niedziela, 27 października 2013

ravioli bezglutenowe z komosy ryżowej, tagliatelle czy raczej łazanki..z salsą truflową

Jak zwał tak zwał, doskonałe w smaku a przecież bezglutenowe, wyszukane danie.
Zacznę jednak od początku.
Wczorajsze warsztaty w Spot z Krzysztofem Rabkiem zaliczam do wyjątkowo udanych i korzystnych dla mnie i moich umiejętności kulinarnych.
Czyściłam przegrzebki, z dużym sukcesem wyrobiłam ciasto na ravioli, z ogromnym mozołem kroiłam jabłko w równiutkie kosteczki - tu dała się we znaki moja niecierpliwość i awersja do czynności wymagających precyzji, a muszę nadmienić, że Krzysztof jest bardzo dokładny i nie przepuści fuszery, choćby warsztaty miały trwać o godzinę dłużej - reasumując, zrobiłam wiele nowy rzeczy i takie, których zawsze się obawiałam.
Moja para, czyli Agata z Kuchenne czary mary i ja byłyśmy odpowiedzialne za wykonanie ravioli z mąki z komosy ryżowej i mąki kukurydzianej, które miały być podane z przegrzebkami i musem z dyni.
Sporo pracy, ale dwie sprawne pary rąk to nie jedna i poszło nam doskonale; dzięki Agata przy okazji za fajne momenty!
Ciasta na ravioli, które było przecudnej urody, elastyczne, gładkie o pięknej lekko orzechowej barwie, wyszło trochę za dużo i skończyło w mojej torbie. Jako że jest to ciasto makaronowe, można przecież z niego zrobić tagliatelle.





 


Jak pomyślałam tak zrobiłam. Niestety, stąd tytuł posta, trochę się łamało przy gotowaniu i nie uzyskałam długich wstążek, raczej przypominało łazanki; to jednak w żaden sposób nie pogorszyło smaku pasty.
Trzeba bardzo uważać, żeby makaronu nie rozgotować; wystarczy chwila we wrzącej wodzie.






Składniki:

300g mąki z komosy ryżowej
200g mąki kukurydzianej
3 jajka
2 żółtka
3 łyżki mielonego siemienia lnianego namoczonego w letniej wodzie- dzięki niemu ciasto jest elastyczne i się nie kruszy
3 łyżki mąki ziemniaczanej albo, jeszcze lepiej mąki z tapioki
mleko do rozrzedzenia - na wyczucie
sól
oliwa virgin

2 - 3 łyżki salsy albo pesto z truflami
kilka łyżek oliwy virgin
natka pietruszki drobno posiekana
świeżo zmielony pieprz

kawałek twardej włoskiej ricotty - ricotta dura (moja ulubiona) albo starty parmezan, do posypania






Jak zrobiłam:

1.   Siemię lniane, mąkę, jajka i żółtka z solą wyrabiałam mikserem w trakcie dolewając oliwę z oliwek.

2.   Masę przeniosłam na blat wysypany mąką i wyrabiałam tym razem ręką, dolewając mleko dla uzyskania właściwej konsystencji. Wyrabianie ciasta powinno trwać kilka minut, aż będzie elastyczne i sprężyste. Zawinęłam w folię i włożyłam do lodówki na 30 minut.






4.   Ciasto rozwałkowałam na cieniutki placek, cały czas posypując obficie mąką ryżową. Zrolowałam luźno i pokroiłam w paski o szerokości makaronu wstążek. Natychmiast je roztrzepałam i posypałam mąką.

5.   W dużym garnku zagotowałam wodę z solą. Do wrzącej wody delikatnie włożyłam paski makaronu, po 1-2 minutach już wyjęłam łyżką cedzakową i odsączyłam.


