Miasto jest bardzo kolorowe wieczorami. Mnóstwo ludzi na ulicach, w restauracjach i kawiarenkach ulicznych, spacerowiczów oglądających wystawy sklepowe, do których dołączyłam. Niektóre wystawy piękne, chociaż zaskakujące o tej porze roku.
Jednak najciekawsze miejsca dla mnie to adresy kulinarne. Możesz spróbować tu nie tylko tradycyjnych berlińskich specjałów. Są restauracje, jak ta, wyszukane.
Fast food jest również zdecydowanie najliczniej reprezentowany przez kuchnię azjatycką.
Falafel jest bardzo popularny dzisiaj, tak popularny, jak kebab. To odmiana wegetariańska, a jak będziecie w Paryżu, to koniecznie musicie spróbować tego w dzielnicy Marrais; to klasyka dla wielbicieli tej potrawy.
Berlińczycy lubią jeść ale również relaksować się w restauracjach, szczególnie na wolnym powietrzu. Bardzo klimatyczna cześć Berlina to Hackescher Markt. Tu restauracje, parki, gdzie przy pięknej pogodzie można po prostu poleżeć na leżakach rozstawionych na trawie, maleńkie teatry, no i oczywiście sklepy i restauracje.
To miejsce w samym centrum, przy Ku'Dammie. Gwar, ruch, a to już godzina 21-a. Restauracja mieści się przy szumiącej i dającej miły chłód w ten upalny wieczór fontannie.
Teraz trochę o słodyczach. Mnóstwo sklepików z czekoladą, marcepanem, stragany z owocami kandyzowanymi. Sklepików z ciastkami mnóstwo, lepiej tam nie zaglądać, bo można stracić głowę. Ciasta najpopularniejsze to serniki, przeróżne ciasta z owocami, ale również makaroniki, czyli francuskie specjały.
To właśnie makaroniki o różnych smakach i kolorach. Makaronikami zamierzam się zająć, bo są to ciastka, które mnie fascynują. Jest klasyczna francuska szkoła makaroników, którą postanowiłam rozgryźć i wypróbować przepisy, które klasycy makaronikowi podają.
Poza doskonałym smakiem, makaroniki są przecudne.
Wypieki niemieckie są bardzo dobre, nie tylko ciasta, ale i chleby czy bułki. A hotel, w którym zwykle się zatrzymuję moją wierność pozyskał dzięki śniadaniom, moim ulubionym posiłkom. Rano lubię dobrą kawę i pieczywo obowiązkowo z dżemem, konfiturą czy miodem. A pieczywo idealne na śniadanie węglowodanowe to oczywiście francuskie croissanty.
Jeżeli uda się zdobyć stolik w restauracji hotelowej przy oknie, na który polują wszyscy goście, to przy śniadaniu czytasz poranną prasę i podziwiasz Ku'Damm ranną porą. Oprócz widoku i croissantów, atrakcją restauracji jest jej wystrój i wykrochmalone na sztywno śnieżnobiałe obrusy na stolikach, piękna zastawa i sztućce.
I tak wróciłam do tematu kulinariów. Następny wpis będzie na temat słodkich śniadaniowych drożdżówek, już nie berlińskich w charakterze, a raczej skandynawskich. To skandynawska klasyka, a jak spróbujecie, będziecie je piekli na każde weekendowe śniadanie.
I jeszcze będzie parę słów o zakupach, ale teraz zamykam ten rozdział, bo minęła już druga nad ranem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz