A dzisiaj obok wpisu kulinarnego, to ten poprzedni o cieście z buraka i czekolady, post informacyjny.
Zbliża się Restaurant Week w Poznaniu. Początek 23 października. To doskonała impreza dla wszystkich tych, którzy kochają dobre jedzenie, są ciekawi nowych smaków i doznań kulinarnych.
Rezerwować miejsca można już dziś, a w festiwalu wezmą udział najlepsze restauracje w Poznaniu.
Szczegóły poniżej.
wtorek, 29 września 2015
ciasto z surowych buraków i czekolady na oliwie z miodem
Ciasto czekoladowe z burakami robiłam wielokrotnie i ma wielu wielbicieli, włączając mnie, bo jest przepyszne. Buraki w moim przepisie są ugotowane w łupinie, a potem starte. W tym przepisie, a inspirowałam się przepisem z książki Zielono&zdrowo, użyłam surowych buraków. W obu wariantach, dzięki połączeniu buraków z czekoladą, ciasto jest wilgotne i ciekawe w smaku.
Zawsze staram się jeść i gotować zdrowo, a ostatnio dodatkowo trzymam się zasady nieużywania cukru w ogóle, albo w minimalnych ilościach. Nie zawsze dla mnie, miłośniczki słodkości jest to łatwe, ale jest wykonalne. W tym cieście użyłam miodu; co prawda miód to cukier prosty i dobrze byłoby zastąpić go cukrem złożonym, ale z pewnością jest lepszy niż cukier biały. Poza tym jest go tutaj stosunkowo mało. Świetny deser, który jeżeli bardzo lubicie słodko, możecie wykończyć inaczej, posypać cukrem pudrem czy oblać białym lukrem, ale wtedy już będzie mniej dietetyczny.
Zawsze staram się jeść i gotować zdrowo, a ostatnio dodatkowo trzymam się zasady nieużywania cukru w ogóle, albo w minimalnych ilościach. Nie zawsze dla mnie, miłośniczki słodkości jest to łatwe, ale jest wykonalne. W tym cieście użyłam miodu; co prawda miód to cukier prosty i dobrze byłoby zastąpić go cukrem złożonym, ale z pewnością jest lepszy niż cukier biały. Poza tym jest go tutaj stosunkowo mało. Świetny deser, który jeżeli bardzo lubicie słodko, możecie wykończyć inaczej, posypać cukrem pudrem czy oblać białym lukrem, ale wtedy już będzie mniej dietetyczny.
Składniki:
150ml oliwy extra virgin
120ml płynnego miodu
80g gorzkiej czekolady połamanej na kawałki
250g surowego buraka, obranego i startego na tarce o drobnych oczkach
3 jajka
200g jasnej mąki orkiszowej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
5 łyżek kakao w proszku
szczypta soli
wiórki kokosowe do wysypania formy i posypania ciasta
ewentualnie cukier puder do oprószenia ciasta
Jak zrobiłam:
Na bardzo małym ogniu w rondlu rozgrzałam oliwę, wlałam do niej płynny miód, wymieszałam aż się połączyły, wrzuciłam czekoladę i nadal podgrzewałam, mieszając, aż się całkowicie rozpuściła. Teraz zdjęłam z ognia i dodałam starte buraki. Wymieszałam. Osobno ubiłam widelcem jajka, wlałam do rondla i całość wymieszałam. Wszystko robiłam łyżką, nie używałam miksera.
W osobnej misce wymieszałam mąkę z solą, proszkiem do pieczenia i kakao, czyli wszystkie składniki suche. Wsypywałam je porcjami do składników mokrych, cały czas mieszając, żeby całość dobrze połączyć.
Formę do babki z otworem w środku wysmarowałam oliwą i wysypałam wiórkami. Wlałam masę do formy i piekłam w 180'C przez 25 - 30 minut, aż lekko popękało na wierzchu i ściemniało. Ciasto w środku powinno być lekko mokre. Ciasto zostawiłam w formie do przestygnięcia na 15 - 20 minut, potem delikatnie wyjęłam.
niedziela, 27 września 2015
dyniowe scones i wypiekanie na śniadanie
Moje dzisiejsze śniadanie było wyjątkowo udane, a to dzięki bułeczkom / scones dyniowym z masłem i miodem. Dyniowe bułeczki upiekłam według przepisu Doroty z bloga mojewypieki w ramach kolejnej edycji akcji 'Wypiekanie na Śniadanie'. Scones zawsze niezmiennie są dobre, jest już na moim blogu kilka przepisów na scones, chociaż bywają lepsze i gorsze; dyniowe są zdecydowanie doskonałe. Mają konsystencję, która zapewnia im świeżość i lekkość, rewelacyjnie smakują i do tego pięknie wyglądają, a wszystko dzięki pulpie z dyni.
