle jest. I natychmiast dała o sobie znać, unieruchamiając mój pojazd garażujący pod gołym niebem, który bardzo nie lubi niskich temperatur.
Nie tylko on, ja i moje bieganie też nie. Ręce mi marzną, ubieranie trwa za długo, te wszystkie czapki, opaski, dodatkowe koszulki....
Zainspirowana zimową pogodą, upiekłam migdałowe kule śnieżne, które przepięknie wyglądają na świątecznym jeszcze stole. Są kruche, maślane, migdałowe i chrupiące, będą wspaniale smakowały do sylwestrowej i noworocznej kawy.




  



Składniki:

na około 50 - 55 sztuk

250g masła o temperaturze pokojowej
1 duża łyżka ekstraktu waniliowego
1 kubek cukru
1 kubek płatków migdałowych
1 kubek mielonych migdałów
2 i 1/2 kubka mąki pszennej

cukier puder do obtoczenia kul ( około 2 kubki )









Jak zrobiłam:
1.   Masło z cukrem utarłam mikserem na kremową masę. Wlałam wanilię i wymieszałam. Dodałam migdały, przemieszałam, a potem mąkę i ręką zagniotłam szybko ciasto.
2.   Uformowałam kulki z ciasta wielkości piłeczek do ping ponga, ułożyłam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, w około 2cm odstępach.
3.   Piekarnik rozgrzałam do 180'C. Ciastka piekłam 10 - 15 minut, aż spody kul były lekko złociste. Lekko przestudziłam.
4.   Do dużej miski wsypałam 2 kubki cukru pudru i jeszcze ciepłe kulki obtoczyłam dokładnie w cukrze. Powinny być ciepłe, bo cukier się wtedy lepiej przyczepia. 


  


sobota, 27 grudnia 2014

lekkie jak piórko gnocchi buraczane z tymiankowym masłem klarowanym

Drugiego dnia Świąt poziom przejedzenia jest już bardzo wysoki, a więc, żeby zrobić wrażenie na zaproszonych na obiad gościach, zadowolić ich i zrobić wrażenie, pobudzić ich apetyt i ożywić kubki smakowe, menu musi być niezwykłe.
Na obiad przewidziałam piersi z kaczki , do których poprzedniego dnia przygotowałam marynatę z soku z pomarańczy i wódki anyżowej ouzo. Mięso zanurzone w tej zaprawie najlepiej przez noc, a przynajmniej przez kilka godzin, staje się kruche i nabiera wyjątkowego smaku. Marchewka al dente, przesmażona na maśle z miodem, doprawiona imbirem, pasuje do kaczki doskonale, a do mięsa z kaczki i marchewki najlepsze będą kluseczki.
Ale kto ma ochotę na kluski w Święta?
Muszą to być specjalne kluseczki, lekkie jak piórko, delikatne i śliczne.
To muszą być gnocchi, bo są leciutkie, a z sokiem z buraka będą piękne jak marshmallows.








Składniki:

250g serka ricotta
250g białego sera śmietankowego
150g mąki
2-3 łyżki startego parmezanu
1 żółtko
sól, pieprz
świeży sok z buraka







Jak zrobiłam:

Oba sery wymieszałam, dodałam mąkę, parmezan i przyprawy, zagniotłam ręką, dodałam sok, tyle żeby ciasto miało ładny ciemno różowy kolor, wyrobiłam szybko w miarę gładkie ciasto. Jeżeli jest zbyt klejące, można jeszcze podsypać mąką, żeby było trochę twardsze; im mniej mąki, tym delikatniejsze gnocchi. 
Uformowałam długie wałeczki, pokroiłam je na 1.5cm kawałeczki.
W dużym garnku zagotowałam osoloną wodę, kluseczki wrzuciłam do gotującej wody, kiedy wypłynęły na powierzchnię, wyjęłam łyżką cedzakową na półmisek. Polałam tymiankowym masłem klarowanym.


Przygotowałam masło klarowane:


     1.   Masło pokroiłam w kostkę i na bardzo małym ogniu podgrzewałam do zupełnego roztopienia, bez mieszania.
2.   Gdy masło zaczęło się delikatnie gotować, na wierzchu pojawiła się biała piana, którą usuwałam za pomącą zwykłej kuchennej łyżki, sukcesywnie, przez cały czas gotowania (przybliżony czas gotowania 1 kg masła to 30 min). Trzeba to robić bardzo delikatnie, aby nie naruszyć substancji, która wytrąciła się na dnie. Dobrze sklarowane masło jest lekko złote, nie może być ciemne.  
3.   Gotowe „złote masło” zebrałam delikatnie z góry za pomocą chochelki uważając, aby nie naruszyć substancji powstałej na dnie. Do masła wrzuciłam kilka gałązek tymianku i przez chwilę trzymałam na małym ogniu.

