sobota, 28 lutego 2015

baton ryżowo bananowy z orzechami - wegański

Zaczynam cykl zdrowych przepisów wiosennych. Będzie dużo sałatek, warzyw i organicznych przekąsek. Jako osoba uprawiająca sport bardzo aktywnie, jestem narażona na wiele pokus jedzeniowych. Bieganie powoduje, przynajmniej u mnie, ogromny wzrost apetytu, stąd zmaganie się z chęcią podjadania czy jedzenia zbyt dużo to dla mnie chleb powszedni. Muszę mieć pod ręką drobne przekąski, które oszukają głód skutecznie, stosunkowo niskokaloryczne, ale zdrowe. Nie stosuję w gotowaniu półproduktów, sztucznych czy niepełnowartościowych składników, nie tylko mi nie smakują, ale również nie wpisują się w moje zasady, za bardzo szanuję swój organizm i zdrowie.

Baton ryżowy powstał na potrzebę dobrego drugiego śniadania. To trudna pora w ciągu dnia, jeżeli chodzi o jedzenie. Już po treningu, dawno po pierwszym śniadaniu, głód daje się we znaki, trzeba zjeść coś niedużego ale konkretnego, doładować energię na kilka kolejnych godzin pracy. Kompozycja ryżowo bananowa sprawdza się wtedy doskonale.






Składniki:

na blaszkę 31x21cm - około 15 batonów

300g płatków ryżowych, ugotowanych wg przepisu na opakowaniu
4 duże bardzo dojrzałe banany, rozgniecione widelcem na papkę
garść nerkowców podprażonych na patelni
garść migdałów blanszowanych
morele suszone, pokrojone w paseczki
garść rodzynek albo żurawiny suszonej
2 łyżeczki cynamonu mielonego
4 łyżki miodu
1/2 kubka wiórków kokosowych

kilka kostek czekolady gorzkiej, do dekoracji
garść płatków migdałowych, do posypania


dodatki można wymieniać dowolnie








Jak zrobiłam:

W rondlu podgrzałam miód, dodałam ugotowany wcześniej ryż, wymieszałam. Dodałam rozgniecione banany, połączyłam dokładnie, a potem wsypywałam porcjami całą resztę składników i mieszałam. Masę wyłożyłam do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia, wyrównałam.

Piekłam w 180'C przez około 35 minut, aż wierzch był złocisty, a masa już tylko lekko miękka, zesztywnieje po wystygnięciu.


Po upieczeniu:

w rondelku podgrzałam 2 łyżki miodu. Wierzch jeszcze ciepłego ciasta polałam rozpuszczonym miodem, dokładnie rozsmarowałam na całej powierzchni, a potem posypałam płatkami migdałów. Pokroiłam na batony.





piątek, 27 lutego 2015

placki marchewkowo gryczane z pestkami dyni i smażonym burakiem

Potrzeba często generuje najlepsze pomysły.
Lodówka świeciła pustką, a głód dawał się we znaki. Po pracy do późnego wieczora zdecydowanie nie miałam ochoty na zakupy, co to to nie, miałam natomiast ogromną ochotę na coś dobrego i nie śmieciowego.
Rozejrzałam się po kuchni i znalazłam. Marchewkę w koszyku, buraka w lodówce, jeszcze cytrynę, a z ciekawszych produktów mąkę gryczaną, pestki dyni....
No i powstały, placki z burakiem smażonym na oliwie. Doskonałe.






Składniki:

około 3/4 kubka mąki gryczanej
4 średnie marchewki, starte na tarce o grubych oczkach
3 łyżki mascarpone
2 jajka
1 łyżka majeranku
sól, pieprz
1/2 łyżeczki pieprzu cayenne
kilka łyżek wody albo mleka, do rozrzedzenia masy
olej słonecznikowy do smażenia
pestki dyni do posypania

1 duży surowy burak, starty na tarce o grubych oczkach
sól, pieprz
sok z cytryny
oliwa - do smażenia buraka





Jak zrobiłam:

Połączyłam startą marchewkę z mąką gryczaną, dodałam jajka, po jednym, wymieszałam. Dodałam mascarpone, wymieszałam bardzo dokładnie, masa była dość gęsta. Teraz czas na wodę albo mleko ( woda sprawi, że placki są lżejsze, bardziej delikatne ); trzeba rozcieńczyć masę wodą tak, żeby konsystencją przypominała gęstą śmietanę. Doprawiłam solą, pieprzem, czarnym i cayenne, dodałam majeranek.