Dynie mają bardzo różną barwę, od jasno żółtej po ciemno pomarańczową, podobnie scones, każde są inne. Moja dynia, wyjątkowo pomarańczowa, nadała bułeczkom żółtą barwę, bułeczki innych uczestników wypiekania są często zupełnie innego koloru.
Żółte czy pomarańczowe, wszystkie wyglądają znakomicie, zapraszam do pieczenia.
A w ten weekend piekłam z:
Kingą http://malekulinaria.pl/wypiekanie-na-sniadanie-dyniowe-scones/
Bożeną http://mojekucharzenie-bozena-1968.blogspot.com/2015/09/dyniowe-scones.html
Aliną http://ala-piecze.blogspot.com/2015/09/dyniowe-scones.html
Agatą http://www.kulinarneprzygodygatity.pl/2015/09/scones-z-dynia.html
Edytą http://www.pasjasmaku.com/dyniowe-scones/
Kamilą http://kamciss-zyciezesmakiem.blogspot.com/2015/09/dyniowe-scones.html
Wiosenkąhttp://eksplozjasmaku.es/dyniowe-scones/
Olgą http://cukryproste.blogspot.com/2015/09/dyniowe-scones.html
a wszystko pod przewodnictwem Doroty http://www.mojewypieki.com/przepis/dyniowe-scones
Dynie mają bardzo różną barwę, od jasno żółtej po ciemno pomarańczową, podobnie scones, każde są inne. Moja dynia, wyjątkowo pomarańczowa, nadała bułeczkom żółtą barwę, bułeczki innych uczestników wypiekania są często zupełnie innego koloru.
Żółte czy pomarańczowe, wszystkie wyglądają znakomicie, zapraszam do pieczenia.
A w ten weekend piekłam z:
Kingą http://malekulinaria.pl/wypiekanie-na-sniadanie-dyniowe-scones/
Bożeną http://mojekucharzenie-bozena-1968.blogspot.com/2015/09/dyniowe-scones.html
Aliną http://ala-piecze.blogspot.com/2015/09/dyniowe-scones.html
Agatą http://www.kulinarneprzygodygatity.pl/2015/09/scones-z-dynia.html
Edytą http://www.pasjasmaku.com/dyniowe-scones/
Kamilą http://kamciss-zyciezesmakiem.blogspot.com/2015/09/dyniowe-scones.html
Wiosenkąhttp://eksplozjasmaku.es/dyniowe-scones/
Olgą http://cukryproste.blogspot.com/2015/09/dyniowe-scones.html
a wszystko pod przewodnictwem Doroty http://www.mojewypieki.com/przepis/dyniowe-scones
Składniki:
Składniki na 10 - 12 sztuk:
350 g mąki pszennej
3 łyżeczki proszku do pieczenia
pół łyżeczki soli
1 łyżka cukru
50 g masła, zimnego
250 g puree z dyni*
2 jajka
20 ml mleka
100 g rodzynków
350 g mąki pszennej
3 łyżeczki proszku do pieczenia
pół łyżeczki soli
1 łyżka cukru
50 g masła, zimnego
250 g puree z dyni*
2 jajka
20 ml mleka
100 g rodzynków
Jak zrobiłam:
Do naczynia przesiałam mąkę pszenną, proszek do pieczenia, sól i cukier. Dodałam zimne masło pokrojone w drobne kawałeczki, roztarłam z mąką palcami.
W drugim naczyniu wymieszałam rózgą kuchenną 2 jajka, puree dyniowe, mleko i rodzynki. Do mokrych składników wsypałam suche składniki i szybko wyrobiłam. Uzyskałam gęste, klejące ciasto (nie dosypujcie mąki, choć będzie kusiło ;-).
Stolnicę suto oprószyłam mąką pszenną, wyłożyłam na nią ciasto, znowu oprószyłam mąką. Rozwałkowałam na grubość około 1,7 cm. Okrągłą metalową foremką do ciastek o średnicy 5 cm wykroiłam scones. Ułożyłam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, w niedużych odstępach. Przed pieczeniem można z wierzchu posmarować mlekiem (ja tego nie zrobiłam, bułeczki są dzięki temu bardziej rustykalne).
Piekłam w temperaturze 230ºC przez około 15 minut. Jeśli bułeczki będą szybko 'łapały' kolor zmniejszyć temperaturę do 220ºC. Wystudziłam na kratce. Najlepsze są jeszcze ciepłe.
puree z dyni ( z przepisu mojewypieki ):
W drugim naczyniu wymieszałam rózgą kuchenną 2 jajka, puree dyniowe, mleko i rodzynki. Do mokrych składników wsypałam suche składniki i szybko wyrobiłam. Uzyskałam gęste, klejące ciasto (nie dosypujcie mąki, choć będzie kusiło ;-).