Następnego dnia gnocchi można podsmażyć na maśle klarowanym, są jeszcze lepsze.





  



 

środa, 24 grudnia 2014

piernik przekładany powidłami i marcepanem w czekoladzie

Ostatnie chwile, jeszcze gotowanie, ostatnie porządki, dekorowanie ciast, stołu, u mnie jeszcze dużo dużo więcej.
Dzisiejszy wpis, ostatni przed Świętami, dla tych wszystkich, którzy jeszcze nie zdążyli upiec piernika. Piernik przekładany nie musi dojrzewać, nie wymaga specjalnych przygotowań, czy składników, a jest doskonale korzenny i ciekawy dzięki dodaniu powideł i marcepanu, z którymi świetnie się łączy, smakiem i konsystencją. Czekolada dopełnia całość. Do tego, piernik wygląda efektownie na stole albo opakowany w przeźroczysty celofan przewiązany wstążką.  
Zdarzyło mi się jeść piernik przekładany, którego ciasto, mimo, że doskonałe w smaku, było zbyt twarde do przełożenia, przy krojeniu całość się rozwarstwiała, a pod naciskiem noża, nadzienie wypływało.
Konsystencja piernika powinna być na tyle delikatna, żeby zespalała się z nadzieniem, i taki jest mój piernik.



 



Składniki:

3 kubki mąki, najlepiej pół na pół pszenna i żytnia
1/2 kubka miodu
1 kubek cukru
100g miękkiego masła
5 jajek
3 łyżki kwaśnej śmietany albo jogurtu
skórka starta z 1 pomarańczy
1/2 kubka mleka
1 łyżeczka sody rozpuszczona w 2 - 3 łyżkach wody
2-3 łyżeczki cynamonu, 1 łyżeczka goździków roztartych w moździerzu, 5 ziaren czarnego pieprzu, również roztartych
1/2 łyżeczki kardamonu, 1/2 imbiru
1/4 gałki muszkatołowej
albo opakowanie przyprawy piernikowej
100g posiekanych orzechów włoskich
100 migdałów, posiekanych
100g rodzynek
100g kandyzowanej skórki pomarańczowej

powidła śliwkowe
1 opakowanie masy marcepanowej
1/3 kubka kremówki
cukier puder
kilka łyżek mielonych migdałów

polewa:

150g czekolady gorzkiej
1/2 kubka kremówki
1 łyżka masła






Jak zrobiłam:

forma: 35cm x 11cm wyłożona papierem

1.   Miód podgrzałam, dodałam startą skórkę i kandyzowaną. Przestudziłam

2.   Mąkę wymieszałam z masłem i mlekiem. Bakalie obtoczyłam w mące.

3.   Żółtka utarłam z cukrem, dodałam do maki, wymieszałam. Dodałam śmietanę, rozpuszczoną w wodzie sodę, miód, utarłam całość. Białka ubiłam na sztywną pianę. Delikatnie wmieszałam do ciasta, razem z bakaliami. Nie można mieszać zbyt mocno, nie można rozbić białek.

4.   Masę przełożyłam do formy i piekłam około 60 minut w temperaturze 180'C.
Przed przełożeniem, piernik musi być całkowicie wystudzony.








przełożenie:

Wystudzony piernik przekroiłam na 3 części. Jedną posmarowałam powidłami śliwkowymi, drugą marcepanem.

masa marcepanowa:

W garnuszku podgrzałam śmietanę kremówkę. Wkruszyłam do niej marcepan, dokładnie roztarłam. Dodałam mielone migdały i cukier puder w takiej ilości, żeby masa była gęsta. Po kilku godzinach, w pierniku zesztywnieje jeszcze bardziej.
Ułożyłam części piernika jedna na drugiej, delikatnie docisnęłam. 

polewa czekoladowa:

W garnuszku podgrzałam kremówkę do wrzenia, wrzuciłam połamaną na kawałki czekoladę i odstawiłam, aż czekolada zmiękła. Wymieszałam na gładką masę, dodałam masło i wymieszałam, aż się rozpuściło. Masą dokładnie pokryłam piernik. Posypałam płatkami migdałów.