Na patelni rozgrzałam olej słonecznikowy, a kiedy był bardzo gorący formowałam okrągłe placuszki. Wierzch każdego jeszcze surowego posypałam pestkami dyni. Smażyłam, aż były złociste z obu stron.

burak:

Na patelni rozgrzałam 2 łyżki oliwy. Wrzuciłam startego buraka i smażyłam przez 3-5 minut, powinien być jeszcze chrupiący i lekko surowy po zakończeniu smażenia. Doprawiłam solą, pieprzem i sokiem z cytryny. 

Placki są najlepsze z burakiem, ale również z chutneyem śliwkowym albo po prostu z majonezem.

czwartek, 26 lutego 2015

krajanka piernikowa z marcepanem i powidłami śliwkowymi

Zaniedbałam bloga, bardzo dawno mnie tutaj nie było.
W tym czasie ładowałam baterie. Tak na mnie działają podróże. Co jakiś czas muszę zmienić klimat i krajobraz, zainspirować się i oderwać od codziennej rzeczywistości. Wracam pełna energii i chęci do działania, chce mi się gotować i robić zdjęcia, wymyślać menu na warsztaty albo na 'nowe życie'; zaczynam nowe życie każdej wiosny. A odświeżająca destynacja wcale nie musi być odległa. Tym razem był to Amsterdam i co więcej, nie był to mój pierwszy raz w tym mieście, a jednak wyprawa zadziałała doskonale. Odwiedziłam tyle czarodziejskich nowych miejsc, zainspirowałam się sztuką, modą i stylem ulicy, rowerowym stylem życia, no i w końcu językiem holenderskim, który wydaje mi się dramatycznie trudny do opanowania, choćby w stopniu podstawowym.

Dzisiaj przepis na krajankę piernikową, na którą inspirację znalazłam na blogu Trufli - Patrycja, dziękuję za ten piernik, chociaż nie powinnam, bo jest tak dobry, mimo, że nie najłatwiejszy, że ja sama zjadam większość i nic z tym nie mogę zrobić.

A dlaczego krajanka piernikowa wiosną? A właściwie, dlaczego nie? Niedawno odkryłam to ciasto i nieustannie się nim cieszę. Plus tej pyszności jest taki, że nawet malutki kawałek daje ogromną satysfakcję.






Składniki:

ciasto
3 1/3 kubka mąki pszennej, w tym 1/2 kubka mąki orkiszowej
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 i 1/2 opakowania przyprawy piernikowej
szczypta soli
1/2 kubka miodu
3/4 kubka cukru
1/2 kostki masła
1 jajko
garść drobno posiekanych orzechów włoskich
2 łyżeczki kandyzowanej skórki pomarańczowej  

do przełożenia: powidła śliwkowe i marcepan

Marcepan: 
pasta migdałowa - z przepisu poniżej
1/2 kubka cukru pudru
2 żółtka
1/3 kubka mąki
1 łyżka mleka

po 1 łyżce soku pomarańczowego i cytrynowego
1 łyżeczka ekstraktu migdałowego

Pasta migdałowa: 
1  1/2 kubka migdałów mielonych migdałów
1  1/2  kubka cukru pudru
1 białko
1 łyżeczka ekstraktu migdałowego
szczypta soli

Składniki wymieszałam i wyrobiłam na gładką masę. Schłodziłam w lodówce, masa musi być zimna przed kolejnym etapem.

Przygotowanie marcepanu:
Pastę migdałową roztarłam z cukrem pudrem, dodałam pozostałe składniki i dobrze wymieszałam.

Lukier: 
1 kubek cukru pudru
3 łyżki brandy (alkohol można w całości zastąpić sokiem z cytryny czy pomarańczy)

1 słoik powideł śliwkowych, najlepiej domowej roboty 




Jak zrobiłam:

1.   Rozgrzałam piekarnik do 180'C. Blaszkę 36x25cm wyłożyłam papierem do pieczenia.

2.   Mąkę wymieszałam z proszkiem, sodą i solą, dodałam grubo posiekane orzechy i skórkę.
Miód, cukier i masło rozgrzałam w dużym rondlu, dodałam przyprawę piernikową i całość wymieszałam.
Dodawałam porcjami mąkę, ciągle mieszając, ciasto powinno odchodzić od ścianek rondla.  
Zdjęłam z ognia, żeby lekko przestygło, dodałam jajko i wymieszałam dokładnie. Na blacie szybko wyrobiłam ciasto.

3.   Ciasto podzieliłam na dwie części, każdą rozwałkowałam na prostokąt wielkości rozmiarów blaszki. Jedną przeniosłam na spód blaszki, wyłożyłam na nią masę marcepanową, a na marcepanie rozprowadziłam warstwę powideł śliwkowych. Przykryłam drugą częścią ciasta.
Piekłam 25 - 30 minut, aż wierzch leciutko się zrumienił.
Wyjęłam, lekko przestudziłam i jeszcze ciepłe polukrowałam. Po wystudzeniu pokroiłam na kawałki.
Można przechowywać w szczelnej puszce.