  

6.   Na patelni rozgrzałam kilka łyżek oliwy virgin. Dodałam 2 duże łyżki pesto z truflami, rozprowadziłam. Włożyłam tagliatelle i bardzo ostrożnie wymieszałam. Wsypałam posiekaną natkę pietruszki i całość posypałam startym serem.



piątek, 25 października 2013

szarlotka na spodzie i z kruszonką orkiszowo żytnią

Bardzo dawno mnie tu nie było, tu, czyli na blogu.
Zaczyna mnie dopadać syndrom chronicznego braku czasu i ciągłego pośpiechu. A bardzo nie lubię tego stanu. Co gorsza, na razie nie ma szans na poprawę. Z drugiej strony, energia mnie rozsadza, satysfakcję z tego co robię czerpię ogromną, może pozostaje pokornie się zmagać i cieszyć nowym scenariuszem każdego dnia.
I tak zostawiam te rozmyślania.

Teraz do rzeczy.
Na Tyglu i Zielonym Targu spotykam ludzi obsesyjnie dbających o jakość jedzenia, które kupują i gotują. Też należę do tego kręgu. Co więcej, takie podejście i wymagania podnoszą poprzeczkę poziomu moich wypieków. Składniki, chociaż nie najtańsze - niestety ekologia kosztuje - w większości pochodzą od producentów ekologicznych, mąki, jajka, warzywa i owoce, i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że widzę różnicę w jakości ciast pieczonych z produktów marketowych i tych z targu.
W tym duchu powstał przepis na szarlotkę.
Zapowiedziałam jej pojawienie się jutro na Zielonym Targu na facebooku co wywołało ogromny entuzjazm. Obiecałam też jeszcze dzisiaj przepis. Oto on.
Niestety, mam tylko jedno zdjęcie, obiecuję dorzucić więcej przy pierwszej okazji.


  


Składniki:

3 kubki mąki pół na pól orkiszowej i żytniej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka cynamonu
szczypta soli
około 1/2 kubka brązowego cukru
1 duże jajko
1/2 kubka miodu, koniecznie płynnego
100g zimnego masła, pokrojonego n kawałeczki

100g orzechów włoskich, posiekanych
1 1/2 kg jabłek, obranych i startych na tarce
2-3 łyżki soku z cytryny
2 łyżeczki cynamonu
kilka łyżek brązowego cukru, ilość zależy od upodobań co do słodkości


Jak zrobiłam:

1.   Suche składniki wymieszałam. Dodałam masło i cukier, posiekałam nożem. Dodałam jajko i wszystko wymieszałam. Zagniotłam ciasto. Podzieliłam je na 2 części, większą i mniejszą i włożyłam do lodówki na dobrą godzinę.

2.   Jabłka starłam na tarce, dodałam przyprawy. Tortownicę o średnicy 25cm wyłożyłam papierem do pieczenia. Wylepiłam spód większą częścią ciasta  i podpiekłam w piekarniku rozgrzanym do temperatury 190'C przez 15 minut.

3.   Na podpieczony spód wysypałam posiekane orzechy. Na tej warstwie ułożyłam jabłka. Pozostałą część ciasta pokruszyłam na wierzchu, to będzie kruszonka.

4.   Piekłam przez 45 minut. Po upieczeniu posypałam cukrem pudrem. 


Organiczne i minimalistyczne ciasto, które dla wszystkich foodies bedzie nie lada gratką. Powodzenia w pieczeniu. 




poniedziałek, 21 października 2013

burak pieczony z ricottą i miętą

Burak to moje ulubione warzywo.
Nie bez powodu moje logo to właśnie burak, oczywiście stylizowany przez artystę i stąd czasami mylony z rzodkiewką. Moje ciasto popisowe to właśnie burakowe, które można spróbować na Tyglu, co drugi czwartek i co sobotę na Zielonym Targu, na Placu Bernardyńskim.

Mogę spokojnie powiedzieć, że pomidory i buraki to podstawa mojej diety i warzywa, które codziennie, tak dokładnie codziennie znajdują się w moim jadłospisie. Najczęściej ugotowanego buraka kroję w plasterki i dodaję do sałaty, albo łączę z mozarellą i polewam oliwą; ot taka wersja caprese.
Jednak po moim ostatnim odkryciu, czyli buraku pieczonym w folii, z oliwą, solą i pieprzem, zdecydowanie zmienię sposób przyrządzania go. Nie tylko sposób jest bardzo prosty, dodatkowo jest to absolutnie niewiarygodne jak pieczenie wydobywa z niego smak; słodycz i aromat.



