piątek, 31 sierpnia 2012

31 sierpnia 2012

Nienawidzę sprzątania. Zaległości w tej dziedzinie mam ogromne, dręczą mnie ciągłe wyrzuty sumienia, a stan mojego mieszkania jest nieustająco daleki od ideału.
Żeby było śmieszniej, jestem pedantką i bardzo lubię porządek we wszystkim. Daje mi on poczucie bezpieczeństwa i komfort. Na czyimś blogu przeczytałam powiedzenie, w którym może coś jest, a brzmiało ono: "Boring women have immaculate houses". Jeżeli ktoś je rozpoznaje, to miło mi będzie dowiedzieć się, u kogo to widziałam.
To tytułem wstępu. A jak to się ma do gotowania? Gotowanie, w przeciwieństwie do sprzątania, jest cudowne, twórcze, kolorowe i ciekawe. Nigdy mnie nie nudzi i rzadko męczy.
Nie lubię rutyny. Jeżeli makaron, to każdy jest trochę inny. Jeżeli tarta, rzadko powtarzam dokładnie tę samą recepturę.
Dzisiaj dla odmiany coś do kawy.
Aromatyczna tarta, będąca doskonałą kompozycją smaków, wykwintna, a jednak bardzo prosta. Nie jest zbyt słodka, typowo francuska, zachwyci każdego.

TARTA Z BRZOSKWINIAMI I GRANATEM.

Dzisiejsze owoce to brzoskwinie i granat.



Granaty można kupić w każdym supermarkecie, tylko co z nimi robić? Są doskonałe do tart, jako dodatek, są też świetne do pasty z bakłażana. Pestki, bo tylko te części się wykorzystuje, mają lekko kwaśno - cierpki smak.




Czas na przepis na tartę.




Składniki na ciasto kruche na tartę:

2 duże łyżki mielonych migdałów
1/2 kubka cukru pudru
70g miękkiego masła
szczypta soli
3/4 kubka mąki pszennej

Nadzienie:

3 duże dojrzałe ale twarde brzoskwinie, przekrojone i wypestkowane, pokrojone w cieniutkie i równe plasterki
3 duże łyżki miodu
1 -2 duże łyżki posiekanych migdałów
około 3 łyżki pestek granatu





Ciasto:

1.   Wymieszałam 1 łyżkę cukru ( z ilości podanej ), migdały, masło i sól mikserem.
Dodałam resztę cukru i wymieszałam. Dodałam mąkę i wyrobiłam, teraz już ręką. Ciasto było zbyt suche i trochę twarde, dodałam po łyżce zimnej wody, aż się pięknie wyrobiło.

2.   Zawinęłam ciasto w folię i włożyłam do lodówki na 1 - 2 godziny. Można je zostawić w lodówce nawet na całą noc.

3.   Po tym czasie wyjęłam je, rozpłaszczyłam ręką i rozwałkowałam do rozmiaru formy o średnicy 23 - 24cm. Pamiętaj o zostawieniu marginesu do wyklejenia brzegów. Wałkowałam przez folię, nie klei się, nie przywiera do stołu, idealny sposób. Wylepiłam spód formy.

4.   Wylepioną ciastem formę nakłułam w kilku miejscach widelcem i wstawiłam do lodówki na  30 minut. Można je zostawić na dłużej.

5.   Rozgrzałam piekarnik do 200'C i piekłam spód przez około 20 minut. Wyjęłam i ułożyłam na nim pokrojone w cieniutkie plasterki brzoskwinie. Brzoskwinie polałam płynnym miodem, z umiarem oczywiście, i posypałam posiekanymi migdałami.

6.   Piekłam przez 35 - 45 minut.


  

Wierzch posypałam pesteczkami granatu.












Pestki wydłubujemy nożykiem, usuwamy ciemne i twarde łupinki, które je oddzielają.





Moje ciasto na tartę zrobiłam z podwójnej ilości składników, podzieliłam na dwie części, jedną wykorzystałam, a drugą zamroziłam.
Lekka letnio - jesienna tarta, efektowna dzięki czerwonym pestkom granatu, w miarę dietetyczna, jak na ciasto oczywiście.


A przy okazji, czy wiecie, że dzisiaj jest międzynarodowy dzień bloga? Nasze święto!




czwartek, 30 sierpnia 2012

30 sierpnia 2012


Zostałam dziś nominowana do nagrody Versatile Blogger Award. Jest mi szczególnie miło, gdyż nominację dostałam od whiness, której blog jest jednym z moich ulubionych.