środa, 18 lutego 2015

sycylijskie ciastka migdałowe bez odrobiny mąki

To niesamowite ciastka. Na te klasyczne ciastka z Sycylii jest wiele przepisów, różniących się w zasadzie szczegółami. Wypróbowałam już kilka i muszę powiedzieć, że każdy jest doskonały, chociaż ciastka, pozornie bardzo podobne, różnią się w zależności od przepisu - kształtem, konsystencją i twardością.
Dzisiejszy przepis pochodzi z bloga Due Spaghetti, dedykowanego włoskim przepisom. Włoska nazwa ciastek migdałowych brzmi pięknie, Pasticcini alle mandorle, a pasticcini są tak cudowne i słoneczne jak Sycylia.





Składniki:

200g mielonych migdałów
200g bardzo drobnego cukru
około 50g białek ( z mniej więcej dwóch jajek )
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
wiśnie kandyzowane albo owoce kandyzowane kumquatu


Jak zrobilam:

Wymieszałam migdały z cukrem, dodałam białko i ekstrakt waniliowy, wyrobiłam całość na gładkie, błyszczące i elastyczne ciasto.
Na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia uformowałam łyżką kulki o średnicy około 4cm w kilkucentymetrowych odstępach. W każde ciastko wcisnęłam połówkę owocu ( wiśnie całe ).

Ciastka powinny być schłodzone w lodówce przez co najmniej 2 godziny. Ja nie miałam na to czasu, stąd ciastka trochę się rozlały - po schłodzeniu będą bardziej kuliste.

Piekłam w 180'C przez około 15 minut, aż były złociste. 





sałatka ziemniaczano jajeczna z kaparami i korniszonami

Kiedy nadchodzi czas umiaru w jedzeniu, a nie jestem w tej kwestii ortodoksyjna, staram się ograniczyć jedzenie słodyczy, ciast i ciastek. Ograniczyć, jednak nie zrezygnować z nich całkowicie.
Wtedy szczególnie przydają się przepisy na sałatki, które doskonale wypełniają dzienny jadłospis. Sałatki z ziemniaków są w naszym klimacie bardzo popularne. Nieustającą popularnością cieszy się klasyczna sałatka jarzynowa, ale chyba nikogo nie trzeba uczyć, jak ją zrobić.
Sałatka ziemniaczano jajeczna z kaparami i korniszonami to ciekawa propozycja połączenia łagodnego smaku podstawowych składników z kwaśno ostrymi dodatkami, w kremowym majonezie z creme fraiche i odrobiną octu. Przepis na nią znalazłam w Gourmet Traveller, ostatnio moim ulubionym adresie kulinarnym.



 


Składniki:

6 dużych ziemniaków
6 jajek
250g creme fraiche ( ja nie miałam, użyłam 150g jogurtu greckiego )
200g majonezu
1 łyżka musztardy Dijon
1 łyżka białego octu
70g kaparów, odsączonych
100g korniszonów, pokrojonych w cienkie plasterki
2 szalotki, pokrojone w cienkie plasterki
sól, pieprz

liście pietruszki - do dekoracji



Jak zrobiłam:

1.   Ziemniaki ugotowałam w łupinach, ostudziłam, obrałam ze skórki, pokroiłam w dość dużą kostkę.

2.   Jajka ugotowałam na lekko twardo, 8 minut, żeby żółtko było jeszcze lekko miękkie. Po tym czasie zalałam lodowatą wodą. Obrałam ze skorupki, podzieliłam na ćwiartki, odłożyłam na bok.

3.   Pozostałe składniki wymieszałam w misce, doprawiłam. Dodałam ziemniaki i lekko wymieszałam, żeby całość była pokryta sosem. Wyłożyłam do miski do podania, ułożyłam na wierzchu jajka, posypałam pietruszką i doprawiłam pieprzem. 










niedziela, 15 lutego 2015

Persian love cake - perskie ciasto miłości

Wiem, wiem, spóźnione, już po Walentynkach, ale kto powiedział, że ciasto miłości działa tylko 14-go lutego? Jest tak dobre, a nazwa tak cudowna, ze powinniśmy się nim cieszyć przez cały rok, podobnie jak miłością.
To przepis Chefa Gerard Yaxley, po raz pierwszy podany przez Gourmet Traveller. Ciasto miłości można nadal zjeść w wielu kawiarniach, chociażby u Ottolenghi w Londynie, w Notting Hill, a teraz czas żeby zrobiło karierę na naszym rodzimym gruncie, bo smakoszy u nas nie brakuje.
Podstawowy składnik ciasta to mielone migdały i jogurt grecki. Ciasto jest doskonale wilgotne, o ciekawym smaku będącego kompozycją słodkiego, migdałowego i lekko kwaśnego, a przyprawionego nutą gałki muszkatołowej. Do wykonania go nie potrzeba żadnego specjalnego sprzętu, właściwie wystarczy miska i widelec, przygotowanie jest szybkie, a pieczenie trwa zaledwie trochę ponad pół godziny. Zakochałam się w cieście miłości.