wtorek, 23 grudnia 2014

głęboko czekoladowe brownie z solą na Święta

Brownie z solą jest doskonałe i prezentuje się pięknie. To idealny wypiek na stół świąteczny.
David Lebovitz jest mistrzem wypieków czekoladowych. Od niego nauczyłam się robić makaroniki czekoladowe, brownie z karmelem i brownie z sernikiem.
Wszystkie te wypieki są doskonałe, ale dzisiejsze słone brownie według Lebovitza nie ma sobie równych. Jest niesamowicie głęboko gorzko czekoladowe, dzięki użyciu ciemnego kakao, wilgotne, ale kwintesencją smaku jest sól morska.  Dodanie szczypty soli wspaniale podnosi smak czekolady i domyka całość. Nie wyobrażam sobie, żeby ten składnik pominąć, chociaż niektórych połączenie czekolady i soli zaskakuje.
Zrobienie tego ciasta nie jest trudne, trzeba jednak dokładnie przestrzegać procedury, proporcji i w miarę możliwości jakości składników.



 



Składniki:

225g masła, pokrojonego w kostkę
100g kakao naturalnego w proszku, bez cukru
25g ciemnego kakao ( dark cocoa powder - można kupic w marketach )
70g mąki
2 łyżeczki kawy espresso w proszku
3/4 łyżeczki soli
4 jajka
150g cukru
170g ciemnego cukru brązowego ( ja użyłam muscovado )
szczypta płatków soli  'fleur de sel' ( soli morskiej ) 








Jak zrobiłam:

Forma 20x20cm, wyłożona papierem do pieczenia.
Piekarnik 180'C

1.   W rondelku rozpuściłam masło, odstawiłam do przestudzenia.

2.   Wymieszałam oba rodzaje kakao, mąkę, kawę i sól w dużej misce. 

3.   W osobnej misce ubiłam jajka z cukrem białym i brązowym.

4.   Dodałam połowę ubitych jajek z cukrem do kakao z mąką, wymieszałam łyżką, dodałam masło, wymieszałam ponownie. Dodałam drugą połowę masy jajecznej, połączyłam z resztą. Jeżeli masa jeszcze nie jest gładka trzeba energicznie wymieszać jeszcze raz, ale można przesadzać.
Ciężką, klejącą masę przełożyłam do formy, wyrównałam wierzch i posypałam płatkami soli.

5.   Piekłam przez około 25 minut, aż środek był w lekko stały, ale jeszcze nie do końca. Najlepiej zacząć sprawdzać brownie po 20 minutach, już może być gotowe. Zasada pieczenia brownie - nie można go dopiec do końca.
Wyjęłam i zostawiłam w formie do wystygnięcia. 







Przygotowałam polewę na wierzch ( opcjonalne ).

1/3 kubka kremówki podgrzałam w rondelku do wrzenia. Wrzuciłam połamaną tabliczkę gorzkiej czekolady i odstawiłam, aż czekolada rozmiękła. Wymieszałam, dodałam kawałek masła, rozprowadziłam, aż się rozpuściło. Pokryłam wierzch ciasta, ozdobiłam żurawiną i posiekanymi orzechami. 






niedziela, 21 grudnia 2014

makowiec w kratkę z powidłami śliwkowymi

Makowiec nie należy do moich ulubionych ciast, a właściwie nie należał. Do wczoraj.
Najczęściej zdarzało mi się jadać takie sobie makowce, za suche, ubogie w nadzienie makowe, za to owinięte grubą poduchą nudnego ciasta, albo pełne maku, ale mak bez smaku.
Piekąc makowiec w kratkę zrobiłam wszystko tak, ja lubię. To musi być ten idealny. I jest. A to wcale dobrze nie wróży, bo z wczorajszego wypieku została połowa, a przed chwilą wyjęłam z piekarnika kolejny, jeszcze lepszy.
Ciasto kruche w makowcu jest trochę bardziej miękkie niż to klasyczne, do tarty, takie lepiej komponuje się z masą makową. Na spodzie, pod warstwą maku, rozsmarowałam powidła śliwkowe mojej ulubionej firmy Gryszczeniówka, ale można użyć jakichkolwiek, najlepiej domowej roboty.