   
Na zdjęciu burak po upieczeniu, gotowy do zjedzenia.
Ale zacznijmy od początku.






Składniki:

4 buraki, średniej wielkości, umyte i z obciętymi ogonkami
sól morska
świeżo zmielony pieprz - koniecznie świeżo zmielony!
oliwa do skropienia
około 200g sera ricotta; ja użyłam doskonałej włoskiej ricotta dura, twardszej wersji, która świetnie się kruszy, i którą można zetrzeć na tarce i podać do makaronu zamiast parmezanu czy pecorino

kilka listków świeżej mięty




Jak zrobiłam :

1.   Piekarnik rozgrzałam do 200'C.

2.   Dwa kawałki folii złożyłam na krzyż, a po środku ułożyłam buraka. Skropiłam go oliwą, posypałam solą i pieprzem. Folię zamknęłam na czubku, zawijając szczelnie buraka. Ułożyłam na blaszce do pieczenia.

3. Piekłam przez ponad godzinę; przed wyjęciem trzeba nakłuć i sprawdzić, czy miękki - czas pieczenia będzie zależał od wielkości buraka.






4.   Po upieczeniu wyjęłam na talerz, odchyliłam folię i pozwoliłam lekko przestygnąć.
Nałożyłam ricottę, skropiłam jeszcze lekko oliwą, dodałam odrobinę soli i pieprzu i udekorowałam miętą.




Skóra raczej nie nadaje się do jedzenia, jest twarda i niezbyt smaczna; lepiej wyjadać miąższ ze środka.
Efektowne, proste i wyjątkowo smaczne danie buraczane.





środa, 16 października 2013

ciasto razowe na miodzie z orzechami laskowymi

Miał być dzisiaj pieczony burak, ale zostawiam go na jutro, bo jeszcze się nie dopiekł a praca czyli moi studenci czekaja.
Będzie w takim razie znowu na słodko i jeszcze raz czekoladowo, ale tym razem nie kalorycznie i nie rozpustnie, ale zdrowo i z rozsądkiem.
Miód, mąka gryczana, orzechy, smaki jesienne i świetnie komponujące się ze sobą.
Przepis pochodzi z magazynu kulinarnego Kuchnia, już go przetestowałam na ostatnim Zielonym Targu, znalazł uznanie, a zrobienie tego ciasta to czysta przyjemność i satysfakcja.
Jest odpowiednio ciężkie, dzięki mące razowej i miodowi ma świetną konsystencję i niecodzienny smak.
Z przepisu zamierzam korzystać przez całą jesień.






Ciasto:

250g miękkiego masła
220g płynnego miodu
4 jajka
150g mielonych orzechów laskowych
150g mąki pszennej razowej
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia


Polewa czekoladowa:

100g gorzkiej czekolady
1 łyżeczka masła
200ml śmietany kremówki 
1 łyżeczka masła






Jak zrobiłam:

1.   Tortownicę o średnicy 24cm wyłożyłam papierem do pieczenia.

2.   Masło ubiłam mikserem, a potem dodałam do niego miód i jeszcze chwilę ubijałam. Po jednym dodałam jajka cały czas ucierając mikserem. 

3.   Mąkę wymieszałam z orzechami mielonymi i proszkiem do pieczenia. Połączyłam z masą maślaną dodając suche składniki po jednej łyżce, mieszając mikserem całość na wolnych obrotach.

4.   Piekarnik rozgrzałam do 170'C i piekłam ciasto przez około 50 minut. Po upieczeniu zostawiłam w formie, a po kilku minutach przełożyłam na kratkę.





Polewa czekoladowa:

Połamaną czekoladę stopiłam z masłem w rondelku w kąpieli wodnej, czyli nad garnkiem z wrzącą wodą. Osobno podgrzałam śmietanę do momentu kiedy prawie wrzała. Wlałam ją do rondelka z roztopioną czekoladą i całość energicznie mieszałam, aż się połączyły. Wystudziłam i wstawiłam do lodówki, aż zaczęła gęstnieć. 