Składniki:

360g mielonych migdałów
220g brązowego cukru
120g miękkiego masła
2 jajka, lekko ubite
1 łyżeczka soli
250g jogurtu greckiego
1 łyżka gałki muszkatołowej
45g pistacji, grubo posiekanych









Jak zrobiłam:
forma - torownica 26cm


1.   Wymieszałam migdały, cukier, sól i masło, roztarłam palcami, aż masa przypominała kruszonkę. Tortownicę wyłożyłam papierem do pieczenia. Połowę masy wyłożyłam na spód formy, wygniotłam łyżką twardą warstwę.

2.   Do pozostałej połowy dodałam lekko ubite jajka, jogurt i gałkę muszkatołową, bardzo dobrze wymieszałam drewnianą łyżką, aż masa była kremowa. Wylałam na spód.

3.   Posiekanymi pistacjami obsypałam brzeg ciasta. Piekarnik rozgrzałam do 180'C i piekłam ciasto przez 30-35 minut, aż było złociste.





Ciasto podaje się z łyżką jogurtu greckiego.


  

pasta z tuńczyka z suszonymi pomidorami

Szybki przepis, błyskawiczna pasta, wystarczy świeże pieczywo i doskonała przekąska gotowa.
Pasta jest pyszna z chrupiącym chlebem czy bagietką, ale najczęściej wyjadam ją łyżką prosto z miski i najbardziej tak właśnie lubię.
Składniki potrzebne do zrobienia pasty nie są szczególnie wyszukane, zwykle mam je pod ręką, sama nie wiem, dlaczego tak rzadko korzystam z tego przepisu.
A zainspirowała mnie Trufla, o której blogu wspomniałam już wcześniej, przy okazji bułeczek orkiszowych (klik).







Składniki:

1 puszka tuńczyka w sosie własnym (185g)
kilka ostrych papryczek w oliwie ( rodzaj jalapeno), można dodać ostra paprykę albo pieprz cayennew proszku
kilka szczypt tymianku
5-6 suszonych pomidorów w oliwie
sól, pieprz
łagodna oliwa


Jak zrobiłam:

Do wysokiej miski włożyłam tuńczyka, pomidory z dwiema łyżkami oleju z zalewy, tymianek, 2 łyżki oliwy i papryczki. Wszystko zblendowałam na gładką masę. Jeżeli jest za sucha, trzeba dodać trochę więcej oliwy w trakcie miksowania. Doprawiłam solą i pieprzem.  





Pastę można przechowywać w lodówce do 2-3 dni, najczęściej jednak nie ma takiej potrzeby.

niedziela, 8 lutego 2015

pączuszki z mascarpone, nadziewane konfiturą morelową

Najlepsze są pączuszki serowe, szybkie, łatwe i świetne w smaku. Nie bez powodu, są szybką przekąską z gatunku street food w krajach azjatyckich.
Takie już robiłam, zainspirowana warsztatami z Tomkiem Woźniakiem ( pączuszki serowe - klik ).
Dzisiaj postanowiłam wypróbować coś nowego, a tym nowym będzie zastosowanie mascarpone w cieście na pączki. Mam mało czasu, już pora na mój niedzielny trening, pączki muszą więc być szybkie i nieskomplikowane. Dzisiejszy wpis w związku z tym też jest krótki i konkretny, przechodzę do rzeczy.






Składniki:

na około 18-20 sztuk małych pączków

250g mąki pszennej
1 i 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
250g serka mascarpone
1/3 kubka cukru
2 łyżki cukru waniliowego
2 żółtka
3-4 łyżki jogurtu greckiego
szczypta soli

około 1l oleju słonecznikowego, do smażenia

lukier:

200g cukru pudru
2 łyżeczki cynamonu mielonego
4 łyżki mleka

konfitura morelowa, do nadziewania pączków






Jak zrobiłam:

1.   W misce wymieszałam mąkę z sodą i solą. Dodałam rozdrobniony serek mascarpone, żółtka, a potem jogurt grecki. Wymieszałam wszystko, a potem ręką szybko wyrobiłam ciasto. Trochę podsypałam mąką, za mocno się kleiło.