W zabawie w nominowanie obowiązuje jednak 5 zasad, oto one:

1.    nominowanie 15 blogów, które Twoim zdaniem na to zasługują
2.    poinformowanie o nominacji właścicieli blogów
3.    ujawnienie 7 faktów dotyczących samego siebie
4.    podziękowanie nominującemu u niego na blogu
5.    pokazanie nagrody The Versatile Blogger Award u siebie na blogu


Zabawa jest doskonała, natomiast bardzo trudne jest wybranie 15 najlepszych blogów, gdyż blogów bardzo dobrych jest dużo więcej. W wyborze kierowałam się menu proponowanym w blogach i zdjęciami.
Oto moja lista:

Krew i Mleko
Illucucina
Kuchnia wiejsko - miejska
Kulinarne podróże
moje pasje
Moja Toskania
Escapade Gourmande
Bake&Taste
KUCHARNIA
wcynamonowejkuchni
Cucina dalla Felicita
Choco Freak
ZMYSŁY w KUCHNI
Kruszynowe Kucharzenie
Wypieki z pasją

Teraz czas na ujawnienie na szczęście tylko 7 faktów o mnie:

1.  nie mogłam się zdecydować, co dla mnie jest najważniejsze i dzięki temu mam różne oblicza. Jestem anglistką i bardzo lubię mój zawód, ale ....  

2.  kiedyś byłam uzależniona od ciuchów, kupowania, posiadania, nadążania za nowościami. Dzięki gotowaniu to mi minęło, no może nie całkiem, pozostała słabość do butów i torebek, ale w granicach rozsądku; przynajmniej tak mój rozsądek osądza. I jeszcze dobrych dżinsów, i ...ok, tu kończę.

3.  gotuję, gotuję, ale obsesyjnie liczę kalorie, przyznaję się do tego, a więc to nie ja zjadam to wszystko.

4.  biegam regularnie. Kiedyś brałam udział w zawodach, teraz nie mam czasu na tak regularne treningi jak kiedyś, a więc odpuszczam ściganie się.

5.  jestem absolutnie uzależniona od kawy; bez kilku dobrych kaw dziennie nie żyję. Uwielbiam zwykłą kawę białą z McDonald's. Kiedyś byłam uzależniona od słodyczy, właściwie jadałam wyłącznie słodycze, ale któregoś dnia postanowiłam z tym skończyć i tak zrobiłam.

6.  następna moja słabość to telewizja i seriale, oglądam je bez umiaru; na szczęście nie mam za dużo wolnego czasu.

7.  uwielbiam zimę i śnieg i kiedy zaczyna się jesień, czuję spokój i z radość. 





środa, 29 sierpnia 2012

29 sierpnia 2012

Wczoraj wróciłam do domu późno wieczorem, głodna, zmęczona i szybciutko musiałam zrobić coś do zjedzenia. Najlepszym pomysłem na coś szybkiego, a jednocześnie pysznego jest pasta; spaghetti, farfalle, tagliatelle, czyli po prostu makaron. Uwielbiam wszystkie jego odmiany, a moja dieta opiera się na paście. Jest jednak jeden, w zasadzie dwa warunki absolutnie konieczne co do makaronu; musi być z mąki durum i musi być ugotowany al dente. 
Mąka durum to mąka uzyskiwana ze zmielonych ziaren specjalnej pszenicy, która po ugotowaniu nie skleja się i pozostaje al dente, czyli twardawa. Dodatkowo, w procesie mielenia wykorzystuje się nie tylko ziarna ale i łuski ziaren, czyli mąka jest pełnozbożowa, gruboziarnista, zawiera więcej błonnika i wartościowych składników. 
Po tym lekko nudnawym, ale celowym wstępie, którego zamiarem było udowodnienie, że makaron jest zdrowy i nie jest wcale tak tuczący, jak niektórzy sądzą, wracam do rzeczy. A więc, chciałam ugotować pyszny makaron. Mój ulubiony to ten najprostszy,klasyczny włoski, do zrobienia którego potrzebnych jest zaledwie kilka składników i kilkanaście minut pracy. 


