W ostatnich dniach w trzech miastach Polski odbywał się Food Film Festival. Wczoraj, w ramach tej imprezy obejrzałam film 'Niebo w Gębie', opowieść o szefie kuchni prezydenta Francji Francois Mitteranda Daniele Mazet - Delpeuch, a jednocześnie fascynujący dokument dla miłośników gotowania. Akcja odbywa się głównie w kuchni a więc można przyjrzeć się francuskiej tradycyjnej cuisine, którą Daniele wprowadziła, na życzenie prezydenta, do Pałacu Elizejskiego za czasów jego prezydentury.
Film pokazuje ogromną miłość Francuzów do jedzenia i ich przywiązanie do dobrej jakości, klasy i tradycji.
Po seansie, a właściwie już w trakcie, wszyscy umierali z głodu. Szczęśliwie, jako, że jest to festiwal kulinarny, dodatkową jego atrakcją była możliwość wzięcia udziału w kolacji filmowej przygotowywanej przez renomowanych kucharzy, w każdym mieście innego. Ja spróbowałam dań gotowanych przez Tomasza Jakóbiaka i muszę powiedzieć, że były wyjątkowe.
W menu znalazły się między innymi bardzo modna dzisiaj grasica cielęca z marynowanymi burakami, policzki wołowe z puree selerowym, wątróbka cielęca gotowana w czerwonym winie a na niej kawałki pieczonej perliczki, a finiszowaliśmy, około 1-ej w nocy kawą z doskonałym deserem z ciasta francuskiego i musu jabłkowego.
No właśnie, jabłkowego... A to daje mi możliwość płynnego przejścia do mojej kuchni.
Po czasie dyni nadszedł czas jabłek.
Jabłka otwierają ogrom możliwości kulinarnych. Są pyszne na słodko i wytrawnie, jako dodatek i samodzielny deser. Mamy sezon jabłkowy w pełni, chociaż ja tej jesieni już robiłam chutney jabłkowy, zapiekałam jabłka z cynamonem i orzechami, naleśniki nadziewałam jabłkami z mascarpone.
Nadszedł czas na szarlotkę i uroczyście zapowiadam, że nie będzie to jedyny jabłecznik. Jest tak wiele dobrych pomysłów na to ciasto, że trudno poprzestać na jednym tylko.
Szarlotka, którą upiekłam to z grubsza przepis Liski, który znalazłam w magazynie 'Trendy'.
Z grubsza, ponieważ z braku różnych składników zmuszona byłam wprowadzać liczne modyfikacje. Spokojnie mogę jednak powiedzieć, że wyszły jej na dobre i chyba wyszła jeszcze lepsza niż ta, która byłaby pieczona dokładnie zgodnie ze wskazówkami Liski.
SZARLOTKA Z AMARETTO
Składniki:
ciasto:
200g masła rozdrobnionego na kawałki
140g mąki pszennej
140g mąki kukurydzianej
2 zółtka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
70g cukru
cukier waniliowy
szczypta soli
Nadzienie:
około 700g jabłek, obranych i pokrojonych w plasterki
2 -3 łyżki soku z cytryny
1 łyżka cynamonu, ale można oczywiście użyć mniejszej ilości
100g rozkruszonych herbatników, ja nie miałam i użyłam chleba chrupkiego, który po rozkruszeniu skropiłam sporą ilością Amaretto ( może być brandy )
około 200g cukru brązowego
odrobina mleka do posmarowania wierzchu ciasta przed pieczeniem
Jak zrobiłam:
1. Masło posiekałam z mąką i proszkiem. Dodałam po 1 żółtku, potem cukier waniliowy i sól. Zagniotłam i wyrobiłam gładkie ciasto. Podzieliłam je na dwie części, jedną o 1/3 większą niż drugą.
2. Większą częścią wylepiłam formę o średnicy 23cm. Nakłułam widelcem i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do temperatury 200'C. Piekłam przez 10 minut. Drugą część ciasta zawinęłam w folię i włożyłam do lodówki.
3. Jabłka wymieszałam z cukrem, cynamonem i sokiem z cytryny, potem dodałam rozdrobniony chlebek chrupki z Amaretto, wszystko dobrze wymieszałam. Jabłka wyłożyłam na podpieczony spód.
4. Drugą część ciasta rozwałkowałam na okrąg; najlepiej się to robi wałkując ciasto pomiędzy dwiema warstwami folii. Ułożyłam je na wyrównanych jabłkach. Widelcem skleiłam ciasto na krawędziach. Ponakłuwałam w kilku miejscach, posmarowałam mlekiem i wstawiłam do piekarnika i piekłam przez około 60 minut.
Szarlotka jest doskonała z lodami waniliowymi i czarną kawą. Najlepsza, według mnie, jeszcze ciepła.
Mąka kukurydziana nie była przewidziana w oryginalnym przepisie. Użyłam jej, bo zabrakło mi mąki pszennej; ta zmiana bardzo dobrze sprawdziła się w szarlotce, która jest krucha, delikatna i ma piękny złoty kolor.