2.   Gotowe ciasto delikatnie rozwałkowałam na placek grubości trochę ponad 1cm i wycięłam kółka o średnicy około 7cm. Kółko rozpłaszczyłam w dłoni, nałożyłam konfiturę morelową, moją ulubioną, a potem zamknęłam kółko, zaklejając je dokładnie i formując pączuszka. Nie można nakładać za dużo nadzienia, bo pączki się nie dosmażą, będą surowe w środku.

3.   W średniej wielkości garnku rozgrzałam olej, musi być bardzo gorący, około 180'C, smażyłam pączki, po 3-4 jednocześnie, przewracając je, aż były lekko brązowe. Wyjmowałam łyżką cedzakową na półmisek wyłożony ręcznikami papierowymi.

4.   Przygotowałam lukier, czyli w kubku wymieszałam cukier z mlekiem i cynamonem na gładką kremową masę. Polałam pączki lukrem. 





sobota, 7 lutego 2015

bułeczki orkiszowe z siemieniem lnianym

Rzadko trafiają się tak dobre przepisy na pieczywo drożdżowe jak ten.
Trafiłam na niego na blogu Trufli. Mam do przepisów Patrycji ogromne zaufanie, ponieważ jak dotychczas nie tylko nigdy mnie nie zawiodły, ale były zaskakująco dobre. Postanowiłam bułeczkom orkiszowym dać szansę i nie pomyliłam się, wszystko jak zwykle wyszło świetnie.
Ilości podane w przepisie sprawdzają się idealnie, ciasto wyrasta doskonale, a po upieczeniu bułki są puszyste, ale nie suche, delikatne i ciekawe, lekko orzechowe w smaku, a to dzięki mące orkiszowej i dodatkowi siemienia.
Do przepisu wprowadziłam małe zmiany.






Skladniki:
na 10 średnich bułeczek

265g mąki orkiszowej
55g mąki pszennej ( miała być pszenna razowa )
1 i 1/3 łyżeczki suchych drożdży
20g siemienia lnianego ( miało być jasne, użyłam ciemnego )
1 łyżka miękkiego masła
1 łyżka oleju słonecznikowego, plus trochę do wysmarowania miski
1 łyżeczka syropu z agawy ( można użyć miodu )
200ml ciepłej wody
1 czubata łyżeczka soli morskiej, rozpuszczonej w odrobinie gorącej wody 


Jak zrobiłam:

1.   Do miski wlałam wodę, dodałam drożdże, syrop z agawy, masło sól i siemię lniane. Wymieszałam dobrze.

2.   Dodałam obie mąki, wymieszałam, wyłożyłam na blat i przez 3-4 minuty wyrabiałam ciasto, aż było elastyczne. Polałam olejem i zagniotłam, żeby ciasto wchłonęło olej. Ciasto włożyłam do naoliwionej miski, przykryłam folią i odstawiłam w ciepłe miejsce na ponad godzinę, żeby podwoiło swoją objętość.

3.   Wyjęłam z miski, podzieliłam na 10 części, uformowałam bułeczki i ułożyłam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Zostawiłam pod folią w ciepłym miejscu na kolejną godzinę, do napuszenia.

4.   Piekarnik rozgrzałam do 210'C. Bułeczki posmarowałam olejem i piekłam około 15 minut, aż były rumiane z wierzchu.

     





Bułeczki po upieczeniu były chrupiące i pachnące, następnego dnia też świeże i wilgotne.






chipsy z pasternaku

Pasternak, pietruszka, seler to cudowne warzywa korzeniowe, które sprawdzają się w zupach - kremach, w pure - efektownym smakowo dodatku do dania głównego, w wywarach warzywnych, będących podstawą zup, no i w przekąskach, jak ta dzisiejsza, zwanych chipsami.
To chwila pracy, dwadzieścia minut pieczenia, a potem dużo zdrowej przyjemności.
Takie przekąski są bardzo potrzebne, szczególnie teraz, pod koniec zimy.
Zima powoduje u mnie całkowite załamanie moich zasad żywieniowych. Ostatnio jadam słodycze na śniadanie, obiad, a hamulce włączam dopiero wieczorem. Pomału zaczynam myśleć o wiośnie, nowej garderobie, a potem lecie i plaży, która bezlitośnie zmusza do ujawnienia wszystkich skutecznie ukrywanych pod zimowymi swetrzyskami wałków i oponek. Może lepiej już teraz o tym pomyśleć i zaopatrzyć się w chipsy z pasternaku.


