David Lebovitz jest mistrzem w dziedzinie wyrobów czekoladowych. Jakiś czas temu osiadł i zakochał się w Paryżu, gdzie uczy się, z ogromnym sukcesem, smaków i upodobań jedzeniowych Francuzów. Makaroniki są tak francuskie, jak wieża Eiffla. Mogą mieć wszystkie możliwe kolory i smaki. Są przepyszne, ale te, które upiekłam z przepisu Lebovitza są według mnie zdecydowanie najlepsze.
Chyba nie tylko dla mnie; makaroniki rozprowadziłam wśród zaprzyjaźnionych osób i wywołały ogromny entuzjazm, zachwyt, mogę śmiało powiedzieć. Zostały nawet porównane do tych paryskich, oryginalnych. Obiecałam wszystkim, że przepis na nie pojawi się na blogu, po czym miałam tyle innych pomysłów, że makaroniki, ku niezadowoleniu obserwatorów, odkładałam na później.
Nadszedł na nie czas.
Macarons au chocolat, czyli makaroniki czekoladowe Davida Lebovitza.
MAKARONIKI CZEKOLADOWE DAVIDA LEBOVITZA
składniki wystarczają na około 15 ciasteczek
Składniki:
ciasteczka:
1 kubek (100g) cukru pudru
1/2 kubka mączki migdałowej (około 55g sproszkowanych, wcześniej zblanszowanych migdałów)
3 łyżki (25g) niesłodzonego kakao
2 białka z dużych jajek, o temperaturze pokojowej
5 łyżek (65g) cukru
nadzienie:
1/2 (125ml) kubka gęstej śmietany
2 łyżeczki syropu kukurydzianego (użyłam Golden syrup z Marks&Spencer, bardzo dobry do pieczenia ciasteczek)
120g drobno pokrojonej gorzkiej czekolady
1 łyżka (15g) masła pokrojonego na małe kawałeczki
UWAGA: migdały powinny być miałkie; ja użyłam mielonych migdałów z paczki, nie jest to idealna konsystencja, ale dla mnie doskonała jest właśnie taka, lekko grudkowata.
Jak zrobiłam:
ciasteczka:
1. Zmiksowałam cukier puder, migdały i kakao, aż się połączyły w gładką masę.
2. Białka ubiłam na pianę; kiedy zaczęła sztywnieć, zaczęłam dodawać cukier i ubijałam do uzyskania bardzo mocnej, zbitej piany, przez około 2 minuty.
3. Stopniowo, 2 - 3 porcjami dodawałam suche składniki do piany z białek i delikatnie mieszałam, aż uzyskałam gładką, równomierną masę.
4. Piekarnik rozgrzałam do 190'C. Blachę wyłożyłam papierem do pieczenia. Masę powinno się wyciskać przez rękaw do pieczenia, którego ja nie miałam. Wykładałam masę na blaszkę formując ciasteczka łyżką. Piekłam przez 15 - 18 minut, dopóki lekko nie stwardniały. Zostawiłam na blaszce do wystygnięcia.
nadzienie:
Podgrzałam śmietanę i syrop w rondelku, a kiedy ciecz była bardzo gorąca dodałam czekoladę i wymieszałam na gładką masę. Odczekałam chwilę i dodałam masło. Wymieszałam i zostawiłam do wystygnięcia. Początkowo jest rzadka, ale stopniowo zaczyna gęstnieć.
Wystudzone nadzienie nakładałam na makaroniki. Powinno się każdy przycisnąć drugim ciasteczkiem i zostawić aż masa stężeje i sklei ciasteczka. Ja zrobiłam trochę za duże makaroniki, dwa sklejone byłyby ogromne, dlatego oblałam je tylko masą i zostawiłam, aż masa doskonale zastygła.
Makaroniki wyglądają i smakują rewelacyjnie, są lekko żujące, słodki smak ciasteczka komponuje się świetnie z gorzką czekoladą. Żeby były idealne, powinno się je zostawić na dzień w szczelnym pojemniku, żeby smaki się przegryzły.
Można je przechowywać do 5 dni, w szczelnym pojemniku, bo inaczej wysychają. Jednak rzadko mają szansę dotrwać do tego czasu, raczej nie ma problemu z przechowywaniem.