 SPAGHETTI AGLIO, OLIO E PEPERONCINO





Co jest potrzebne:

spaghetti - dowolna ilość, ale proporcje, które podam są dla ilości 350g makaronu
5 - 6 łyżek oliwy
4 duże ząbki czosnku, drobniutko posiekane
pęczek świeżej pietruszki; ja nie miałam pietruszki, zrobiłam ze świeżą bazylią
sól
pieprz
parmezan
ostre papryczki  - ilość zależy od tego, jak ostre potrawy lubicie


ser na zdjęciu to gruyere, jadłam go do wina


Wszystkie składniki tego spaghetti są doskonałej jakości i wartości; czosnek to stary jak świat lek naturalny, który działa jak antybiotyk, a peperoncini to afrtodyzjak. 

Jak działałam:

1.   Ugotowałam spaghetti al dente, czyli na twardo: żeby makaron był na 100% al dente trzeba go gotować średnio o 2 minuty krócej niż podają na opakowaniu.

2.   W tym samym czasie rozgrzałam oliwę na patelni. Kiedy była gorąca, wrzuciłam pokrojoną w cieniutkie plasterki papryczkę. Papryczkę można przeciąć na pół i smażyć, a przed podaniem wyjąć. Jeżeli spaghetti ma być bardzo ostre, trzeba papryczkę smażyć z pestkami i błonami w środku, te części są najostrzejsze. Kiedy papryczki były już wysmażone, ale nie spalone, trzeba uważać, dodałam pokrojony drobniutko czosnek. Smażyłam jeszcze przez chwilkę. Ja nie lubię czosnku przypalonego, ale można przysmażyć go bardzo mocno.

3.   Kiedy wszystko było wysmażone, dolałam jeszcze odrobinę oliwy i szczyptę soli.

4.   Posiekałam bazylię ( powinna być pietruszka, nie miałam niestety, bazylia w zastępstwie okazała się  doskonała ) i wrzuciłam połowę do oliwy. 








5.   Odcedzony makaron przełożyłam na patelnię i dokładnie wymieszałam z oliwą. Całość posypałam świeżą bazylią, a na końcu parmezanem.




Oczywiście udekorowałam bazylią, a do kolacji podałam wino. Latem lubię różowe, ale zwykle makaronom towarzyszy dobre czerwone wytrawne.




Czasami wymyślam niesamowicie skomplikowane, pracochłonne dania, a końcowy produkt nie jest wart wysiłku, który w niego włożyłam. To danie jest proste, szybkie i bardzo lekkie. Trzeba jednak zadbać o to, żeby było przygotowane tuż przed podaniem, a wszystkie produkty muszą być pierwszorzędnej jakości i świeże.   

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

27 sierpnia 2012

Pisałam już o jesieni, którą lubię. Dzisiejszy dzień był pięknie jesienny, prześwietlony słońcem, podszyty chłodem sierpniowej nocy, który dość długo się nie poddawał, cudny. W taki dzień miło jest bawić się kolorami, zapachami, smakami, oczywiście w kuchni.
Wczoraj odwiedziłam popularny supermarket i urzekła mnie oferta śliwkowa. Zwykle kupuję owoce na ryneczku, ale śliwki w różnych kolorach, różnych gatunków, węgierki razem z renklodami, i pewnie jeszcze jakieś bliżej mi nie znane, wyglądały tak malowniczo, że znalazły się w moim koszyku.
A dzisiaj skończyły w moim piekarniku.






To nie grzyby...


Miałam ochotę na ciasto drożdżowe ze śliwkami. Chciałam powiedzieć zwykłe drożdżowe, ale w właściwie nie jest zwykłe. Jak zwykle w ostatniej chwili zmieniłam zamiar i do przepisu dodałam bezę, też nie jakąś bezę, ale migdałową. Postaram się nazwać to, co upiekłam.


CIASTO DROŻDŻOWE ZE ŚLIWKAMI POD BEZĄ MIGDAŁOWĄ





Ciasto:

2 dkg świeżych drożdży
ok. 100ml letniego mleka
szklanka mąki
2 żółtka (białka zostawiamy)
2 łyżki cukru
szczypta soli
80g masła

90g śliwek

Beza:

3 białka
150g mielonych migdałów
1/2 kubka cukru
2 torebki cukru waniliowego


1.   Drożdże pokruszyłam, wymieszałam z mlekiem, a następnie z mąką, 2 łyżkami cukru, żółtkami, szczyptą soli i masłem. Zagniotłam ciasto i odstawiłam na 30 minut do wyrośnięcia. 

2.   Śliwki umyłam, przepołowiłam i wyjęłam pestki.

3.   Prostokątną formę do pieczenia natłuściłam. Jeszcze raz wyrobiłam ciasto, rozwałkowałam i wykleiłam nim formę. Śliwki ułożyłam a cieście skórką do dołu i posypałam cukrem waniliowym.