Stolnicę suto oprószyłam mąką pszenną, wyłożyłam na nią ciasto, znowu oprószyłam mąką. Rozwałkowałam na grubość około 1,7 cm. Okrągłą metalową foremką do ciastek o średnicy 5 cm wykroiłam scones. Ułożyłam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, w niedużych odstępach. Przed pieczeniem można z wierzchu posmarować mlekiem (ja tego nie zrobiłam, bułeczki są dzięki temu bardziej rustykalne).
Piekłam w temperaturze 230ºC przez około 15 minut. Jeśli bułeczki będą szybko 'łapały' kolor zmniejszyć temperaturę do 220ºC. Wystudziłam na kratce. Najlepsze są jeszcze ciepłe.
puree z dyni ( z przepisu mojewypieki ):
- nieduża dynia o mocno pomarańczowym, mączystym miąższu
Dynię umyć, przekroić, wydrążyć łyżką środek z nasionami. Pokroić na mniejsze plastry. Ułożyć w naczyniu żaroodpornym i przykryć pokrywką lub folią aluminiową.
Piec w temperaturze 180ºC przez około 60 minut (lub dłużej), do miękkości. Plastry cieńsze można piec nawet poniżej 1 godziny. Miękkość dyni sprawdzamy patyczkiem lub widelcem - bez oporu powinien wchodzić w wypieczony miąższ.
Upieczoną dynię wystudzić, obrać ze skórki i zmiksować blenderem lub malakserem do otrzymania puree. Jeśli puree dyniowe jest wodniste - nadmiar wody można lekko odcisnąć na sitku wyłożonym gazą (nie za mocno, puree nie może być suche).
Można przechowywać w lodówce w słoiczku do 3 lub maksymalnie 5 dni.
czwartek, 24 września 2015
Tarta tatin z figami, gorgonzolą i tymiankiem
Już jakiś czas temu zapowiedziałam kulinarną zabawę z figami, ale kolejna podróż odsunęła moje plany w czasie. Trafiłam na obiecujący przepis na moim ulubionym blogu autorstwa Anny - Marii KUCHARNIA i byłam pewna, że to taka 'moja' tarta, moje smaki, że tę właśnie muszę zrobić.
Bardzo lubię łączenie owoców z lekko słonym smakiem, także cukru brązowego z octem balsamicznym, lubię ciasto doprawiać szczyptą soli, a najlepiej zebrać to wszystko w jednej potrawie. Taka właśnie jest tarta tatin, słodkie figi usmażone w cukrze z masłem na delikatnie słonym cieście francuskim, a to wszystko doprawione maślanym intensywnym smakiem sera gorgonzola.
Tarta tatin to odwrócona tarta, czy tarta do góry nogami. Zrobienie tej tarty może brzmieć trochę jak wyzwanie, ale tarta nie jest trudna. Momentem newralgicznym jest odwrócenie tarty po upieczeniu, kiedy to na spodzie naczynia zebrał się gorący sok z owoców i masła, jest jednak na to sposób.
Bardzo lubię łączenie owoców z lekko słonym smakiem, także cukru brązowego z octem balsamicznym, lubię ciasto doprawiać szczyptą soli, a najlepiej zebrać to wszystko w jednej potrawie. Taka właśnie jest tarta tatin, słodkie figi usmażone w cukrze z masłem na delikatnie słonym cieście francuskim, a to wszystko doprawione maślanym intensywnym smakiem sera gorgonzola.
Tarta tatin to odwrócona tarta, czy tarta do góry nogami. Zrobienie tej tarty może brzmieć trochę jak wyzwanie, ale tarta nie jest trudna. Momentem newralgicznym jest odwrócenie tarty po upieczeniu, kiedy to na spodzie naczynia zebrał się gorący sok z owoców i masła, jest jednak na to sposób.
Składniki:
spód
ciasto francuskie gotowe, 1 opakowanie
80g masła
80g cukru brązowego
nadzienie:
6 dojrzałych fig
kawałek sera gorgonzola
ocet balsamiczny
świeży tymianek
pieprz
Jak zrobiłam:
W naczyniu żaroodpornym o średnicy 21cm podgrzałam masło z brązowym cukrem do rozpuszczenia, mieszając, a potem jeszcze podgrzewałam przez 5 minut, żeby cukier lekko skarmelizować. Można dodać kilka kropli octu balsamicznego. Zdjęłam z ognia.