  



Składniki:

2 duże korzenie pasternaku
sól
tymianek
oliwa


Jak zrobiłam:

Oczyszczony pasternak pokroiłam w cienkie plasterki. Piekarnik rozgrzałam do 200'C. Plasterki pasternaku rozrzuciłam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Skropiłam oliwą, posypałam solą i tymiankiem. Piekłam przez około 20 minut, aż były lekko złociste.





Może w tym momencie powinnam napisać: poczekałam, aż ostygły..ale wcale tak nie było, jadłam jeszcze gorące, prosto z piekarnika, są tak pyszne.

piątek, 6 lutego 2015

bakłażan na zimno z koperkiem

Bakłażan to warzywo, z którym nie zawsze wiadomo co zrobić. Solić przed gotowaniem i czekać aż odda soki, czy nie, smażyć czy na surowo, jako danie główne go podawać czy jako dodatek... ? No i stad, często jest pomijany, a szkoda, bo to doskonałe warzywo i wcale nie trudno przyrządzić je ciekawie i szybko. W kuchni sycylijskiej czy arabskiej świetnie wiedzą co z nim zrobić.
Dzisiejszy przepis to sałatka z bakłażana z koperkiem w pikantnym dressingu.
Można ją przechowywać przez noc, a nawet dłużej, po przetrawieniu będzie jeszcze lepsza. Proporcje w przepisie można zmieniać.


 


Składniki:

2 duże bakłażany
sól
olej słonecznikowy do smażenia

dressing:

1/2 kubka białego octu
3 ząbki czosnku, pokrojonego w cieniutkie plasterki
1/4 kubka posiekanego świeżego koperku
1 łyżka cukru ( jeżeli nie lubicie za dużo cukru, może być mniej )
1/4 łyżeczki chili w płatkach ( może być trochę mniej, jeżeli nie lubicie zbyt pikantnych sałatek )


    



Jaz zrobiłam:

1.   Bakłażany pokroiłam w plastry o grubości 1cm, posypałam solą i zostawiłam na sicie przez 30 minut; dzięki temu oddadzą nadmiar wody. Potem osuszyłam ręcznikami papierowymi.

2.   W rondlu rozgrzałam bardzo dobrze olej, wlałam go na około 2cm wysokości, i smażyłam plastry bakłażana, aż były złociste, przez około 7 minut. Można je również upiec w piekarniku, albo usmażyć na patelni grillowej, będą mniej kaloryczne. Ta wersja, ze smażonymi w oleju, jest smakowo doskonała.
Wyjęłam łyżką cedzakową i położyłam na ręczniku papierowym, żeby odsączyć nadmiar oleju.

3. Wszystkie składniki dressingu dobrze wymieszałam w dużej misce. Pokroiłam bakłażana w kostki 1cm i wrzuciłam do miski z dressingiem. Wymieszałam dokładnie, żeby całość była oblana sosem. Udekorowałam koperkiem.





Sałatka jest najlepsza po kilku godzinach, ale oczywiście można ją jeść natychmiast po przygotowaniu.

czwartek, 5 lutego 2015

kasztanowe ciasto z polentą

Zimą mam ochotę na ciężkie, konkretne i wilgotne ciasta, takie które po zjedzeniu kawałka rozleniwiają i wprawiają w stan błogiego zadowolenia. Dzisiejsza babka z mąki kasztanowej i polenty, przełożona kremem z mascarpone i konfiturą morelową spełnia te warunki i sprawdza się w dzień, kiedy za oknami zima przypuszcza kolejny atak. I pomyśleć, że jeszcze parę dni temu planowałam wiosenne zakupy....Wiosenne myśli trzeba uśpić na jakiś czas jeszcze, cieszyć się zimą, to przecież dopiero luty, no i świstak zobaczył swój cień, co oznacza kolejnych sześć tygodni zimy. 



  


Skladniki:
225g miękkiego masła
180g cukru
skórka starta z 1 cytryny
3 jajka
3 łyżki likieru pomarańczowego albo wiśniowego, ja użyłam jagodowego 
3/4 łyżeczki ekstraktu migdałowego
125g drobnej polenty (kaszki kukurydzianej)
215g mąki kasztanowej
6 łyżek mąki pszennej
1/2 łyżeczki soli
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
około 100g mascarpone + kilka łyżek cukru pudru (krem do przełożenia)
1/2 słoika konfitury morelowej (do przełożenia)

1 tabliczka gorzkiej czekolady
3-4 łyżki kremówki
1 łyżka masła


    

Jak zrobiłam:

forma keksówka 23cm, wyłożona papierem do pieczenia

1.   Masło ubiłam z cukrem i skórką cytryny na puszystą masę. Jajka dodałam, po jednym, cały czas mieszając i zbierając masę ze ścianek miski. Dodałam likier i ekstrakt migdałowy, wymieszałam.  