4.   Białka na bezę ubiłam ze szczyptą soli na sztywną masę, stopniowo dodałam 1/2 kubka cukru, cały czas ubijając. Dodałam mielona migdały i delikatnie, ale dokładnie wymieszałam. Masę nałożyłam do rękawa cukierniczego i wycisnęłam na śliwki, formując szeroką kratkę.

5.   Rozgrzałam piekarnik do 200'C i wstawiłam ciasto. Piekłam przez 40 minut.




Niestety beza, którą starałam się uformować w kratkę, nie utrzymała tego kształtu w procesie pieczenia i w efekcie kratka się trochę rozlała. 


niedziela, 26 sierpnia 2012

26 sierpnia 2012

Jesień już się czuje w powietrzu, ale przede wszystkim widać ją po bogactwie owoców. Nie wiadomo, które wybrać, taka rozmaitość kolorów, kształtów i smaków.

Dzisiaj po pampuszkach zabrałam się za deser. Gruszki czekały na pomysł i się doczekały. Tarta w innej odsłonie, ale jak wszyscy wiemy, jest to temat niespożyty. Każda to zupełnie inna propozycja, nie mówiąc już o tym, że przepisy na ciasto do tarty też się bardzo różnią. Dodatkowo, tarta nie może się nie udać.


Ciasto tej tarty w smaku i konsystencji jest właściwie ciastem francuskim, ale jednowarstwowym. Spód jest bardzo cieniutki, delikatny i właściwie symboliczny. Główny składnik stanowi kruszonka.
Przepis na tartę znalazłam w "moje Gotowanie".


Ta kruszonka to głównie orzechy i
cynamon.






































TARTA GRUSZKOWA Z ORZECHOWĄ KRUSZONKĄ

Ciasto:

150g mąki
8 dużych łyżek zimnej wody
3 duże łyżki oleju
szczypta soli

Kruszonka:

50g mąki
3 łyżki brązowego cukru
80g siekanych dość grubo orzechów włoskich
1 - 2 łyżeczki cynamonu, ja lubię cynamon, więc wsypałam dwie
3 - 4 łyżki masła
1 duża łyżka miodu

Nadzienie:

750g dojrzałych, ale twardych gruszek
2 łyżki soku z cytryny
5 łyżek brązowego cukru
łyżeczka cynamonu

1.   Składniki na ciasto wyrobiłam dłońmi na gładką masę. Składniki się świetnie łączą, masa jest elastyczna i dobrze się ją wyrabia, a powinno się to robić przez parę minut. Formę 24cm wylepiłam rozwałkowanym ciastem, formując rant. Spód nakłułam widelcem i wstawiłam do lodówki na godzinę.

2.   Mąkę na kruszonkę zmieszałam z cukrem, cynamonem i orzechami. Masło roztopiłam, połączyłam z miodem, a potem po łyżce dodałam do mieszaniny mąki. Widelcem wypracowałam kruszonkę.

3.   Gruszek nie obierałam, pokroiłam w cieniutkie plasterki. Natychmiast pomieszałam z sokiem z cytryny, cukrem i cynamonem.

4.   Formę wstawiłam do zimnego piekarnika nastawionego na 200'C i piekłam przez 12 minut.

5. Na podpieczonym spodzie ułożyłam gruszki, posypałam kruszonką i piekłam przez 45 - 50 minut.


     
Tak się prezentowała na moim ogrodowym stole.






Po chwili zostały już tylko pojedyncze kawałki...







MOJE pasje, pasje....

Właściwie do niedawna nie wiedziałam, że fotografowanie może być moją pasją. Zrodziła się z konieczności; jeżeli chcesz pokazać swoje gotowanie, to nie unikniesz robienia zdjęć. Tylko Ty wiesz, jak chcesz pokazać swoje potrawy, musisz robić zdjęcia w momentach dogodnych dla Ciebie, powodów można wymieniać bardzo wiele.
Na wakacjach robiłam zdjęcia bo tak wypada, albo, żeby mieć pamiątkę z wakacji. Dopiero przy okazji fotografowania jedzenia odkryłam, że jest to coś zupełnie innego, nowego.


  

Teraz bawi mnie robienie zdjęć wszędzie, gdzie jestem; tematy są dookoła.
















Myślałam. że moja fotografia będzie dodatkiem do gotowania, a stopniowo staje się coraz ważniejsza.
Niestety, jest to umiejętność bardzo trudna i trzeba się jej cierpliwie i z pokorą uczyć.

