Bułeczki skusiły mnie cudnym wyglądem, no i swoim toskańskim pochodzeniem. Jedzenie włoskie, a w szczególności toskańskie, jest dla mnie wyjątkowe. Najbardziej odpowiadają mi takie właśnie smaki. Toskania jest tak piękna, że kuchnia tego regionu też musi być doskonała, i taka jest. Trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę klimat. Toskania pełna słońca, pod słońcem Toskanii, smaki pełne słońca i miłości, kto tego nie słyszał.
W wypiekach drożdżowych jest jakaś magia. Uwielbiam czekanie na wyrastanie ciasta, tak zwane podwajanie objętości, i moment, kiedy podnoszę ściereczkę, pod którą to wszystko się odbywa i oto jest, ciasto wypełniające miskę, w której początkowo mieściło się na jej spodzie.
Wracając do magicznych bułeczek.
Dzięki nim słońcem Toskanii można ogrzać kuchnię i dom w zimowe wieczory.
PAN DI RAMERINO
czyli
BUŁECZKI Z ROZMARYNEM
500g mąki
50g cukru
40ml oliwy z oliwek
120g rodzynek
30g drożdży, najlepiej piwnych, ja użyłam zwykłych
2 łyżki mąki
2 łyżki masła
sól
rozmaryn, świeży i suszony
1 żółtko, rozbełtane, do posmarowania bułeczek przed pieczeniem
Wykonanie:
1. Rodzynki moczyłam w wodzie przez 20 minut.
2. Drożdże rozpuściłam w letniej wodzie, około pół kubka, dodałam 2 łyżki mąki i odstawiłam na 15 minut, żeby zaczęły pracować.
3. Do dużej miski wsypałam mąkę, dodałam szczyptę soli i wyrośnięte drożdże. Wyrobiłam ciasto. W trakcie wyrabiania było trochę twarde i suche, dolewałam po odrobinie wody, aż stało się doskonale elastycznie. Pod koniec dodałam dobrze odsączone rodzynki i posiekany rozmaryn, świeży zmieszany z suszonym. Ciasto odstawiłam do wyrośnięcia na godzinę, żeby podwoiło podwoiło swoją objętość. Trzeba naoliwić miskę, w której zostawiamy ciasto.
4. Wyjęłam ciasto, lekko zagniotłam i uformowałam z niego bułeczki; było ich 13!
Bułeczki ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, nacięłam każdą nożem i posmarowałam rozbełtanym jajkiem. Na końcu posypałam rozmarynem.
5. Piekarnik rozgrzałam do 180'C i włożyłam bułeczki. Piekłam przez około 20 minut, aż stały się złociste.
Podoba mi się połączenie smaków w bułeczkach; dzięki rodzynkom są słodkie, a rozmaryn sprawia, że mają również wytrawny i słony charakter. Bardzo łatwo się je robi. Przepis jest dobry, bo ciasto udaje się bez problemów i pięknie wyrasta. Trzeba tylko zadbać o to, żeby drożdże były świeże.
Doskonałe są jeszcze ciepłe, same, do kawy czy herbaty, ale również idealne z masłem, jako pieczywo śniadaniowe.
oj, chętnie zakochałabym się w tych bułeczkach! i coś czuje, ze przyszłoby mi to z łatwością :)
OdpowiedzUsuńpomyśl o nich w kontekście śniadanek..:)
Usuńprzepis już zapisałam i czuję, że któregoś dnia się u mnie pojawią..:)
UsuńBułeczki prezentują się bardzo smakowicie, kolejny przepis na liście "do zrobienia" :)
OdpowiedzUsuńbędzie miło, jak je polubisz:)
Usuńoj na śniadanie w sam raz...wyglądają bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńidealne! i na słodko i na słono..:)
UsuńŚwietne bułeczki!
OdpowiedzUsuńurocze są!!!
OdpowiedzUsuńmiło mi w imieniu bułeczek:)
UsuńWyglądają zjawiskowo!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
dzięki Basiu! ja też pozdrawiam:)
UsuńAle muszą smakować, no, moje kubki smakowe z chęcią by się o tym przekonały. :)
OdpowiedzUsuńja bym je chętnie nakarmiła:)
UsuńAle cudne!;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńRzeczywiście wyglądają cudownie i na pewno tak smakują :)
OdpowiedzUsuńniestety, to nie mój autorski przepis, byłabym bardzo dumna:)
Usuńwyglądają przepięknie :)) a rozmaryn uwielbiam!
OdpowiedzUsuńdzięki, rozmaryn jest boski:)
UsuńMmm... smakowita propozycja na pyszne leniwe śniadanko :D
OdpowiedzUsuń