Postanowiłam sięgnąć właśnie po niego i nie pożałowałam. Danie bardzo szybkie, efektowne i pożywne, co więcej, daje pole do popisu dla wyobraźni i kreatywności. Daje również możliwość wykorzystania wszystkiego, no prawie, co mamy pod ręką.
Kupiłam woreczek przecudnych małych ziemniaczków o nazwie 'Kartofelki'. Stąd nazwa mojego dania.
Swoją drogą, jestem ciekawa w jakich regionach czy miastach używa się tej nazwy?
KARTOFELKI ZAPIEKANE Z CHORIZO, POMIDORAMI SUSZONYMI I OLIWKĄ
składniki:
kartofelki ugotowane w łupinkach
suszone pomidory
ser pleśniowy typu roquefort albo typu camembert
oliwki czarne
natka pietruszki posiekana
kiełbasa hiszpańska chorizo, może być oczywiscie jakaś inna
chilli mielone
oliwa
sól, pieprz
jak zrobiłam:
Danie jest bardzo proste, myślę, że można je zrobić bez instrukcji. Ale dla spokoju ducha opiszę, jak je przygotowałam:
1. Ugotowałam kartofelki pilnując, żeby się nie rozgotowały, czyli żeby łupinki nie popękały. Odlałam wodę i dałam im ostygnąć.
2. Pokroiłam na plasterki kiełbasę, przekroiłam oliwki na połówki, a pomidory suszone na kawałki.
3. Posiekałam natkę pietruszki, a ser pokroiłam w plasterki.
4. Na dużej blaszce, mojej ukochanej starowince, ułożyłam kartofelki przekrojone na pół, ale nie do końca, tak żeby były tylko otwarte.
5. Posoliłam je, z umiarem, bo kiełbasa i pomidory też są słone, dodałam pieprz czarny i chilli, a potem skropiłam oliwą. W środku otwartych ziemniaczków ułożyłam ser, kawałki pomidora, chorizo, a na wierzchu oliwki; ilości dowolne.
6. Piekarnik nagrzałam do 200'C i wstawiłam blaszkę z kartofelkami, Piekłam aż chorizo oddało tłuszczyk o pięknej paprykowej barwie, a ziemniaczki lekko się zrumieniły.
Na końcu całość posypałam pietruszką.
Każdy ze składników można wymienić czy też po prostu opuścić, oczywiście za wyjątkiem kartofelków. Przygotowanie to chwila pracy, czas potrzebny jest na ugotowanie ziemniaków, a potem upieczenie całości w piekarniku. Można wykorzystać kartofelki z poprzedniego dnia, albo po prostu ugotować je wcześniej.
ale to cudnie wygląda!
OdpowiedzUsuńdzięki!:)
Usuńcudnie wygląda i na pewno cudnie smakuje! mam ochotę na takie ziemniaczki! :)
OdpowiedzUsuńto też Twoje smaki, prawda? wiedziałam..:)
UsuńNo własnie,gdzie?!
OdpowiedzUsuńKocham ziemniaki.
Twoje muszą smakować przepysznie!
właśnie, sięgnijmy do korzeni!
UsuńJaka apetyczna wariacja. Uwielbiam pieczone ziemniaczki, ten aromat - genialny w swej prostocie. A ostry smak chorizo swoją drogą.. :)
OdpowiedzUsuńokazuje się, ze egzotyka hiszpańska i prostota rodzima doskonale się łączą:)
Usuńoch, cudowne podanie ziemniaczków. zjadłabym.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBrawo, pomysł fantastyczny i na pewno bardzo smaczny:-)
OdpowiedzUsuńjest smaczny, sama byłam zaskoczona, jak bardzo!:)
UsuńNo proszę... niby zwykłe kartofle a z klasą ; )
OdpowiedzUsuńdzięki Weronika, lubię Twoje komentarze:)
UsuńPodoba mi się takie oryginalne podejście do ziemniaka ;)
OdpowiedzUsuńoryginalne, ale w sumie bardzo proste:)
UsuńMaja, szaleję na widok takich zapiekanek!
OdpowiedzUsuń:))
Usuńwygląda cudownie, uwielbiam jak chorizo puszcza tłuszcz podczas pieczenia czy smażenia i zaczyna barwić wszystkie składniki znajdujące się w pobliżu.
OdpowiedzUsuńja też! ten tłuszczyk jest cudownie pikantny:)
Usuń