Moje warsztaty fotograficzne kojarzą mi się, bardzo przyjemnie, z tym utworem, który brzmiał w tle, kiedy oglądałam film o historii fotografii.

http://www.youtube.com/watch?v=uay79QXCZYU




26 sierpnia 2012

Dzisiaj miałam ochotę wypróbować przepis z kuchni ukraińskiej, o której pisałam wcześniej przy okazji warsztatów kulinarnych. Potrawa, a właściwie dodatek do innych potraw to pampuszki. Na warsztatach towarzyszyły barszczowi ukraińskiemu, który też był pyszny i prawdziwie ukraiński.
Pampuszki to rodzaj bułeczek drożdżowych. Są jednak zdecydowanie cięższe, bardziej mięsiste, no i nie są słodkie. Dodatkowo, doskonale smakują z oliwą i czosnkiem.

 

PAMPUSZKI


Ciasto:

300g mąki
150ml wody
1 łyżka cukru
10g świeżych drożdży
30g oleju
sól

osobno:

100ml oliwy albo oleju
3 ząbki czosnku

1.    Do ciepłej wody dodałam drożdże, cukier i około 60g mąki. Wymieszałam wszystko dokładnie i odstawiłam na 30 minut w ciepłe miejsce.

2.   Po tym czasie dodałam do ciasta resztę mąki, sól, 30g oleju i wyrobiłam ciasto. Ciasto odstawiłam na 40 minut do wyrośnięcia.

3.   Z ciasta zrobiłam małe kulki, ułożyłam je ciasno na blaszce do pieczenia jedną obok drugiej, tak, że się dotykały. Chodzi o to, żeby wyrastały na wysokość albo długość, a nie na szerkosć. Zostawiłam je na 15 - 20 minut.

4.   Piekarnik rozgrzałam do 200'C i wstawiłam blaszkę. Piekłam je przez około 20 minut.


  

  Przed podaniem pampuszki polewamy oliwą (100ml) z drobniutko posiekanym czosnkiem. 




Bułeczki są doskonałym dodatkiem do zup, ale ja je podałam z czosnkiem, bazylią jako dodatek do bakłażanów z pomidorami.

piątek, 24 sierpnia 2012

24 sierpnia 2012

Parę dni temu zamieściłam zdjęcia idealnych jagodzianek, jagodzianek marzeń niestety nieosiągalnych, gdyż szef kuchni nie chce udostępnić przepisu. W sumie to mu się nie dziwię, bo dobry wypiek w tej kategorii to sztuka wcale nie taka łatwa. Wiem, co mówię bo spróbowałam.
Będę jeszcze pracowała nad jagodziankami, ale na tym etapie mojej wiedzy w tym temacie chcę się podzielić moimi osiągnięciami.



JAGODZIANKI Z CIASTA Z MASCARPONE




ilości wystarczają na 12 sztuk większych i 16 mniejszych

ciasto:

550g mąki pszennej
250ml letniego mleka
100g masła
2 duże łyżki serka mascarpone
2 jajka
7 łyżek cukru
25g świeżych drożdży
szczypta soli

wypełnienie:

ok. 750g jagód
2 łyżki cukru

1 roztrzepane jajko do posmarowania





1.   Wymieszałam drożdże, cukier i połowę mleka i odstawiłam na 15 minut. 

2.   Masło rozpuściłam  i połączyłam z pozostałym mlekiem i serkiem mascarpone.

3.   Obie mieszaniny i mąkę wymieszałam i wyrobiłam ciasto. Można je podsypać trochę mąką, ale im  luźniejsze, tym delikatniejsze jagodzianki.  Ciasto lekko naoliwiłam, przykryłam ściereczką i odstawiłam do podwojenia objętości.

4.   Jagody wymieszałam z cukrem.

5.   Ciasto podzieliłam na 12 części (można na więcej, jagodzianki będą mniejsze i zgrabniejsze). Każdą z nich rozpłaszczyłam na placuszek, nałożyłam dość dużo jagód, ale z wyczuciem, żeby nie uszkodzić ciasta. Ułożyłam gotowe ciastka na blaszce do pieczenia wyłożonej papierem do pieczenia i odstawiłam na 20 minut do wyrośnięcia. Posmarowałam wierzch roztrzepanym jajkiem.