Figi przekroiłam na pół. W środek każdej wcisnęłam po sporym kawałku gorgonzoli. Figi ułożyłam w naczyniu przekrojoną stroną z nadzieniem do góry.
Figi przykryłam płatem ciasta ( wykorzystałam całość, ułożyłam podwójną warstwę ), dokładnie upychając ciasto przy brzegach, nakłułam ciasto w kilku miejscach. Piekłam w 200'C przez 20 minut, aż ciasto się zrumieniło.
Po wyjęciu z piekarnika łyżką odlałam sok, który powstał podczas pieczenia, do osobnego naczynia. Sok wykorzystałam do polania tarty z wierzchu.
Naczynie z tartą przykryłam talerzem o średnicy większej niż naczynie i szybkim, sprawnym ruchem przewróciłam do góry dnem. UWAGA na gorący sok, którego krople mogą poparzyć!
Tartę podawałam gorącą posypaną pieprzem, pokruszoną gorgonzolą i listkami świeżego tymianku.
wtorek, 15 września 2015
sałata z grillowanym haloumi, gruszką i słodkimi orzechami - kuchnia libańska
Już 6-go października w Spot Poznań kolejne moje warsztaty z kuchni libańskiej. Sama nie wiem, którą kuchnię lubię najbardziej, kiedy gotuję włoską, to tę kocham najbardziej, a kiedy libańską to twierdzę z pełnym przekonaniem, że to moja ulubiona. Ta czy inna, musi być zdrowa i smaczna, w miarę łatwa i szybka, bo kto ma dzisiaj czas i ochotę na długie i żmudne zmagania w kuchni.
Kuchnia libańska to kopalnia cudownych przepisów, świeżych, łatwych i bardzo ciekawych. Czerpię z niej od lat, uczę się tej filozofii gotowania, łączenia smaków i korzystania ze składników, które mamy pod ręką w nowy sposób. Wystarczy ser haloumi zgrillować z dodatkiem klasycznej przyprawy libańskiej sumak i sałata zyskuje nową jakość, a oba produkty można dostać bez problemu.
Kuchnia libańska to kopalnia cudownych przepisów, świeżych, łatwych i bardzo ciekawych. Czerpię z niej od lat, uczę się tej filozofii gotowania, łączenia smaków i korzystania ze składników, które mamy pod ręką w nowy sposób. Wystarczy ser haloumi zgrillować z dodatkiem klasycznej przyprawy libańskiej sumak i sałata zyskuje nową jakość, a oba produkty można dostać bez problemu.
Skladniki:
dla 4 osób
200g sera haloumi, pokrojonego na plasterki ( nie za cienkie )
2 łyżki oliwy virgin
2 duże ząbki czosnku, obrane z łupinki i starte na tarce
1 łyżka przyprawy sumak
spora garść orzechów włoskich ( ja użyłam pekan )
2 łyżki miodu
1 mała łyżka masła
2 dość twarde gruszki podzielone na ćwiartki ( małe ) albo ósemki ( duże )
1 główka sałaty rzymskiej, liście umyte, dokładnie osuszone, podarte
sok z 2 limonek
2 łyżki natki pietruszki, posiekanej
Jak zrobilam:
Rozgrzałam dobrze patelnię grillową.
W misce wymieszałam oliwę ze startym czosnkiem i sumakiem. Plastry haloumi dobrze obtoczyłam w oliwie z przyprawami i ułożyłam na gorącej patelni grillowej. Grillowałam przez około 8 minut, przewracając na drugą stronę w połowie tego czasu.
W rondelku roztopiłam masło z miodem, wrzuciłam orzechy i gotowałam je, przewracając co jakiś czas przez 3 - 4 minuty. Wyjęłam orzechy na papier do pieczenia i wystudziłam.
W dużej misce wymieszałam podartą na kawałki sałatę rzymską z kawałkami gruszki i sokiem z limonki. Dodałam zgrillowane kawałki sera, posypałam orzechami i pietruszką i podawałam.
To wspaniała jesienna propozycja sałaty, do której wystarczy podać świeże pieczywo. Jest na tyle bogata, że może być daniem na lunch albo lekką kolację. Warto zdobyć wszystkie podane składniki, to one stanowią o jej wyjątkowości.
niedziela, 13 września 2015
chleb na owsiance i Wypiekanie na śniadanie
Nie ma to jak świeże pieczywo na weekendowe śniadanie, i pieczenie, które wypełni dom zapachem świeżego chleba czy bułeczek. Nie zawsze jednak udaje mi się doprowadzić pieczenie do skutku, za dużo pracy, za mało snu, czy w końcu zbyt słaba motywacja do działania. Inicjatywa, do której zaprosiła mnie Małgosia, autorka bloga Smaki Alzacji spodobała mi się i chleb upiekłam właśnie w ramach akcji Wypiekanie na śniadanie.