Ciasto posmarowałam polewą. Orzechy uprażyłam na gorącej patelni, a potem usunęłam z nich łupiny - z części z nich- i rozsypałam na wierzchu ciasta.



poniedziałek, 14 października 2013

babka czekoladowa z orzechami z trzema warstwami czekolady

To śmieszne ale w niedzielę poczułam zbliżające się Święta. Wiem, to niedorzeczne, a jednak.
No właśnie, a Święta to okres rozpusty jeśli chodzi o jedzenie; odpuszczamy sobie wtedy myślenie o zawartości cukru czy masła w ciastach, o kaloryczności potraw. Ale czyż raz do roku nie należy nam się taki czas?
W tym duchu dzisiejszy przepis Paula Hollywood - babka rozpustnie czekoladowa.
Jest nieprzyzwoicie wręcz pyszne, a nadaje się nie tylko na Święta, jak na przykład piernik, który zasadniczo poza Świętami rzadko pojawia się na stołach; jest doskonała na urodzinowe przyjęcia, imieninowe imprezy rodzinne, rzuci każdego na kolana. Oceńcie sami.






Składniki:

ciasto:
na małą podłużną, najwyżej 1kg formę

175g miękkiego masła
175g cukru
3 duże jajka
1 duża łyżka brandy
100g mąki pszennej
2 duże łyżki kakao
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
40g orzechów włoskich, posiekanych dość grubo
40g herbatników digestives, najlepiej pełnozbożowych, rozmiażdżonych drobno

masa czekoladowa:

75g rodzynek
4 duze łyżki brandy
200g gorzkiej czekolady
150g miękkiego masła
150g cukru pudru
50g orzechów włoskich, posiekanych 







1.   Namoczyłam rodzynki w brandy.

2.   Formę wyłożyłam papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzałam do 170'C.

3.   Ubiłam masło z cukrem na puszystą masę. Dodałam jajka po jednym, cały czas ubijając. Dodałam brandy i wymieszałam bardzo dobrze. Przy każdym jajku dodawałam po odrobinie mąki. Dzięki temu masa się nie zważy. Wsypałam resztę mąki, kakao i proszek do pieczenia. Wmieszałam delikatnie w masę maślaną. Dodałam rozkruszone herbatniki i delikatnie rozprowadziłam w całości.

4.   Ciasto piekłam przez 45 minut, aż patyczek był suchy.







masa czekoladowa:

1.   Czekoladę rozpuściłam w kąpieli wodnej. Odstawiłam, powinna być letnia.

2.   W osobnej misce ubiłam masło z cukrem, a potem energicznie wmieszałam w nie rozpuszczoną czekoladę. Dodałam orzechy i rodzynki z brandy.

3.   Wystudzone całkowicie ciasto przekroiłam horyzontalnie dzieląc je na trzy warstwy. Masę podzieliłam na trzy części, posmarowałam każdą warstwę i ostatnią częścią masy pokryłam wierzch ciasta. Posypałam startą czekoladą i cukrem pudrem.







Ciasto jest nieprzyzwoicie dobre, czekolada z brandy, wilgotno czekoladowe, aromatyczne...trzeba spróbować.



sobota, 12 października 2013

izraelskie ciasteczka z pasty sezamowej Tahini

Smak ostatniego Tygla w miniony czwartek był osadzony w kuchni bliskowschodniej.
Habemus Hummus, czyli Wojtek i Danny przygotowali hummus czyli swoją specjalność, a ja wtórując im w klimacie, upiekłam ciasta żydowskie i marokańskie.
Marokańską M'hanncha już wcześniej przedstawiałam, podobnie czekoladową babkę żydowską krantz cake i ciasto z kaszy manny z kozieradką.
Dzisiejsze ciasteczka to współczesny przysmak rodem z Izraela.
Ciasteczkami poczęstowałam kilka osób jeszcze przed Tyglem, one z kolei poczęstowały nimi swoich znajomych, którzy zajrzeli na targowisko tylko po to, żeby kupić kolejną ich porcję, bo ponoć smakują jak chałwa. To chyba dowód na to, że są bardzo dobre, a tak w ogóle, kto nie lubi chałwy?




