Długo się broniłam przed gotowaniem w duchu wegańskim, przede wszystkim ta kuchnia wydawała mi się niesmaczna, a część składników jak tofu czy soja wręcz niejadalnych. Może to moje pierwsze doświadczenia tak mnie do niej nastawiły. Na szczęście, w wyniku zapotrzebowania na warsztaty wegańskie, zajęłam się tą kuchnią po swojemu, i okazuje się, że można się z powodzeniem obyć i bez tofu i bez soi, konsystencja potraw nie musi być mazista i papkowata, a słodycze mogą konkurować z tymi tradycyjnymi, są nie tylko wegańskie, ale też zdrowe i pełnowartościowe. Bo przy okazji tej diety, wyrzuciłam z przepisów cukier, biały czy brązowy, zastąpiłam go syropem z agawy albo syropem klonowym, nie używam też mąki, ponieważ na pewien czas wyrugowałam z diety zboża, zastępuję ją mąką migdałową czy kokosową.
Często oglądam programy kulinarne, to moja pasja przecież, i nadziwić się nie mogę, jak wielu kucharzy czy blogerów, których się zaprasza, gotuje w sposób przestarzały, nie zważając na nowe trendy zdrowotne w gotowaniu. Ciągle króluje biała mąka, cukier biały dodawany do wszystkiego, a brązowy jako ten zdrowy. Na pewno niektórzy jeszcze tak gotują, ale na warsztatach kulinarnych, które prowadzę spotykam ludzi zainteresowanych gotowaniem, i oni naprawdę mają i świadomość i wiedzę, czas trochę zmienić kulinarne obyczaje.
Początkowo dieta wegańska budziła wiele kontrowersji, zarzucano jej niepełnowartościowość. Faktycznie, łatwo o popełnienie tego błędu, jednak przy rozsądnym jej stosowaniu i dbaniu o proporcje składników odżywczych, okazuje się, że rośliny mogą dostarczyć organizmowi wszystkich niezbędnych składników, potrzebna jest jednak wiedza. Z moich obserwacji wielu wegan eliminuje składniki mleczne czy mięsne, przeładowując dietę daniami mącznymi - kluski, pierogi, i słodyczami, w których nie ma jaj czy masła. Co z tego, jeżeli jest w nich cukier, składnik, którego nie powinniśmy używać w ogóle. Postaram się, podrzucając sprawdzone przepisy na dania wegańskie, pisać trochę o tym, na co uważać i jak sobie radzić, żeby jeść pysznie i zdrowo.
Dzisiaj sobota, w weekend lubimy słodkie przekąski, proponuję doskonałe kokosanki wegańskie, w dodatku raw czyli bez pieczenia. Zrobicie je w 15 minut, a jaka satysfakcja.
Zainspirowała się przepisem z książki "Wege słodkości", ale to tylko inspiracja, zrobiłam je po swojemu.
składniki:
na 8-12 sztuk, w zależności od wielkości
250g wiórków kokosowych bio
120g mąki z migdałów blanszowanych
5 sztuk daktyli świeżych, bez pestek
2 łyżki oleju kokosowego bio
szczypta soli
60g syropu z agawy albo klonowego, ja użyłam pół na pół
1 łyżeczka ekstraktu naturalnego z wanilii
2-3 łyżki mleka migdałowego
polewa (opcjonalnie)
1/3 kubka mleka migdałowego
4-5 kostek czekolady 70% raw
jak zrobić:
daktyle bez pestek namocz na kilka minut w mleku migdałowym, zblenduj na papkę. Jeżeli są za suche, dodaj więcej płynu. Olej kokosowy roztop na maleńkim ogniu, ma być płynny i letni. Do miski ze zblendowanymi daktylami dodaj mąkę migdałową, wiórki kokosowe, sól, syrop, ekstrakt waniliowy i olej kokosowy, wymieszaj na zwartą masę, możesz lekko zblendować. Masa powinna być zwarta i dać się formować.
Uformuj ciasto w stożki albo kulki. Deser gotowy, jeżeli chcesz, przygotuj polewę.
Podgrzewaj mleko migdałowe przez 15 minut, aż odparuje wodę, zredukuję objętość o 1/3 - 1/2. Zestaw z ognia, wrzuć pokruszoną czekoladę, poczekaj chwilę, dobrze wymieszaj, a potem polej kokosanki. Początkowo polewa będzie rzadka, ale potem zastygnie (widać na zdjęciach).