Składniki:

2 kubki mąki pszennej
200g masła, pokrojonego w kawałki
1 żółtko
3 łyżki jogurtu greckiego albo śmietany
1/3 kubka cukru
1 mała łyżeczka proszku do pieczenia

1 słoik powideł śliwkowych

260g maku mielonego 
200ml mleka
3-4 łyżki miodu
1/2 kubka cukru
2 duże łyżki masła
1 łyżeczka cynamonu
skórka starta z 1 cytryny
 3 łyżki rumu
 duża garść rodzynek
duża garść orzechów włoskich połamanych






Jak zrobiłam:

mak:

W garnuszku podgrzałam mleko z miodem, masłem, skórką z cytryny i cukrem, doprowadziłam do wrzenia i wymieszałam. Wrzuciłam zmielony mak i na wolnym ogniu gotowałam, mieszając, przez kilkanaście minut, żeby napęczniał. Pod koniec dodałam cynamon, rum i bakalie. Odstawiłam do przestudzenia. 

ciasto:

1.   Mąkę z dodatkiem proszku roztarłam palcami z masłem na kruszonkę, dodałam śmietanę, żółtko i cukier i wyrobiłam gładkie ciasto. Jeżeli trudno je zagnieść, bo jest za suche, można dodać odrobinę wody. Zawinęłam w folię i włożyłam do lodówki na około 30 minut. 
Ciasto podzieliłam na dwie części, 1/4 zostawiłam w lodówce, a pozostałą częścią wylepiłam tortownicę 27cm wyłożoną papierem do pieczenia, formując rant do połowy wysokości. Nakłułam widelcem w kilku miejscach.
Formę włożyłam do zamrażalnika na 10 minut.
Piekłam w 180'C przez 10 minut.

2.   Na podpieczonym spodzie rozprowadziłam powidła. Na nich ułożyłam warstwę maku.

3.   Z 1/4 ciasta zostawionego w lodówce uformowałam paski. Ułożyłam kratkę na warstwie maku.
Piekłam w 180'C przez około 50 minut, aż paski ciasta na wierzchu były złociste. Można posypać cukrem pudrem. 







sobota, 20 grudnia 2014

amarantowe pierogi z nadzieniem serowo ziemniaczanym

Zaczęło się nie na żarty. Gotowanie, sprzątanie, pieczenie, a czasu coraz mniej. A tak chciałoby się móc delektować tym czasem świątecznym. I na nic postanowienia, że w tym roku nie dam się zwariować, że najwyżej nie będzie, że jeszcze tylko pastowanie podłóg, piernik, sernik, makowiec i już. No i choinka. Prezenty!
Ale potem przychodzi ten czas i wszystko wynagradza, i jest pięknie.
A tym czasem robimy pierogi. Piękne, amarantowe z najlepszym nadzieniem na świecie, czyli tradycyjnym serowo ziemniaczanym. Najbardziej lubię, kiedy jest pikantne i wyraziste w smaku. Żeby takie było, cebulkę trzeba dobrze podsmażyć, a soli i pieprzu dodać nawet trochę za dużo, bo po ugotowaniu smak złagodnieje.








Składniki:
dla 12 osób

nadzienie:

300g białego sera śmietankowego
300g ugotowanych ziemniaków
duża cebula pokrojona w drobną kosteczkę
sól, pieprz

ciasto:
ilości na oko; trzeba uzyskać konsystencję ciasta na pierogi, nie za twardego, nie za miękkiego, w miarę elastycznego

mąka pszenna 00, czyli nasza 750, ta najlepsza, ja użyłam zwykłej mąki pszennej z braku 00 
oliwa z oliwek
sok z buraków
sól, pieprz














Jak zrobiłam:

nadzienie:

Ugotowane w łupinach ziemniaki ostudziłam, obrałam ze skórki i przecisnęłam przez praskę. Cebulkę podsmażyłam na oliwie na ciemno złoty kolor. Wszystko wymieszałam z białym serem, doprawiłam solą i pieprzem.

ciasto:

1.   Mąkę wymieszałam z oliwą, sokiem z buraków, doprawiłam solą i pieprzem. Jeżeli robi wrażenie za suchego, trzeba dodać trochę wody. Wyrobiłam ciasto, powinno być gładkie. Rozwałkowałam je bardzo cienko, podsypując mąką podczas wałkowania. Wycięłam w nim kółka, po środku każdego nałożyłam nadzienie. 
 Dokładnie skleiłam brzegi.

