czwartek, 28 marca 2013

szynka pieczona w glazurze

Po raz pierwszy piekłam szynkę.
Lubię robić coś po raz pierwszy i zrobić to dobrze. Uczucie satysfakcji jest nie do opisania.
Mięsa nie są moja najmocniejszą stroną; właściwie, sama nie wiem dlaczego. Lubię mięso i przygotowuję je dość często, ale raczej trzymam się wypróbowanych przepisów. Piekę żeberka, często przygotowuję kurczaka na wszystkie możliwe sposoby, karkówka też nie jest dla mnie wyzwaniem.
Są jednak rodzaje mięs, których nigdy nie gotowałam, nigdy też nie piekłam szynki, mimo, że bardzo lubię ją jeść, szczególnie gotowaną i pieczoną.

Szynka na Wielkanoc? To brzmi doskonale.
A taka piękna, okrągła w glazurze? Tym bardziej kusząco. Kupiłam zgrabniutki, okrągły kawałek świeżej szynki.
Marynowałam ją przez całą noc, a potem upiekłam i teraz się napatrzeć nie mogę na moje dzieło, jest tak apetyczna, chrupiąca i świąteczna.








SZYNKA PIECZONA W GLAZURZE
inspiracja: Kukbuk 

Składniki:

około 1.5kg szynki wieprzowej

marynata:

około 70g miodu, najlepiej gryczanego albo spadziowego
1/4 kubka letniej wody
około 1/2 kubka oliwy
kilka ząbków czosnku, ja użyłam 6, przeciśniętych przez praskę
pieprz, sól
1 duża łyżka suszonego rozmarynu
2 łyżki soku z cytryny
starta skórka z 1 cytryny

kilka liści laurowych, do położenia na szynce
woda do dolania do pieczenia (opcjonalnie)







Jak zrobiłam:

1.   Szynkę umyłam i wytarłam do sucha.
Jeżeli kawałek mięsa jest w całości, zwarty, nie powinien się rozpadać przy pieczeniu, a siatka czy sznurek nie są konieczne. Jeżeli jednak łączymy kilka kawałków mięsa, albo kawałek jest bardzo duży i składa się z kilku części, lepiej użyć siatki.

2.   Wszystkie składniki marynaty połączyłam i dobrze wymieszałam. Natarłam nią szynkę, którą  przełożyłam do miski , a resztę marynaty wlałam na spód naczynia. Ciasno przykryłam szynkę talerzykiem i zostawiłam na noc.




3.   Piekarnik rozgrzałam do 200'C. Szynkę wraz z marynatą przełożyłam do naczynia do zapiekania. Obłożyłam z wierzchu liśćmi laurowymi. Piekłam przez około 40 minut.


4.   Po tym czasie zmniejszyłam trochę, do około 180'C, temperaturę i piekłam przez około 50 - 60 minut.






Najlepiej nakłuwać szynkę widelcem; jeżeli wycieka sok ze środka, trzeba piec trochę dłużej, żeby środek mięsa nie pozostał krwisty i surowy. 
Szynka jest najlepsza zaraz po upieczeniu, ciepła, pokrojona w plastry i polana sosem, ale następnego dnia, na zimno, też jest doskonała. Wtedy można zrobić do niej sos chrzanowy, albo, w czym ja się ostatnio zakochałam, jeść ją z kiszonymi cytrynami, które smakują do mięs doskonale.






O kiszonych cytrynach napiszę wkrótce. Kto ich nie zrobił to i tak już nie zdąży do Świąt, ponieważ cytryny muszą się kisić przynajmniej 3 tygodnie. Ale warto zrobić i poczekać, bo są niepowtarzalnym dodatkiem do potraw.






9 komentarzy:

  1. Ach przecudnie wygląda. I zapewne równie dobrze smakuje. Aż ślinka cieknie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pyszna musi być taka domowa szynka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pysznie wygląda, uwielbiam taką szyneczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widok przepyszny!
    Uwielbiam takie domowe rzemiosło.
    I też bardzo lubię robić coś po raz pierwszy.
    Wszystkiego smacznego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłe słowa, ja uwielbiam wszystkie działania ręczne, 'wytwórcze', których efektami można potem się cieszyć:)

      Usuń
  5. Ale apetycznie wygląda, zjadłabym plasterek:-)

    OdpowiedzUsuń