2.   W osobnej misce wymieszałam wszystkie rodzaje mąki, proszek do pieczenia i sól. Połączyłam składniki mokre i suche, wsypując suche stopniowo do mokrych, mieszając, żeby je połączyć, ale nie za długo. Przełożyłam masę do formy, wyrównałam i piekłam w 180'C przez około 50 minut, do suchego patyczka. Wystudziłam całkowicie.

3.   Mascarpone wymieszałam z cukrem pudrem. Dokładnie wystudzone ciasto przekroiłam wzdłuż na 3 części (warstwy). Jedną posmarowałam mascarpone, nałożyłam na spód, kolejną konfiturą z moreli, przykryłam wierzchem babki. 

4.   W rondelku rozgrzałam kremówkę, prawie do wrzenia. Zestawiłam z ognia, wrzuciłam połamaną na kawałki czekoladę, odczekałam chwilę i dokładnie wymieszałam na gładką masę. Pod koniec dodałam łyżkę miękkiego masła i rozprowadziłam dokładnie. Czekoladą pokryłam ciasto, udekorowałam paseczkami moreli.  












wtorek, 3 lutego 2015

daktylowe kostki z owsiano - maślanego ciasta kruchego

Po długim niejedzeniu ciasta, nadszedł zupełnie inny czas, delektowania się i pieczenia najlepszych możliwych, bo takich, na które ja sama mam ochotę.
Wszyscy dookoła pytają, skąd ta zmiana....Sama nie wiem, ale nie tego, dlaczego wróciłam do słodkości, raczej jak to możliwe, że tak długo ich sobie odmawiałam. W wyniku tego, że pochłaniam ciasta, biegam zdecydowanie więcej, bardziej regularnie i intensywnie. Bardzo przyjemna jest myśl, że po treningu mogę sobie pozwolić na coś, co naprawdę lubię.
Jednocześnie gdzieś tam z tyłu głowy wiem, że nadejdzie moment, kiedy znowu odmówię sobie słodyczy na jakiś czas, a wtedy zrobię to radykalnie, bo jestem nałogowcem, albo jem, i wtedy za dużo, ale nie jem,a wówczas ani okruszka. Moje doświadczenie pokazało, że z tego nałogu się nie wychodzi, siedzi gdzieś tam przyczajony, czekając na swój moment.
Dzisiejsza kostka daktylowa to przepyszne owsiano kruche ciasto z lekko żującym daktylowo - migdałowym przełożeniem, polane miękkim lukrem ze smaczkiem brandy, posypane kosteczkami moreli.


  


Składniki:

300g suszonych daktyli bez pestek
200g miękkiego masła
220g brązowego cukru
260g mąki pszennej
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
szczypta soli
150g płatków owsianych błyskawicznych

1 kubek mielonych migdałów
2 łyżki oleju słonecznikowego
1/2 kubka cukru pudru

kilka moreli suszonych, pokrojonych w kosteczkę
1 kubek cukru pudru
2-3 łyżki brandy









Jak zrobiłam:
blaszka 18x28cm, wyłożona papierem do pieczenia

1.  Daktyle zalałam 1 kubkiem wody, tak żeby były przykryte, gotowałam na małym ogniu przez 15 minut, powinny wchłonąć całą wodę. Zdjęłam z ognia i wystudziłam. Posiekałam na papkę.

2.   Migdały wymieszałam z olejem i cukrem na gęstą masę.

3.   Ubiłam masło z cukrem na puszysty krem. Mąkę wymieszałam z sodą do pieczenia i szczyptą soli, dodałam do masła z cukrem, potem wsypałam płatki owsiane, wszystko wymieszałam drewnianą łyżką, aż składniki się z grubsza połączyły. Połowę ciasta wyłożyłam na spód blaszki, równo rozprowadziłam i ubiłam łyżką na zwarty spód. 
Na spodzie rozłożyłam masę migdałową, a na niej daktylową.
Na wierzchu rozprowadziłam pozostałą część ciasta, ostrożnie ubiłam łyżką. Całość powinna być zbita i gładka.

4.   Piekłam w piekarniku rozgrzanym do 180'C przez 35-40 minut, aż wierzch był złocisto brązowy.

Lukier:
Wymieszałam cukier puder z brandy na gładką kremową masę. Zaraz po wystudzeniu, pokryłam ciasto lukrem i posypałam morelami. Pokroiłam w kostki.