Oryginalny przepis pochodzi z bloga Kuchnia nad Atlantykiem: http://www.kuchnianadatlantykiem.com/2012/03/chleb-na-owsiance.html
Chleb, a właściwe dwa, bo dwie foremki przewiduje przepis, bazuje na owsiance, czyli płatkach owsianych namoczonych w gorącej wodzie. Dzięki temu jest wilgotny, lekki i bardzo śniadaniowy. Do tego przepis jest łatwy i szybki, a sądząc po wpisach uczestników wypiekania, zdecydowanie się udaje.
Przepis zastosowałam bez zmian, za wyjątkiem mąki - użyłam mąki orkiszowej chlebowej 1100, w miejsce zwykłej pszennej.
Zachęcam i zapraszam do wypiekania!
Oryginalny przepis pochodzi z bloga Kuchnia nad Atlantykiem: http://www.kuchnianadatlantykiem.com/2012/03/chleb-na-owsiance.html
Chleb, a właściwe dwa, bo dwie foremki przewiduje przepis, bazuje na owsiance, czyli płatkach owsianych namoczonych w gorącej wodzie. Dzięki temu jest wilgotny, lekki i bardzo śniadaniowy. Do tego przepis jest łatwy i szybki, a sądząc po wpisach uczestników wypiekania, zdecydowanie się udaje.
Przepis zastosowałam bez zmian, za wyjątkiem mąki - użyłam mąki orkiszowej chlebowej 1100, w miejsce zwykłej pszennej.
Zachęcam i zapraszam do wypiekania!
Składniki:
2 foremki o wymiarach 10x20 i 11x27 - dlatego moje chlebki są trochę niższe niż te w Kuchni nad Atlantykiem
500 g mąki orkiszowej typ 1100 ( albo białej pszennej )
1 i 1/4 łyżeczki (4g) drożdży instant
Owsianka:
150 g drobnych płatków owsianych
450 g wrzącej wody
2 łyżki (30 g) miękkiego masła
2 i 1/4 łyżeczki (13 g) soli
1 i 1/2 łyżki (30 g) jasnego miodu
175 ml mleka
Posypka:
1 łyżka czarnego sezamu
1 łyżka białego sezamu
1 łyżka płatków owsianych
1 i 1/4 łyżeczki (4g) drożdży instant
Owsianka:
150 g drobnych płatków owsianych
450 g wrzącej wody
2 łyżki (30 g) miękkiego masła
2 i 1/4 łyżeczki (13 g) soli
1 i 1/2 łyżki (30 g) jasnego miodu
175 ml mleka
Posypka:
1 łyżka czarnego sezamu
1 łyżka białego sezamu
1 łyżka płatków owsianych
masło i otręby owsiane do wysypania foremek
Jak zrobiłam:
Mąkę wymieszałam z drożdżami.
Płatki owsiane zalałam wrzątkiem i natychmiast dodałam do nich masło, miód i sól. Dobrze wymieszałam. Odstawiłam do lekkiego przestygnięcia. Dodałam mleko.
Mikserem z hakiem mieszałam mąkę z drożdżami i owsiankę. Wyrabiałam przez ok. 15-20 min. Ciasto po wyrobieniu pozostało klejące. Zostawiłam je w ciepłym miejscu do pierwszego wyrastania, do podwojenia objętości, na ok. 1 godz.
Wysmarowałam masłem i wysypałam otrębami obie foremki. Ciasto lekko spłaszczyłam zwilżonymi dłońmi i wyłożyłam do foremek (nie trzeba go formować). Ponownie wilgotnymi dłońmi wyrównałam powierzchnię ciasta w foremkach i posypałam mieszanką sezamu i płatków. Teraz suchymi już dłońmi lekko przyklepałam posypkę, żeby się dobrze trzymała. Odstawiłam foremki przykryte folią do drugiego wyrastania, aż ich objętość zwiększy się o ok. 70-75%, na 20-30 min. Włożyłam foremki do zimnego piekarnika, który nastawiłam na 200ºC. Pieczemy przez ok. 50 - 60 min.
Płatki owsiane zalałam wrzątkiem i natychmiast dodałam do nich masło, miód i sól. Dobrze wymieszałam. Odstawiłam do lekkiego przestygnięcia. Dodałam mleko.
Mikserem z hakiem mieszałam mąkę z drożdżami i owsiankę. Wyrabiałam przez ok. 15-20 min. Ciasto po wyrobieniu pozostało klejące. Zostawiłam je w ciepłym miejscu do pierwszego wyrastania, do podwojenia objętości, na ok. 1 godz.