6.   Rozgrzałam piekarnik do 190 - 200'C i wstawiłam blaszkę. Piekłam przez ok. 20 minut, aż się zrumieniły.



    

czwartek, 23 sierpnia 2012

23 sierpnia 2012

Postanowiłam wrócić do bakłażanów, gdyż sezon na nie w pełni, a latem są tak doskonałe w kuchni, że koniecznie trzeba je przyrządzać na wszystkie możliwe sposoby. A sposobów jest wiele; jeden już podawałam wcześniej - grecki, na bakłażany zawijane z serem. Dzisiaj przygotuję je na sposób francuski.
Bakłażany mają niską zawartość kaloryczną, są lekkie, zawierają dużo błonnika, potasu, fosforu i żelaza. Warto więc je włączyć do menu na stałe.
Wiele przepisów na ich przyrządzanie mówi, żeby je pokroić w plastry, posypać solą i zostawić na 30 minut, a potem papierowym ręcznikiem wytrzeć sok, który wypłynął, żeby usunąć z nich goryczkę. To prawda, tak trzeba zrobić ale tylko, jeżeli są kupowane nie w sezonie, czyli nie pomiędzy majem a październikiem.
Jeżeli przyrządzamy je w sezonie wystarczy je pokroić w plastry, nie trzeba też usuwać skórki.



Ten bakłażan to Giniac, cienki i podłużny. Te bardziej krępe, grubsze to Berinda.



BAKŁAŻANY PO PROWANSALSKU
czyli bakłażany z pomidorami i tymiankiem.






ilości na 6 porcji

4 średnie bakłażany
150ml oliwy z oliwek
2 puszki pomidorów bez skórki
1 duża cebula
5 - 6 ząbków czosnku
starty ser parmezan albo gruyere
tymianek
sól, pieprz




1.   Bakłażany umyłam, pokroiłam na plastry grubości 1cm i posmarowałam oliwą przy pomocy pędzelka. Rozgrzałam patelnię grillową i ułożyłam na niej plastry bakłażana. Opiekłam je z obu stron.

2.   W tym samym czasie przygotowałam sos pomidorowy; na patelni rozgrzałam oliwę, wrzuciłam pokrojoną cebulę i lekko ją podsmażyłam. Dodałam czosnek i też lekko przesmażyłam. Na oliwę wrzuciłam zawartość puszek z pomidorami, czyli pokrojone na grube części pomidory bez twardych części i pulpę pomidorową. Całość wymieszałam i na ogniu zredukowałam do bardzo gęstego sosu. Doprawiłam solą i pieprzem.

3.   Nagrzałam piekarnik do 200'C . W naczyniu żaroodpornym posmarowanym oliwą ułożyłam warstwę bakłażanów, na nich grubą warstwę sosu pomidorowego, całość posypałam tymiankiem i parmezanem. Powtórzyłam tę czynność kilkakrotnie, do wyczerpania składników. Ostatnią warstwą był oczywiście ser. Naczynie wstawiłam do piekarnika i zapiekałam przez około 40 minut. Po 20 minutach przykryłam naczynie folią aluminiową, żeby nie wysychało i dalej zapiekałam.





Całość posypałam świeżym tymiankiem.


Bakłażany są najlepsze jako dodatek do jagnięciny, ale są świetne również do innego mięsa. Mają ciekawą właściwość, wspomagają trawienie mięs, szczególnie tłustych.
Mogą być też serwowane jako danie ze świeżą bagietką, serem i winem. Jeżeli podajemy mięso, to wino powinno być czerwone, jeżeli są one daniem głównym, to wino może być różowe. 


  




  

wtorek, 21 sierpnia 2012

21 sierpnia 2012

Dzisiaj powrót do mojej ukochanej pasty. Pasty dawno nie było, a więc czas najwyższy. Moja propozycja to Pasta Italiano, a konkretnie Siciliano.


PASTA SICILIANO


Makaron typowo włoski, prosty w przygotowaniu ale jakże bogaty w składniki!





1 paczka makaronu Farfalle (kokardki)
1/4 kubka oliwy z oliwek
3 duże ząbki czosnku, drobno posiekane
1 łyżeczka rozgniecionych płatków czerwonej papryki; ja użyłam suszonych ostrych greckich papryczek, które rozkruszyłam w całości i wrzuciłam do pasty
2 duże łyżki świeżego soku z cytryny
1/2 kubka orzeszków pinii
1 puszka (słoik) czarnych oliwek pokrojonych w plasterki
1/2 kubka pokrojonych pomidorów suszonych w oliwie - po angielsku pięknie się nazywają: sun -  dried tomatoes, czyli suszone na słońcu, i takie są, w nich jest całe słońce lata
1 kubek pokruszonego sera feta, najlepiej greckiego;  jest kruchy, a nie mazisty
sól i pieprz
1/2 pęczka natki pietruszki, posiekanej dość drobno


1.   Ugotowałam makaron al dente. Żeby mieć pewność, że jest al dente gotuję pastę o 2 minuty krócej niż czas gotowania, który podaje przepis.