  

niedziela, 1 lutego 2015

Bastila z Fez czyli marokańskie ciasto z kurczakiem

To będzie już jedna z ostatnich potraw z cyklu 'menu marokańskie'.
Ostatnia, ale celowo zostawiłam ją na koniec, ponieważ jest dla mnie najbardziej niezwykła, zaskakująca i efektowna. Prezentuje się wspaniale, ale jej szczególną wartością jest smak.
W cieście bastila łączą się smaki wytrawny ze słodkim, co nie jest samo w sobie aż tak niezwykle, znamy takie kombinacje z różnych kuchni, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę, że wytrawny to smak kurczaka albo smażonych jajek, a słodki to marcepanowa pasta z migdałów i cukru pudru, a są to warstwy tego ciasta, to brzmi intrygująco. Zwykle jestem w stanie opisać doznania smakowe, jakich można oczekiwać po poszczególnych potrawach, nie podejmę się jednak tego w przypadku bastila; kubki smakowe jak moje, oczekujące konkretnych doznań od danych potraw, z pewnym marginesem tolerancji na element zaskoczenia, przyzwyczajone do tego, że słodycz je komfortowo dopieszcza, a smaki pikantne stawiają w przyjemny stan gotowości, nie za bardzo wiedzą, co z bastilą zrobić. Warto jednak podjąć to kulinarne wyzwanie.



  





Składniki:

6 podudzi z kurczaka ( noga z udem )
1 łyżeczka mielonego imbiru
3/4 łyżeczki mielonego pieprzu czarnego
1/4 łyżeczki kurkumy
1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
gruba sól morska
2 laski cynamonu
1/2 czerwonej cebuli, startej
30g natki pietruszki, posiekanej
15g posiekanych liści kolendry
115g masła klarowanego
2 łyżki oleju roślinnego
375g mielonych migdałów, plus kilkanaście do dekoracji
40g cukru pudru, plus jeszcze trochę do posypania
1 i 1/2 łyżeczki cynamonu, plus jeszcze trochę do dekoracji
4 łyżki soku z cytryny
9 jajek

225g ciasta filo
1 żółtko jajka, lekko ubite








Jak zrobiłam:

1.   Nogi kurczaka ułożyłam w glinianym naczyniu ognioodpornym. Wymieszałam wodę szafranową z imbirem, pieprzem, kurkumą, gałką i 1 łyżeczką soli. Nogi oblałam tą mieszaniną dokładnie i odstawiłam na 10 minut. Rozbiłam lekko laski cynamonu, włożyłam do naczynia, dodałam cebulę, pietruszkę, kolendrę, połowę masła i 360ml wody. Doprowadziłam do wrzenia, zmniejszyłam ogień i dusiłam przez 45 minut.

2.   Do mielonych migdałów dodałam 2 łyżki oleju słonecznikowego, 40g cukru pudru i 1 i 1/2 łyżeczki cynamonu. Wymieszałam dokładnie. Odstawiłam.

3.   Kurczaka po przestudzeniu obrałam z kawałków mięsa, zdjęłam i wyrzuciłam skórę, a mięso poszarpałam na małe kawałeczki. Pozostały płyn doprowadziłam do wrzenia i mocno zredukowałam. Dodałam sok z cytryny. Jajka ubiłam na pianę, a potem wlewałam powoli na wrzący sos, cały czas mieszając, aż jajka się ścięły. Doprawiłam solą, a potem umieściłam na sicie, żeby usunąć nadmiar płynu.

4.   Tortownicę 28cm, wyłożoną papierem do pieczenia, wyłożyłam arkuszem ciasta filo tak, żeby boki zwisały poza brzeg tortownicy. Posmarowałam masłem klarowanym, położyłam kolejny arkusz, ponownie posmarowałam masłem i w ten sam sposób 5-6 warstw. Na spodzie ułożyłam równo kawałki kurczaka, a na tej warstwie odsączone jajka. Warstwę jajek przykryłam arkuszem ciasta filo. Na nim ułożyłam pastę migdałową - równo ją rozłożyłam na cieście, a potem przykryłam arkuszem filo, ponownie posmarowałam masłem. Wszystkie zwisające boki ciasta filo założyłam do środka i zapakowałam całe ciasto. Na wierzchu ułożyłam pozostałe arkusze ciasta filo, pakując całość dokładnie, boki utykając przy ściankach tortownicy. Wierzch posmarowałam masłem, a potem jajkiem. Piekłam w 220'C przez około 30 minut, aż wierzch był złocisty.  
Jeżeli po upieczeniu na dnie jest nadmiar cieczy, trzeba ją odlać.

5.   Wierzch posypałam cukrem pudrem, cynamonem zrobiłam kratkę i udekorowałam migdałami.