Podane ilości wystarczają do zrobienia około 30 sztuk.


Składniki:

200g miękkiego masła; jeżeli mają być koszerne, to należy użyć margaryny
1 kubek cukru
2 łyżeczki esencji waniliowej
1 kubek pasty tahini; jeżeli na wierzchu jest warstwa oliwy, trzeba ją wymieszać z pozostałą masą i dopiero odmierzyć kubek
2 kubki i 4 łyżki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
opcjonalnie: 2 duże łyżki orzeszków pinii i cukru pudru








Jak zrobiłam:

1.   Ubiłam masło z cukrem na puszystą masę.

2.   Dodałam esencję waniliową i tahini. Bardzo dobrze wymieszałam.

3.   Suche składniki, czyli mąkę z proszkiem do pieczenia wymieszałam, dodałam do mieszaniny tahini z masłem. Wyrobiłam szybko gładką i zwartą masę.

4.   Piekarnik rozgrzałam do 160'C. Blaszkę do pieczenia ciasteczek wyłożyłam papierem do pieczenia. 

5.   Z ciasta uformowałam kulki wielkości orzecha włoskiego. Ułożyłam je na blaszce, lekko rozpłaszczyłam.  Na wierzchu umieściłam, wciskając palcem w ciasto, po kilka orzeszków pinii.






6.   Ciastka piekłam przez 13 - 15 minut; nie powinno się piec ich dłużej, bo będą za suche, a powinny być lekko wilgotne w środku.
Po upieczeniu ciastka zostawiłam na blaszce przez dobrych kilka minut, dopóki lekko nie stwardniały. Dopiero wtedy można je zsunąć z blaszki.

Posypałam cukrem pudrem.







Doskonałe ciasteczka o konsystencji i smaku chałwy. Pinii i cukier puder do posypania można pominąć, ale chyba nie warto.

środa, 9 października 2013

ciasto tymiankowe z migdałami na oliwie extra virgin

To niesamowite jak po paru tygodniach systematycznych i intensywnych treningów rozpisanych przez kogoś, kto ma o tym pojęcie, moja forma rośnie.
Dzisiejsze 18 kilometrów to była przyjemność i satysfakcja, a co najważniejsze - pokonałam je bez bólu czy dyskomfortu i w czasie krótszym niż kiedykolwiek.

Zaglądam tu i tam, oglądam wpisy i przepisy, dominują szarlotki, śliwki czy gruszki w tartach, no i dynia.
A u mnie będzie tymianek. Nie wiem, czy to smak jesieni, ale smak doskonały beż wątpienia.
Latem zakochałam się w cieście bazyliowym, a to, trochę podobne w konsystencji i charakterze, jest wersją jesienną.
Najlepsze jest oczywiście ze świeżym tymiankiem, ale suszony jest równie dobry.





Składniki:

 na mała foremkę

150g mąki pszennej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
listki z około 3 gałązek tymianku albo, jeśli suszony, duża łyżka
1 jajko
180g cukru
1/2 kubka letniego mleka
8 łyżek oliwy extra virgin
garść migdałów posiekanych
2 -3 łyżki brązowego cukru do posypania wierzchu








Jak zrobiłam:

1.   Przesiałam mąkę ( to bardzo ważne ), dodałam proszek, sól, tymianek i wymieszałam.

2.   Jajko utarłam z cukrem (180g) bardzo dokładnie; trwało to dobrych kilka minut.

3.    W garnuszku wymieszałam oliwę z mlekiem.

4.    Oliwę połączyłam z suchymi składnikami w kilku porcjach. Po każdym dosypaniu suchych składników bardzo dokładnie mieszałam masę. Do ciasta dodałam migdały i delikatnie wymieszałam.

5.   Podłużną foremkę wyłożyłam papierem do pieczenia. Masę wylałam do foremki. Wierzch posypałam brązowym cukrem, dzięki czemu po upieczeniu ciasto pokrywa chrupiąca skorupka.

6.    Piekarnik rozgrzałam do 180' i ciasto piekłam przez 25  minut, aż patyczek był suchy. Nie należy jednak ciasta wypiec zbyt mocno, powinno być lekko sprężyste.