3.   Zagotowałam wodę w dużym garnku, posoliłam ją, ostrożnie wrzucałam pierogi, a kiedy wypłynęły gotowałam je przez 3 minuty.







Pierogi są najpiękniejsze przed gotowaniem, bo wtedy trochę tracą kolor, ale i tak wyglądają efektownie. Najlepsze są polane roztopionym masłem albo podsmażone, następnego dnia. Ja lubię je najbardziej z jogurtem greckim.




środa, 17 grudnia 2014

kremowe kostki krówkowe z solą i suszoną truskawką



Święta są cudowne, ale czas przed to istny koszmar. Jest go coraz mniej, a spraw niezałatwionych i tych do załatwienia coraz więcej. Przyjdzie ten upragniony moment wytchnienia z pewnością, już wkrótce, ale może jednak już teraz się cieszyć i bawić chwilą, obejrzeć 'Love actually' po raz któryś już, albo posłuchać piosenek świątecznych, nastroić się pozytywnie i z radością ruszyć do dalszych działań, na przykład kulinarnych.

Dzisiaj o krówkowych kostkach Jamie Oliver'a.








    Składniki:

1 puszka 397g słodzonego mleka skondensowanego
80g masła
150g drobnego jasnego cukru brązowego
1 laska wanilii
spora szczypta soli morskiej

do dekoracji:
posiekane orzechy albo migdały
suszone truskawki






Jak zrobiłam:

Blaszkę 20x20cm wyłożyłam papierem do pieczenia.
W rondlu z grubym dnem podgrzewałam mleko, masło i cukier, dodałam ziarenka wanilii. Mieszałam drewnianą łyżką, żeby cukier całkowicie się rozpuścił i nie przypalił. Doprowadziłam mieszaninę do delikatnego wrzenia i gotowałam przez około 10 minut, mieszają cały czas. Po tym czasie sprawdzałam czy jest gotowa; do naczynia z zimną wodą wpuszczałam łyżką kroplę masy krówkowej - powinna na dnie uformować kulkę, która się nie rozlewa. Jeżeli macie odpowiedni termometr, masa powinna mieć temperaturę 113'C. Jeżeli jeszcze się rozpływa na dnie, trzeba jeszcze chwilę gotować, znowu próbować, aż do uzyskania pożądanego efektu.
Wtedy zdjęłam rondel z ognia, dodałam sół, mieszałam energicznie, aż lekko przestygła i zaczęła tężeć, około 5-8 minut.
Przełożyłam do formy, metalową łyżką wyrównałam, posypałam orzechami i truskawkami, w potem wcisnęłam je delikatnie w krówkę. Zostawiłam na kilka godzin, żeby dokładnie wystygła i pokroiłam ostrym nożem w kostki.
Krówka wytrzyma około 2 - 3 tygodni, ładnie opakowana może być doskonałym prezentem, jeżeli dotrwa oczywiście!






niedziela, 14 grudnia 2014

świąteczne ciasteczka australijskie według Kukubuka

Małe słodkości w czasie Świąt są nieocenione. Ciasteczka, pierniczki, pralinki czy czekoladki, te wszystkie słodycze ułożone na ozdobnych talerzach i paterach pięknie zdobią stoły. Po kilku obfitych posiłkach świątecznych, kiedy nie ma się już ochoty na ciężkie ciasta, słodkie przekąski są doskonałe do kawy czy herbaty.
Dzisiejsze ciasteczka, a właściwie czekoladki, których zrobiłam bardzo dużo, zniknęły błyskawicznie. Aksamitne, mocno czekoladowe, z drobinkami wiórków kokosowych i lekką nutą alkoholową, rozpływają się w ustach. Można je również pięknie zapakować i zrobić z nich niezwykły prezent.