Wysmarowałam masłem i wysypałam otrębami obie foremki. Ciasto lekko spłaszczyłam zwilżonymi dłońmi i wyłożyłam do foremek (nie trzeba go formować). Ponownie wilgotnymi dłońmi wyrównałam powierzchnię ciasta w foremkach i posypałam mieszanką sezamu i płatków. Teraz suchymi już dłońmi lekko przyklepałam posypkę, żeby się dobrze trzymała. Odstawiłam foremki przykryte folią do drugiego wyrastania, aż ich objętość zwiększy się o ok. 70-75%, na 20-30 min. Włożyłam foremki do zimnego piekarnika, który nastawiłam na 200ºC. Pieczemy przez ok. 50 - 60 min.
Dzisiejsze śniadanie..za dobre, za dużo...
Oto wszyscy uczestnicy akcji Wypiekanie na Śniadanie:
Dorota Owczarek http://doowa.blogspot.com/2015/09/chleb-na-owsiance.html#more
Agnieszka Paździurek http://naturalnakuchnia.blox.pl/2015/09/Chleb-na-owsiance-z-cyklu-Wypiekanie-na-Sniadanie.html
Agnieszka Wawrzeniuk Torbiak http://www.kuchareczkaagusia.blogspot.co.uk/2015/09/wypiekanie-na-sniadanie-chleb-na.html
Alina Waliczek http://ala-piecze.blogspot.com/2015/09/chleb-na-owsiance.html
Joanna Gralik http://rozowakuchnia.blox.pl/2015/09/Chleb-na-owsiance.html
Bożena Mdk http://mojekucharzenie-bozena-1968.blogspot.com/2015/09/chleb-na-owsiance.html
Danuta Zygarlicka http://www.mojewypiekiinietylko.com/2015/09/chleb-na-owsiance/#more-7626
Wiosenka Eksplozja Smaku http://eksplozjasmaku.es/chleb-na-owsiance/
Marta Urbańska http://www.magicznezyciemarty.pl/2015/09/chleb-na-owsiance.html
Kinga Ciszewska http://malekulinaria.pl/wypiekanie-na-sniadanie-chleb-na-owsiance/
Kasia Sycik http://slodkababeczkaks.blogspot.com/2015/09/chleb-na-owsiance.html
Urszula Piekarska http://mojakuchniajula.blogspot.com/2015/09/chleb-na-owsiance.html
sobota, 12 września 2015
libańska wegetariańska moussaka z bakłażanów, ziemniaków i pomidorów
Klasyczna musaka, czyli potrawa z bakłażanów, mięsa i pomidorów nie należy do moich ulubionych. Wydaje mi się ciężka i kaloryczna, a do tego mało ciekawa w smaku. Sądziłam, że jest typowa dla kuchni greckiej i występuje tylko w tej greckiej wersji, co, tak przy okazji, podaje wiele źródeł.
Okazuje się, że musaka nie zawsze jest mięsna i ciężka, co więcej, jest to danie obecne w wielu kuchniach: Turcji, Egiptu, Bałkanów czy Libanu. W jednych serwuje się ją na zimno, w innych na gorąco, może być z mięsem i sosem beszamelowym, ale również, na przykład w Egipcie, bez mięsa i z sosem pomidorowym.
W kuchni libańskiej, zajrzałam do przepisów libańskich ponieważ przygotowuję się do kolejnych warsztatów z tej kuchni, musaka jest wegetariańska, ziemniaczano - bakłażanowo - pomidorowa ze śmietankowo - serowym sosem. I w tej wersji bardzo mi odpowiada.
Czas przygotowania to zaledwie 20 minut, a czas pieczenia to 1 godzina.
Składniki:
2 - 4 porcje
2 duże bakłażany, pokrojone na 0.3 - 0.5 centymetrowe plastry wzdłuż
4 średnie ziemniaki, umyte i pokrojone w 5mm plasterki ( ja pokroiłam ze skórką )
4 duże pomidory, pokrojone w 5mm plasterki
sos serowy:
2 duże łyżki masła ( 30g )
30g mąki pszennej
600ml mleka
150g sera cheddar, startego na tarce
sól, pieprz
Musaka przed pieczeniem |
Jak zrobiłam:
Plastry bakłażana namoczyłam w posolonej wodzie przez 20 minut. Po tym czasie odsączyłam i wysuszyłam dokładnie.