2.   W tym samym czasie na patelni na wolnym ogniu podgrzałam oliwę, dodałam do niej posiekany czosnek i wrzuciłam rozkruszone papryczki. Potem dodałam orzeszki pinii. Podgrzewałam na wolnym ogniu przez chwilę i wrzuciłam pokrojone pomidory suszone. Dalej podgrzewałam. 

3.   Teraz dodałam całkiem sporo soku z cytryny i sos trochę zredukowałam, czyli zmniejszyłam jego objętość. Wrzuciłam oliwki. Wymieszałam podgrzewając cały czas.

4.   Dodałam pietruszkę, sól i pieprz do smaku. Soli nie dodałam zbyt dużo, bo feta, którą za chwilę dodam jest słona.
Teraz wrzuciłam pokruszoną fetę. Jeszcze dodałam trochę oliwy, a nawet dużo, żeby zwiększyć objętość sosu. Wrzuciłam cały makaron na patelnię z gotowym sosem i całość, cały czas na ogniu, wymieszałam.


W moim makaronie oliwki są zielone, bo nie miałam czarnych. Brakuje też orzeszków pinii, które dodałam po chwili

Pasta Siciliano jest gotowa do podania.
Najlepsze do tej pasty jest schłodzone różowe wytrawne wino.  

  


poniedziałek, 20 sierpnia 2012

20 lipca 2012

Tak się zachwyciłam kruchym ciastem w przepisie na tartę cebulową, że postanowiłam je wypróbować w pieczeniu na słodko. Morele koniecznie trzeba wykorzystać teraz, za parę dni będzie już po nich.
Morele u mnie już były, ale co z tego. Przecież można je zaproponować na słodko, na słono, to też będzie, i na nie za słodko, jak to lubią Francuzi.



BABECZKI Z MORELAMI W KREMIE MIGDAŁOWYM






Ciasto kruche:
na 12 babeczek

125g masła
250g mąki
1/2 łyżeczki soli
2 łyżki cukru pudru
4 - 5 łyżek zimnej wody lub mleka

1.   Masło wcześniej, 30 min. minimum przed przygotowywaniem ciasta, wyjmij z lodówki. Masło posiekałam. Do miski wsypałam mąkę, w środku zrobiłam wgłębienie i wsypałam w nie sól, cukier, i na końcu włożyłam masło. Szybko roztarłam palcami masło z resztą, unosząc składniki tak, aby dostało się do nich powietrze.

2.   Dodałam trochę wody do ciasta i delikatnie całość wymieszałam. Dodałam jeszcze trochę wody i szybko wyrobiłam ciasto. Wygniatałam je krótko, żeby było gładkie, ale zwarte. Uformowałam kulę, zawinęłam w folię i włożyłam do lodówki. Ciasto powinno pozostać w lodówce przez 2 godziny, ale ja 
czas musiałam skrócić do godziny; też było dobre!

3.   Ostatni etap to rozwałkowanie ciasta na oprószonej mąką stolnicy. Krążek powinien być bardzo cienki. Wykroiłam z niego 12 krążków, którymi wylepiłam papierowe foremki do babeczek.

Rada: następnym razem podzielę ciasto na 12 kuleczek, które rozwałkuję na małe krążki; zdecydowanie lepszy sposób na podzielenie całości na 12 części i wylepienie ciasta w 12 foremkach.




Nadzienie:

morele podzielone na szóstki
3 jajka
200ml śmietanki kremówki - 30%
75 - 100g cukru pudru
100g mielonych migdałów
1/2 łyżeczki esencji migdałowej
migdały w płatkach

1.   Jajka wbiłam do miseczki i roztrzepałam jak na omlet. Stopniowo dodawałam śmietankę, nadal roztrzepując, potem cukier i mielone migdały. Dodałam esencję i wszystko bardzo dobrze wymieszałam, aż do uzyskania zupełnie gładkiej masy.

2.   Nagrzałam piekarnik do 200'C. Do piekarnika wstawiłam babeczki i piekłam je przez 15 minut.

3.   Do upieczonych babeczek włożyłam po 3 - 4 małe kawałki moreli i ostrożnie nałożyłam łyżką krem migdałowy prawie przykrywając nim zawartość babeczek.