Kilka dni temu zostałam wyróżniona przez Gurmetkę w kategorii Kulinaria za kreatywność i zdjęcia. Dziękuję bardzo Gurmetko! Było mi bardzo miło i poczułam się doceniona i zauważona! Zobaczcie sami tutaj !
mam nadzieję że uda mi sie zobaczyć ten film :)
OdpowiedzUsuńmusisz koniecznie! dla samej kuchni francuskiej!:)
UsuńWygląda przepięknie!
OdpowiedzUsuńdziękuję! mam nadzieję, że smak też niczego sobie:)
Usuńszarlotka wygląda wspaniale :) zazdroszczę tak cudownego wieczoru, wyobrażam sobie, że było i rewelacyjnie i pysznie. bardzo podoba mi się podejście Francuzów do kuchni. nie dośc, że są totalnie skupieni na jakości i smaku, to potrafią naprawdę bardzo cieszyc się jedzeniem, celebrowac każdy posiłek, nie zadowalają się byle czym. czasem wystarczy mały kęs, żeby poczuc totalny, wspaniały smak jakiegoś dania, nie trzeba objadac się po pachy. moja ciocia podczas pobytu u siostry (moja siostra od 8 lat mieszka w Paryżu) zawsze dziwiła się, że jak to? jedzą bagietki, sery (oczywiście typowy czy raczej stereotypowy punkt widzenia reprezentowała, bo przecież kuchnia francuska to tyle smaków i atrakcji..) i nie tyją. no właśnie. dlatego, że jedzą wszystko, wszystko celebrują i delektują się każdym kawałkiem, nie jedzą byle czego, dlatego nie tyją. mają bardzo mądre podejście.
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe to, co piszesz! cudnie jest mieć siostrę w Paryżu, dla mnie Francja to najciekawsza kultura i estetyka, kulinarna i nie tylko. masz rację, Francuzi zupełnie inaczej podchodzą do jedzenia; trochę czasu kiedyś spędziłam w Prowansji z Francuzami i trochę tego podejścia mam w sobie. podobnie traktują piękne przedmioty, czasami tanie, widzą dużo piękna dookoła, umieją je docenić. pisałam o Schumanie i the Sartorialist ostatnio; jego partnerka, Francuzka, Garance Dore, to ikona stylu! pooglądaj sobie przy okazji..pozdrawiam Cię ciepło!!:)
UsuńSzarlotka to jedno z moich ulubionych ciast :) Naprawdę! I kojarzy mi się z domem, z moją mamą, która zawsze robi to ciasto, gdy skądś wracam ... :)
OdpowiedzUsuńmi się kojarzy z ciepłem domowym, czyli podobnie:)
Usuńrzeczywiście wyjątkowy kolor ma, chętnie poczęstowałabym się :-)
OdpowiedzUsuńszkoda, że nie mogę poczęstować!
Usuńjabłka i amaretto to świetne połączenie :)
OdpowiedzUsuńtakie, jak w drinku sok jabłkowy z Amaretto; mam dużo wspomnień związanych z tym drinkiem:)
UsuńJestem zachwycona zdjęciami:)
OdpowiedzUsuńbardzo mi miło! zdjęcia kulinarne to mój konik!
UsuńTen kawałek jabłka z ogonkiem to prawdziwa perełka:-)Fajny miałaś seans z pysznym zakończeniem:-)No i szarlotka, każdą uwielbiam...
OdpowiedzUsuńfaktycznie, wczorajszy wieczór był bardzo udany; niestety, jutro poniedziałek:(
UsuńChyba wszystkie szarlotki są mniej lub bardziej:-) pyszne. Twoja prezentuje się smakowicie baardzo!
OdpowiedzUsuńPiękne ciasto, wspaniałe zdjecia:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jabłka i wszystko co z jabłkami! :)
OdpowiedzUsuńLubię każdą szarlotkę,jabłecznik,jabłka w cieście itd.Dodanie przez Ciebie amaretto,w sposób zdecydowany podbija smak tego ciasta.Kuchnia francuska i sposób konsumowania przez Francuzów,to zupełnie inny świat.Gotowałem we Francji ponad rok.Jeden ze znajomych kucharzy francuskich,który gotował również w Polsce powiedział do mnie.Bardzo lubię gotować dla Polaków mają dobry smak i są otwarci na różne nowości.Tylko jednego nie rozumiał,dlaczego my przychodząc do restauracji mówimy do kelnera szipko,szipko bo mi się spieszy.Nie rozumiemy,że zrobienie i wydanie dobrego dania wymaga trochę czasu.Szybko,to może być w Mc Donaldzie,albo barze mlecznym.
OdpowiedzUsuńMniam, jak ja dawno nie jadłam szarlotki - trzeba to zmienić! ;)
OdpowiedzUsuń