Składniki:

125g herbatników, najlepiej digestive, chociaż ja użyłam ciastek BelVita zbożowych
4 łyżki kakao
55g wiórków kokosowych
200g słodzonego mleka skondensowanego
15ml brandy albo innego alkoholu






Jak zrobiłam:

Ciasteczka rozdrobniłam wałkiem na pył. Wymieszałam z kakao, wiórkami kokosowymi, mlekiem skondensowanym i alkoholem. Wstawiłam w miseczce do lodówki i zostawiłam na noc.
Następnego dnia uformowałam kulki - około 25 sztuk i obtoczyłam je w kakao.
Do czasu podania najlepiej  przechowywać je w lodówce, ale przed podaniem najlepiej je wyjąć trochę wcześniej, bo najlepsze są w temperaturze pokojowej.







sobota, 13 grudnia 2014

sernik z kandyzowaną pomarańczą

Każdy sernik to inna historia, a dzisiejsza będzie o serniku z mlekiem z puszki i kandyzowaną pomarańczą.
Pomarańcza nie jest konieczna do wykonania samego sernika, ale dodaje mu urody i jest bardzo świątecznym dodatkiem. Poza tym, przydaje się do dekoracji ciast i nie tylko. Można nią ozdobić stół, czy powiesić na choince, będzie również nietuzinkową ozdobą do pakowania prezentów, warto więc ją zrobić.





Składniki:
sernik:

spód

100g herbatników owsianych, rozdrobnionych na drobne okruszki
80g masła, roztopionego
szczypta soli

750g białego sera śmietankowego
100g serka mascarpone
1 puszka słodzonego mleka w puszce
około 1/2 - 2/3 kubka cukru, ilość zależy od upodobań co do słodkości sernika
skórka starta z 1 pomarańczy
sok wyciśnięty z 1 cytryny
5 jajek





Jak zrobiłam:

1.   Rozdrobnione herbatniki ze szczyptą soli wymieszałam z płynnym masłem. Formę - tortownicę wyłożyłam papierem do pieczenia. Mieszaninę herbatników wyłożyłam na spód formy, rozprowadziłam równo i ubiłam. Wychłodziłam w zamrażalniku, żeby spód był twardy. 

2.   Zmiksowałam ser, dodałam mascarpone, cukier i mleko skondensowane. Wymieszałam. Dodawałam po jednym jajku, cały czas miksując. Pozostaje dodać startą skórkę z pomarańczy i sok z cytryny i wymieszać całość dokładnie jeszcze raz. Masę serową wyłożyłam na twardy spód i wyrównałam. 

3.   Piekarnik rozgrzałam do 180'C. Na wierzchu masy serowej delikatnie ułożyłam połówki kandyzowanej pomarańczy ( przepis poniżej ) i piekłam przez około 50 minut. Wierzch powinien być złocisty, środek może być delikatnie luźny. Po wyłączeniu piekarnika uchyliłam drzwiczki piekarnika, a sernik zostawiłam w środku na 15 minut. Po tym czasie wyjęłam i wystudziłam.










Kandyzowane pomarańcze:

2 pomarańcze, dokładnie umyte
1l wody
750g cukru

Wodę z cukrem doprowadziłam do wrzenia, cukier powinien się całkowicie rozpuścić. Pomarańcze pokroiłam w plastry 3 -5 mm. Wrzuciłam plastry do wrzącego syropu i gotowałam przez około 2 godziny - pod koniec gotowania owoce powinny być przezroczyste. Wyjęłam je na papier i zostawiłam do wyschnięcia. Przełożyłam do słoika. Najlepiej przechowywać je w lodówce.







niedziela, 7 grudnia 2014

hiszpańskie ciasto pomarańczowo migdałowe na Święta

Święta to dla mnie zapach piernika, pomarańczy i choinki. Ciasto pomarańczowo migdałowe, chociaż rodem z Hiszpanii, wpisuje się w moje Święta idealnie. Pieczenie go napełniło cały dom wspaniałym pomarańczowym aromatem, a jego smak jest porównywalny do najbardziej ekskluzywnych deserów. To będzie ciasto moich Świąt.
Dodam jeszcze, że w masie ciasta nie ma mąki i tłuszczu, są pomarańcze, mielone migdały, cukier i jajka. W ciężkim i kalorycznym menu świątecznym jest dobrą propozycją deserową, która trochę pozwala złapać oddech w kulinarnym szaleństwie świątecznym.










Składniki:

ciasto:

2 pomarańcze (około 280g), dokładnie umyte
5 jajek, białka i żółtka oddzielone
1 kubek drobnego cukru
2 i 1/2 kubka mielonych migdałów
2 łyżki płatków migdałów, do posypania

polewa:

100g gorzkiej czekolady
1/3 kubka śmietany kremówki
1 łyżka miękkiego masła








Jak zrobiłam:

1.   Pomarańcze zalałam wodą i gotowałam przez około 1 i 1/2 godziny, aż po nakłuciu widelcem były całkowicie miękkie. Wyjęłam, ostudziłam, pokroiłam na kawałki, usunęłam pestki, zblendowałam na papkę.