  



Ciasto powinno być podane wystudzone. Najlepsze jest tego samego dnia, ale następnego jest też pyszne.
Można je trochę urozmaicić, przekładając je warstwą kremu z mascarpone z cukrem pudrem i odrobiną kremówki.
Tak zrobiłam, posypałam je również cukrem pudrem i udekorowałam świeżymi figami.






Doskonałe, wyrafinowane, ciekawe w smaku i konsystencji ciasto, które jest jednocześnie łatwe i szybkie w przygotowaniu.




niedziela, 6 października 2013

kukurydziany placek z borówkami i trochę o bieganiu

Treningi biegowe i na basenie i siłowni wykonuję regularnie i z ogromnym zapałem. Tym większym, że mam wrażenie, ze efektywność mojego biegania wyraźnie rośnie. Nie widzę tego jeszcze po czasach, ale komfort pokonywania poszczególnych dystansów zdecydowanie się poprawia. Wczorajsze 18km, bieg ciągły przeplatany interwałami w tempie, jeszcze rano czułam w kościach, ale dzisiejsza 9ka, również interwałowa, pozwoliła mi zapomnieć o pozostałościach z wczoraj.
Jest jeden minus intensywnych treningów, jestem ciągle głodna! Mam nadzieję, że nie okażę się wkrótce za ciężka na uprawianie biegów długodystansowych.

No i nabrałam ochoty na placek.

Urzekła mnie w nim przede wszystkim kompozycja kolorystyczna; granatowe jagody w słonecznie żółtym maślanym cieście z mąki kukurydzianej.
Ten widok pobudził moją wyobraźnię smakową i poczułam w ustach smak wilgotnego ciasta nadzianego owocami, zostawiającego ślady masła na palcach. Na szczęście rzeczywistość dorównała wyobrażeniom wykreowanym na podstawie zdjęcia w książce kucharskiej Deb Perelman, bo stąd właśnie ten przepis pochodzi.






 
Składniki:

115g masła o temperaturze pokojowej
100g mąki pszennej
85g mąki kukurydzianej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
200g cukru
2 duże jajka
1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
80g kwaśnej śmietany
1 łyżeczka startej skórki z cytryny
około 100g borówek, umytych i dokładnie osuszonych


kruszonka:

100g cukru
45g mąki pszennej
2 duże łyżki mąki kukurydzianej
szczypta soli
1/2 łyżeczki cynamonu
55g masła pokrojonego na kawałeczki








Jak zrobiłam:

1.  Kwadratową formę 20x20cm wyłożyłam papierem do pieczenia. Suche składniki, czyli obie mąki, proszek do pieczenia i sól wymieszałam w misce. Odstawiłam na bok.

2.   Masło ubiłam mikserem z cukrem aż było bardzo puszyste, Dodałam jajka po jednym, cały czas ubijając. Dodałam wanilię i skórkę z cytryny, dobrze wymieszałam.

3.   Wsypałam 1/3 mieszaniny mąki, śmietanę, wymieszałam. Dodałam kolejną 1/3 i ponownie dobrze wymieszałam, w końcu ostatnią porcję, wymieszałam jeszcze raz. 

4.   Wrzuciłam borówki i delikatnie rozprowadziłam w cieście.

5.  Masę rozłożyłam równo w przygotowanej formie.





kruszonka:

W misce po suchych składnikach ciasta połączyłam wszystkie składniki kruszonki, najpierw widelcem, a potem ręką i rozsypałam na wierzchu ciasta w formie.

całość:

Placek wstawiłam do rozgrzanego do 180' piekarnika. Piekłam aż wierzch uzyskał piękny złoty kolor, a patyczek był suchy; w moim piekarniku było to około 35 - 40 minut.
Po upieczeniu zostawiłam placek w formie przez 15 minut, a potem wyłożyłam na kratkę do ostygnięcia.






Pyszny, wilgotny i bardzo łatwy placek, który można podać z lodami waniliowymi albo śmietaną. Błyskawicznie niezawodny kiedy niezapowiedziani goście pukają do drzwi.