środa, 7 listopada 2012

7 listopada 2012

Poznańskie rogale cieszą się ogromną sławą w całej chyba Polsce.
Postanowiłam poświęcić im chwilę uwagi, nie tylko dlatego, że są wyjątkowe w smaku, ale również dlatego, że są dumą Poznania.
Nie próbuję nawet sama ich robić; receptura jest ściśle określona, a cukiernicy bardzo dbają o jakość wypieków. Nie podejmuję się konkurować z profesjonalistami.


Rogal po lewej to wypiek piekarni w Karpicku, a po prawej poznańskiej piekarni Ellite.



Rogale robione są z ciasta półfrancuskiego, a nadziewane masą z białego maku. Wypieka się je w Poznaniu i Wielkopolsce z okazji dnia świętego Marcina, czyli 11 listopada.

Tradycja ta wywodzi się jeszcze z czasów pogańskich, kiedy to z okazji święta jesiennego składano bogom ofiary z wołów lub zamiast nich z ciasta zwijanego w wole rogi.
Ten pogański obyczaj przejął Kościół i połączył go z postacią świętego Marcina, którego koń, według legendy zgubił podkowę, a rogal swoim kształtem do niej nawiązał.




Ten rogal pochodzi z piekarni w Karpicku, koło Wosztyna.



W 1891 roku,  Proboszcz jednej z poznańskich parafii zaapelował przed świętem jesiennym do wiernych o pomoc dla biednych. Obecny na mszy cukiernik Józef Melzer namówił swojego pracodawcę, żeby wypiekli rogale. Bogaci Poznaniacy je kupowali, a biednym rozdawano.






Rogal, żeby mógł się nazywać świętomarcińskim, musi uzyskać Certyfikat Kapituły Poznańskiej Tradycyjnego Rogala Świętomarcińskiego.
Od 2003 roku rogal musi spełniać ściśle określone wymogi recepturowe. Ciasto musi być półfrancuskie, a nadzienie zrobione z białego maku, wanilii, mielonych daktyli albo fig, śmietany, rodzynek, masła i skórki pomarańczowej.







Cukiernie prześcigają się w promowaniu swoich wypieków przed 11 listopada. Poznaniacy kupują rogale i oceniają, które mają najwięcej aromatycznego i wilgotnego nadzienia, bo to jest główny atut rogala. Poza tym muszą być świeżutkie i pięknie lukrowane.






Każdy Poznaniak twierdzi, że cukiernia wybrana właśnie przez niego jest tą najlepszą.
Szaleństwo rogalowe już się zaczęło, a za parę dni nie będzie można kupić żadnych innych wypieków oprócz rogali.




22 komentarze:

  1. A ja jem je naprawde bardzo rzadko. Jakoś do mnie nie trafiają ;) Ale wyglądają apetycznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jem je tylko teraz i czekam na nie do następnego listopada;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Maju,
    co za widok z rana!
    Ja kupuję je w warszawskiej cukierni Meryk,chociaż tam nie nazywają się ,marcińskie',bo nazwa zastrzeżona.
    Sama tez nigdy się na nie nie porwałam.
    Głównie dlatego,że zawsze za późno myślę o kupieniu białego maku.
    Dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja głównie dlatego, ze nie wiem, co z tym makiem robić..;)

      Usuń
  4. Maju, ale kuszenie u Ciebie - och i ach! Uwielbiam marcińskie rogale!
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu,miło mi! ja postanowiłam w końcu sama je zrobić, może mi się uda. pozdrowienia również:)

      Usuń
  5. Nigdy nie miałam okazji spróbować takiego rogala, ale wygląda baaardzo smakowicie. Fajnie było dowiedzieć się o nim czegoś więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. tak przepysznie wyglądają! ach! mega :-)



    zapraszam Cie do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziwne, ale nigdy nie jadłam takiego rogala. Wyglądają tak, że chyba spróbuję je odtworzyć w domowym zaciszu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Maja, Twoje rogale zachwycają! :)) Chciałabym spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham rogale marcińskie, są rzeczywiście pyszne

    OdpowiedzUsuń
  10. Kuszą od kilku lat. Jeszcze nigdy ich nie jadła. Szałowo wyglądają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz spróbować! nie jestem aż taką fanką, ale mają wielu wielbicieli:)

      Usuń
  11. są przepyszne... nadzienie z białego maku jest niesamowite. Niestety to bomba kaloryczna :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Rogale marcińskie są wyjątkowe. Wkurza mnie w nich jedna rzecz - cena! Masakryczna. Kupiłam 2 szt i zapłaciłam 20 zł!

    OdpowiedzUsuń