W naczyniu żaroodpornym lekko natłuszczonym olejem roślinnym układałam warstwy: ziemniaków, na niej bakłażanów, a potem pomidorów. Układanie warstw powtórzyłam, jeszcze raz ułożyłam warstwę ziemniaków, bakłażanów i pomidorów. W trakcie układania każdą warstwę lekko posypywałam solą i pieprzem.
sos:
W średnim rondlu rozpuściłam masło, dodałam mąkę i cały czas intensywnie mieszając smażyłam na małym ogniu przez około 1 minutę. Zdjęłam z ognia i do mąki z masłem stopniowo dolewałam mleko, cały czas mieszając, żeby całość połączyć. Postawiłam rondel z powrotem na ogniu i podgrzewałam, cały czas mieszając, dopóki sos nie zgęstniał. Wtedy wsypałam połowę startego sera, wymieszałam dokładnie i bardzo dobrze doprawiłam solą i pieprzem. Sos wylałam równomiernie na wierzchniej warstwie warzyw, posypałam resztą startego sera i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 200'C. Piekłam przez 60 minut.
piątek, 11 września 2015
śliwki pod orzechowo - owsianą kruszonką, czyli crumble śliwkowe
Owoce z kruszonką to najlepsza kombinacja i propozycja na jesienny deser. Jednym z owoców idealnie sprawdzających się w crumble, bo owoce i kruszonka na gorąco to deser wywodzący się z Wielkiej Brytanii, są śliwki. Dzięki całkiem konkretnym skórkom nie rozpadają się, po usmażeniu czy upieczeniu smak w nich gęstnieje i potęguje się, walorów estetycznych nie trzeba zachwalać, bo barwa śliwkowa to jedna z piękniejszych... długo by jeszcze wymieniać zalety śliwek. A śliwek w tej chwili u nas pod dostatkiem. Do tego są tanie i występują w ogromnej liczbie odmian, a więc i kształtów i odcieni.
A ja, żeby nie żałować, że nie wystarczająco korzystałam ze śliwek wtedy kiedy był na to czas, zamierzam piec, gotować, zachęcać i propagować przepisy śliwkowe tej jesieni.
Dzisiaj proponuję crumble ze śliwkami, a w polskiej wersji śliwki pod kruszonką.
Kruszonkę zrobiłam w głównej masie z mielonych orzechów włoskich i płatków owsianych, za to z niewielką ilością cukru i masła, dzięki czemu jest stosunkowo niskokaloryczna i odżywcza. Śliwki pod kruszonką mogą być propozycją na deser i na śniadanie.
A ja, żeby nie żałować, że nie wystarczająco korzystałam ze śliwek wtedy kiedy był na to czas, zamierzam piec, gotować, zachęcać i propagować przepisy śliwkowe tej jesieni.
Dzisiaj proponuję crumble ze śliwkami, a w polskiej wersji śliwki pod kruszonką.
Kruszonkę zrobiłam w głównej masie z mielonych orzechów włoskich i płatków owsianych, za to z niewielką ilością cukru i masła, dzięki czemu jest stosunkowo niskokaloryczna i odżywcza. Śliwki pod kruszonką mogą być propozycją na deser i na śniadanie.
Crumble przed pieczeniem. |
Składniki:
10 - 12 śliwek
sok 1 pomarańczy albo dużej mandarynki
4 łyżki cukru brązowego
1 łyżeczka cynamonu
kruszonka:
80g mąki pszennej
80g mielonych orzechów włoskich
4 łyżki cukru brązowego
szczypta soli
4 łyżki płatków owsianych
100g masła
kilka orzechów pekan
Jak zrobiłam:
Umyte śliwki podzieliłam na ćwiartki. Wymieszałam je z cukrem, cynamonem i sokiem z cytrusa. Całość doprowadziłam do wrzenia i na małym ogniu gotowałam przez 4-5 minut. Śliwki odcedziłam i ułożyłam na spodzie żaroodpornego naczynia. Sok zostawiłam do zrobienia kruszonki.
kruszonka:
Wymieszałam suche składniki kruszonki, czyli mąkę, mielone orzechy, płatki sól i cukier, dodałam pokrojone na kawałeczki masło i 1 - 2 łyżki soku odcedzonego po ugotowaniu śliwek, zagniotłam kruszonkę. Posypałam nią śliwki ułożone w naczyniu. Kruszonkę posypałam połamanymi na kawałki orzechami pekan.
Całość piekłam w 180'C przez około 40 minut, aż wierzch się lekko zrumienił. Podawałam na gorąco, można dodać do crumble gałkę lodów albo łyżkę kwaśnej śmietany czy jogurtu greckiego.
czwartek, 10 września 2015
papryka faszerowana ryżem razowym i wołowiną, zdrowa kuchnia i Oklahoma
Już jestem, wróciłam i natychmiast wracam do przepisów.