4.   Wstawiłam ponownie do piekarnika i piekłam przez 20 minut.






Po wyjęciu posypałam babeczki płatkami migdałowymi.
Babeczki mogą być podawane na ciepło lub na zimno. Francuzi polecają do nich łagodny muskat, muskat frontignan lub beaumes-de-venise. 



  

  

Oczywiście, babeczki będą doskonałe do kawy; muskat można pominąć. 

20 sierpnia 2012

Już jestem.
Stęskniłam się za moją kuchnią, gotowaniem i pieczeniem. Wkroczyłam do kuchni, otworzyłam lodówkę i moim oczom ukazała się dość skromna jej zawartość. W takiej sytuacji niezawodna jest tarta. Tarty opisywałam już nie raz. Jednak każda tarta to inna historia.
Miałam ochotę wypróbować nowy przepis na ciasto kruche według oryginalnej receptury francuskiej, tym razem nie Davida Lebovitza. Każde z tych ciast ma inne walory. To, na które przepis podam, bardzo mi się spodobało ze względu na swoją konsystencję, grubość no i oczywiście smak.
Tarta z cebulą i boczkiem to prosta wersja tarty, gdyż składniki potrzebnej do zrobienia jej zwykle mamy pod ręką.











  TARTA CEBULOWA



Ciasto kruche:
na 1 tartę o średnicy 26cm
czas przygotowania: 10 minut
czas oczekiwania: ok.1.5 godziny

125g masła
250g mąki
1/2 łyżeczki soli
4 - 5 łyżek bardzo zimnej wody lub mleka

1.   Masło trzeba wyjąć z lodówki na co najmniej 30 minut przed przygotowaniem ciasta. Pokroiłam je na małe kawałki. Mąkę wsypałam do miski, po środku uformowałam dziurkę, wsypałam do niej sól  a potem włożyłam posiekane masło.

2.   Szybko roztarłam masło z mąką palcami, unosząc składniki tak, aby powietrze dostało się do nich.

3.   Dodałam trochę wody i wymieszałam, a potem krótko wygniatałam, aż ciasto było gładkie, ale zwarte. Jeżeli trzeba dodaj trochę więcej wody, ale nie przekraczaj podanej ilości. Ciasto nie może się kleić.
Uformowałam kulę, zawinęłam ją w folię i włożyłam na godzinę do lodówki. Czas w lodówce powinien być trochę dłuższy, najlepiej 2 godziny, ale  ja musiałam go skrócić, gdyż było już późno, a wszyscy bardzo głodni.

4.   Po czasie dojrzewania ciasta w lodówce, wyjęłam je i rozwałkowałam cieniutko. Średnica ciasta musi być większa niż średnica spodu formy do tarty.


Nadzienie tarty:

300g cebuli
300g chudego wędzonego boczku
50g masła
1 łyżka mąki
3 duże jajka
500ml śmietany kremówki - 30%
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
sól, pieprz


1.   Cebule pokroiłam w cienkie plasterki, rozgrzałam masło na patelni i smażyłam cebulę na wolnym ogniu przez 15 minut, do zrumienienia. Potem dodałam mąkę i jeszcze chwilę smażyłam.

2.   Z boczku usunęłam skórkę, pokroiłam w drobną kostkę i wrzuciłam do gotującej wody na 2 minuty. Potem odsączyłam.

3.   Rozgrzałam piekarnik do 210'C. Formę do tarty nasmarowałam masłem i wyłożyłam rozwałkowanym ciastem, które powinno wystawać poza brzegi formy. Krawędź ciasta najlepiej przydusić widelcem, a wystające resztki usunąć.

4.   W miseczce roztrzepałam jajka jak na omlet, dolewałam stopniowo śmietankę nie przerywając mieszania. Doprawiłam solą, pieprzem i gałką muszkatołową.

5.   Cebulę i boczek rozłożyłam na cieście, zalałam masą jajeczną i wstawiłam do piekarnika. Tartę piekłam około 45 minut, aż tarta była rumiana na wierzchu.







Tarta cebulowa udekorowana świeżym tymiankiem


Tartę najlepiej podawać zaraz po wyjęciu, bardzo gorącą. Ja ją udekorowałam świeżym tymiankiem, który dodatkowo podniósł smak tarty.

Do tarty najlepsze będzie lekkie czerwone wino.