2.   Białka ubiłam na sztywno, dodałam połowę cukru i ubijałam jeszcze przez minutę, aż masa była lśniąca. Żółtka ubiłam z drugą połową cukru w osobnej misce. Dodałam pomarańcze i zmiksowałam, aż składniki były dobrze połączone. Wsypałam mielone migdały i łyżką dokładnie wymieszałam.
Dodałam część ubitych białek i delikatnie wmieszałam, dodałam resztę i połączyłam mieszając bardzo ostrożnie, żeby masa nie zamieniła się w mokrą papkę.

3.   Masę przełożyłam do tortownicy 25-26cm wyłożonej papierem do pieczenia. Piekłam w 180'C przez około 50 - 55 minut. Po około 20 minutach przykryłam ciasto folią aluminiową, bo zaczęło się za bardzo rumienić z wierzchu. Po upieczeniu wystudziłam i przygotowałam polewę.

polewa:

W rondelku podgrzałam kremówkę prawie do wrzenia. Dodałam połamaną na kawałki czekoladę i zostawiłam na chwilę, aż zmiękła. Wymieszałam na gładką masę. Wmieszałam masło, żeby się całkowicie rozpuściło. Pokryłam czekoladą ciasto i posypałam płatkami migdałów.






sobota, 6 grudnia 2014

świąteczne kulki z Bourbonem

Kulki z Bourbonem będą hitem świątecznych słodyczy, są bowiem niebezpiecznie uzależniająco pyszne. To kulki rodem z Ameryki, stąd Bourbon. Możnaby go zastąpić Tennessee whisky, jeżeli mówimy o mocnych trunkach amerykańskich.
Poczytałam trochę o obu i oto wyniki moich studiów:

Bourbon i Tennessee whisk(e)y
Wśród kilku rodzajów whisk(e)y amerykańskiej, dwa robią karierę światową. Mowa tutaj o Bourbonie i Tennessee Whisk(e)y (w skrócie TW). Dlaczego taka pisownia whisk(e)y? Ponieważ obie wersje są poprawne, chociaż whisky bez 'e', jest wersją amerykańską.
Bourbon
Aby whisky mogła nosić nazwę bourbon, zboże użyte do jej produkcji musi zawierać przynajmniej 51% kukurydzy. Oprócz tego bourbon musi leżakować w nowych, wypalanych od środka beczkach dębowych przynajmniej przez 2 lata. Jedynym ograniczeniem geograficznym dotyczącym bourbona jest konieczność produkcji na terenie USA.
Tennessee Whiks(e)y
Jak nazwa wskazuje, Tennessee whisk(e)y musi pochodzić z Tennessee. To co wyróżnia Tennessee whisk(e)y, to proces zwany charcoal mellowing, który polega na sączeniu destylatu przez kolumnę z węglem drzewnym. Proces ten łagodzi smak TW.
Tennessee whisk(e)y tak naprawdę w smaku niewiele różni od bourbona.
Wracając do przepisu na kulki z Bourbonem, zamiast niego można spokojnie użyć każdego innego alkoholu zbliżonego do whisky, smak i tak będzie doskonały.





Składniki:
na 40 - 45 sztuk
1 kubek pokruszonych herbatników pełnozbożowych (ja użyłam Łakotek, to moje ulubione)
1 kubek posiekanych orzechów pekan albo włoskich
1 kubek cukru pudru
2 łyżeczki kakao naturalnego
1/4 kubka bourbona albo innej whisky
1 i 1/2 łyżeczki syropu kukurydzianego

cukier puder do obtoczenia kulek 





Jak zrobiłam:
Ciasteczka rozdrobniłam wałkiem do ciasta na okruszki. Dodałam posiekane orzechy, cukier puder i kakao.
Wymieszałam syrop kukurydziany i whisky. Dodałam mieszaninę ciasteczkową i dobrze wymieszałam. Uformowałam kuleczki o średnicy 1.5 - 2 cm.Obtoczyłam je w cukrze pudrze. Zostawiłam w chłodnym miejscu.


Kupiłam już kilka pięknych puszek metalowych, które zamierzam napełnić kulkami z Bourbonem, ciasteczkami świątecznymi z karmelem, truflami w pistacjach i ..... mam jeszcze wiele pomysłów, ale o nich będzie w kolejnych wpisach.