A byłam bardzo daleko, bo aż w Oklahomie.
To nie była moja pierwsza wizyta w Stanach Zjednoczonych, ale w tej części USA jeszcze nie byłam. Oklahoma to niezwykły stan, miasteczka tam jakby zatrzymane w czasie, piękne, klimatyczne, ludzie szczerzy i bezpretensjonalni. Jednak Oklahoma to dla mnie przede wszystkim świat Indian Czirokezów, Cherokee Nation, to ich stolica Tahlequah, i też historia, która jest żywa i obecna na każdym roku. Dużo czasu spędziłam z Indianami, bardzo się polubiliśmy i myślę, że mogę powiedzieć, jesteśmy przyjaciółmi. Zamierzam w najbliższym czasie napisać więcej o mojej podróży i wrażeniach, więcej o Indianach i ich obyczajach, także kulinarnych.
A dzisiaj przepis jesienny, łatwy i w miarę szybki, a przede wszystkim zdrowy, po prostu papryka faszerowana. Farsz zrobiłam z włoskiego naturalnego ryżu razowego, mięsa wołowego, cebuli i mnóstwa przypraw. Ten przepis otwiera cykl przepisów zdrowych, sezonowych i opartych na produktach regionalnych. Papryka faszerowana zawsze się sprawdza i zawsze na czasie.
A byłam bardzo daleko, bo aż w Oklahomie.
To nie była moja pierwsza wizyta w Stanach Zjednoczonych, ale w tej części USA jeszcze nie byłam. Oklahoma to niezwykły stan, miasteczka tam jakby zatrzymane w czasie, piękne, klimatyczne, ludzie szczerzy i bezpretensjonalni. Jednak Oklahoma to dla mnie przede wszystkim świat Indian Czirokezów, Cherokee Nation, to ich stolica Tahlequah, i też historia, która jest żywa i obecna na każdym roku. Dużo czasu spędziłam z Indianami, bardzo się polubiliśmy i myślę, że mogę powiedzieć, jesteśmy przyjaciółmi. Zamierzam w najbliższym czasie napisać więcej o mojej podróży i wrażeniach, więcej o Indianach i ich obyczajach, także kulinarnych.
A dzisiaj przepis jesienny, łatwy i w miarę szybki, a przede wszystkim zdrowy, po prostu papryka faszerowana. Farsz zrobiłam z włoskiego naturalnego ryżu razowego, mięsa wołowego, cebuli i mnóstwa przypraw. Ten przepis otwiera cykl przepisów zdrowych, sezonowych i opartych na produktach regionalnych. Papryka faszerowana zawsze się sprawdza i zawsze na czasie.
Składniki:
3 duże dojrzałe papryki czerwone
1 kubek ryżu razowego
150g mielonego mięsa wołowego
1 duża cebula pokrojona w drobną kosteczkę
3 - 4 łyżki startego sera długodojrzewajacego Szafir - albo innego w miarę twardego wyrazistego w smaku
sól
1 łyżeczka pieprzu czarnego
1 łyżeczka papryki ostrej
2 łyżeczki kolendry mielonej
1/2 łyżeczki cynamonu
oliwa z oliwek
natka pietruszki do dekoracji
Jak zrobiłam:
1. Kubek ryżu wypłukałam na sicie. Wsypałam do garnka i zalałam 2 i 1/2 kubka zimnej wody. Dodałam 1- 2 łyżeczki soli. Zagotowałam całość, zmniejszyłam ogień i gotowałam pod przykryciem przez 40 minut. Po tym czasie wyłączyłam ogień i zostawiłam pod przykryciem przez 10 minut. Teraz już ryż jest gotowy do przygotowania farszu.
2. Na patelni rozgrzałam oliwę i usmażyłam cebulę na złoty kolor. Dodałam mieloną wołowinę, podsmażyłam rozdrabniając widelcem. Doprawiłam solą i pieprzem.
3. Wymieszałam ryż z podsmażonym mięsem i cebulą. Doprawiłam wszystkimi przyprawami, papryką ostrą, pieprzem, kolendrą mieloną, cynamonem i jeszcze raz solą.
4. Papryki przekroiłam na pół, usunęłam gniazda nasienne z każdej połówki, napełniłam je farszem ubijając farsz dość mocno. Ułożyłam w naczyniu żaroodpornym natłuszczonym oliwą, piekłam przez około 40 minut w 180'C, aż papryki zmiękły a skórki lekko popękały. Żeby ryż nie wysychał, papryki przykryłam z wierzchu folią aluminiową.
Przed podaniem posypałam startym serem i posiekaną natką pietruszki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)